Przepraszam za błędy, ale beta nie przysłała mi rozdziału ;/. Bardzo podoba mi się ta część, chyba najbardziej ze wszystkich. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Rozdział dedykuję Czekoladowej. Dopiero rozpoczyna swoją przygodę z blogiem i czyta wszystkie moje rozdziały za co jej serdecznie dziękuję <3. Nie będę przedłużać, czytajcie :).
Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.
Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.
******
Nadszedł dzień wesela kuzynki Alex. Wszyscy byli podenerwowani dzisiejszym dniem, a przede wszystkim młoda para. Ciągle ktoś kogoś popychał, krzyczał lub nie mógł czegoś znaleźć.
Alex pomagała dopiąć welon Kate, która wyglądała przepięknie. (<klik>)
Jej biała suknia była szeroka, mająca na końcu koronkę, która dodawała sukience dziewczęcego uroku. Buty miały, także kolor biały. Suknia ciasno opinała talię i była bez ramiączek. Na ręce widać było piękną, srebrną bransoletkę. Na szyi widniał łańcuszek, który był w komplecie z bransoletką. Blond włosy zostały spięte w koka, z którego wydostawały się kosmyki włosów. Makijaż pozostał dobrany do sukienki. Zapinając welon, Alex myślała o Dominicu, lecz zaraz się za to zganiła. Po zakończeniu czynności zaczęła się ubierać. (<klik>)
Założyła czerwoną sukienkę. Była prosta i skromna. Dekolt był niezwykle seksowny, miał kształt serca. Suknia ciągnęła się aż do samej ziemi. Z tyłu sukni koniec był na tyle długi, że ciągnął się za dziewczyną. W uszach błyszczały piękne, srebrne kolczyki. Na szyje włożyła sznur pereł. Włosy ułożyła w pięknego koka, do którego wpięła czerwony kwiat. W dłoni trzymała tego samego koloru torebkę. Makijaż był delikatny, dzięki czemu nie rzucał się za bardzo w oczy. Na nogi włożyła rubinowe szpilki. Po paru minutach wsiadły do osobnych samochodów, kierując się w stronę kościoła.
Założyła czerwoną sukienkę. Była prosta i skromna. Dekolt był niezwykle seksowny, miał kształt serca. Suknia ciągnęła się aż do samej ziemi. Z tyłu sukni koniec był na tyle długi, że ciągnął się za dziewczyną. W uszach błyszczały piękne, srebrne kolczyki. Na szyje włożyła sznur pereł. Włosy ułożyła w pięknego koka, do którego wpięła czerwony kwiat. W dłoni trzymała tego samego koloru torebkę. Makijaż był delikatny, dzięki czemu nie rzucał się za bardzo w oczy. Na nogi włożyła rubinowe szpilki. Po paru minutach wsiadły do osobnych samochodów, kierując się w stronę kościoła.
W końcu nadeszła tak bardzo wyczekiwana przez wszystkich chwila. Druhny wyszły na środek kościoła, idąc prosto w stronę ołtarza. Za nimi zaraz kroczyła Kate, trzymając w dłoni piękny bukiet. (<klik>)
Żółte storczyki pięły się ku dołowi wraz z jeszcze nie wyrośniętymi pąkami. Lekko zdenerwowana dziewczyna kroczyła, patrząc prosto w oczy ukochanemu. Uśmiechnął się do niej, blondynka widząc to od razu się rozluźniła odwzajemniając uśmiech. W końcu stanęła koło swego wybranka. Tymczasem Alex wpatrywała się w parę jak urzeczona. Zawsze chciała mieć taki ślub, pełen miłości i magicznej atmosfery. Wątpiła w znalezienie tego jedynego, lecz nie traciła wiary. Odwróciła się, zszokowana, o mało nie otworzyła ust z wrażenia. Kilka miejsc z tyłu siedział Dominic, wpatrując się w nią tak samo zdziwiony. Szybko się obróciła, próbując skupić swoją uwagę na ceremonii. Właśnie rozpoczęła się chwila wypowiadania przysięgi.
- Ja, Matthew biorę sobie Ciebie Kate za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. – Uśmiechał się lekko przy wypowiadaniu tych słów, natomiast Kate powstrzymywała łzy, które zbierały jej się w kąciku oczu.
- Ja, Kate biorę sobie Ciebie Matthew za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. – W tej chwili nie mogła już powstrzymać łez, które zaczęły spływać po jej policzkach.
Po kilku minutach nadszedł czas na wymienienie obrączek.
- Kate przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Matthew przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – Przy wypowiadaniu tych słów patrzyli sobie prosto w oczy. Już wtedy wiedzieli, że to będą najwspanialsze lata, które spędzą razem.
Alex patrzyła na tę scenę z łzami wzruszenia. Zakończenie zaślubin znaczył czuły pocałunek pary. Po kilku minutach młoda para poszła za duchownym, aby podpisać zaświadczenie zawarcia małżeństwa.
Alex wyszła za tłumem ludzi z kościoła. Stała, czekając na parę. Po chwili wyszło z domu Bożego świeżo upieczone małżeństwo. Ludzie zaczęli obsypywać ich ryżem, oraz rzucali im pod nogi pieniądze.
Dziewczyna stała patrząc na to wszystko z lekka zazdrością. No cóż chyba zawsze zostanę sama – myślała. Ktoś dotknął jej ręki. Wystraszona, aż podskoczyła ze strachu. Odwróciła się, lecz to był jej błąd. Przed nią stał Dominic Whitman.
- Co ty tu robisz? – Szepnęła zupełnie zaskoczona, oczywiście myślała że widziała go w kościele, lecz stwierdziła, ze to przewidzenie.
- Stoję – widząc jej wzrok zaczął się tłumaczyć – jestem dalszym kuzynem Matthew. Zszokowana nie wiedziała co powiedzieć. Dlaczego zawsze ją prześladuje pech? Jak chce o nim zapomnieć to zawsze przychodzi w nieodpowiednim momencie! To jest niesprawiedliwe…
Uratowała ją młoda para, która skończyła już zbierać pieniądze. Alex uciekła do auta, aby po chwili mogła jechać za małżeństwem. We wstecznym lusterku zobaczyła samochód bruneta co jeszcze bardziej ją rozwścieczyło.