24 listopada 2013

X Rozdział

   Ten rozdział trochę ciężko mi się pisało. Radzę sobie usiąść, bo będzie się działo :D. Mam nadzieję, że nie znienawidzicie mnie za to co zrobiłam ;p. Postanowiłam, że następne opowiadanie nie będzie o Dramione. Myślę, że nie każdy będzie chciał to czytać i rozumiem go, mi na przykład nie odpowiada tematyka o Justinie Bieberze. Wiem, że spośród was jest wiele wielbicieli tej pary, dlatego będę robić o nich imaginy. Na razie chcę skończyć to opowiadanie i zacząć następne. Zamiast rozdziału może pojawić się właśnie imagin o nich. Oczywiście będę was wtedy informowała w informacji. Chyba, że napisze całe opowiadanie i będę wstawiać na przykład raz ten rozdział o Dramione, a za kolejne dwa o np. jak mam teraz o Alex, lecz nie wiem kiedy napisałabym to opowiadanie do końca. Mogłoby to potrwać pół roku, może więcej? Co o tym myślicie?

Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.

Rozdział zbetowała Katja

******

   Na ulicy nie było śladu żywej duszy. Nawet nie było słychać zwyczajowego ujadania psów. Aleja ta była nieprzyjemna i ciemna, choć nastał już świt. Na tej ulicy w jednym ze starych domów siedziało trzech mężczyzn, żwawo dyskutując.
   - Działaj w końcu! Musimy ją mieć, rozumiesz?! Chcę ją całą!
   - Tak, rozumiem, dostaniesz ją! Spokojnie, mój plan już wchodzi w życie.
    Ubrani byli w czarne peleryny.Nie można było ujrzeć ich twarzy z powodu  kapturów zaciągniętych na twarz. Z ust jednego z towarzyszy wydobył się głośny i okropny śmiech szaleńca, który toczył się echem po starym i pustym domu…

***

Słońce wznosiło się coraz wyżej i wyżej, aby wreszcie osiągnąć cel swej długiej wędrówki. Ze spokojnego snu wybudziło ją głośne trzaśnięcie drzwiami. Zaspana podniosła się z łóżka, chcąc zobaczyć kto nieproszony wtargnął do jej sypialni. Zobaczyła zrozpaczoną minę Ann. Podniosła się szybko z łóżka, zmierzając ku przyjaciółce.
   - Co się stało? – zapytała zlękniona, patrząc wyczekująco w stronę dziewczyny. Odpowiedź długo nie nadchodziła, więc szarpnęła ją lekko w ramię, ponawiając pytanie. Anne rozpłakała się. Mruczała coś pod nosem, lecz niestety niedosłyszalnie. Alex, nie wiedząc, co powiedzieć przytuliła ją, powoli uspokajając. Po raz trzeci powtórzyła pytanie. Delikatnie, tak, aby nie pogarszać już i tak beznadziejnej atmosfery. Widząc niezdecydowanie malujące się na twarzy blondynki, ścisnęła jej rękę.
   - Jestem w ciąży – pisnęła Ann, dławiąc się łzami. Zszokowana brunetka nie wiedziała co zrobić, lecz szybko się opamiętała.
    - Ależ to wspaniała wiadomość, czemu się nie cieszysz? – spytała, podając jej z kieszeni paczkę chusteczek.
   - Jestem za młoda. Ojciec… nie będzie chciał mieć dziecka.
   - Eddy na pewno cię nie zostawi. – Uśmiechnęłam się ciepło.
    - Zostawi… jak się dowie, że nie jestem pewna, czy to akurat jego dziecko.

Oczami Alex…

Jak to? W tym momencie czułam się zszokowana. Kim jest ten drugi mężczyzna, o którym nie wiem? Ilu ich jeszcze było?

    - A więc kto jeszcze? Znam go chociaż? Przecież ty jesteś z Edim, więc jak to się stało? Zdradziłaś go? – Nie wiedziałam już co o tym wszystkim myśleć.
   - Kocham go i to bardzo, tylko… to się stało jeszcze przed wyznaniem jego uczuć.

W tej chwili czułam się oszukana. Dlaczego mi o tej „nowej” znajomości nic nie powiedziała? Być może miała powód, ale jaki? Dlaczego mi o tym nie powiedziała? Zrobiłabym wszystko co w swojej mocy, aby jej pomóc. Muszę jej pomóc, przecież jej tak nie zostawię!

   - Pomogę ci. Jeżeli to nie będzie dziecko Eddiego to wprowadzisz się do mnie. Pieniędzy zbyt wiele nie mam, ale jakoś to będzie. – Uśmiechnęłam się pocieszająco. Już po chwili Ann przytuliła mnie mocno, obsypując mnóstwem komplementów. Dopiero teraz przyjrzałam się lepiej beznadziejnemu wyglądowi mojej przyjaciółki. Sznurówki butów ciągnęły się za dziewczyną niezawiązane. Białe spodnie  brudne od błota. Za duży sweter zsuwał się jej z ramion. Tusz do rzęs spływał wraz ze łzami, a tak niegdyś pięknie ułożone włosy dziś roztrzepane we wszystkie możliwe strony. Tak właśnie wygląda człowiek obciążony problemami.
   - Najgorsze jest to, że ja go kocham i nie chcę stracić. – Zapłakała.
Alex, nie wiedząc, co powiedzieć, przytuliła ją po raz kolejny. Po kilku minutach włożyła płytę do odtwarzacza, po czym usiadła ze zmartwioną Ann. Seans ten trwał, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi…
    Zaciekawiona brunetka wstała z kanapy, zatrzymując film. Powoli otworzyła drzwi. Jej oczom ukazał się bukiet pięknych, czerwonych róż. Niestety kwiaty zasłaniały twarz nieznajomego. Zaintrygowana wzięła kwiaty, które wręczył jej ów przybysz. Nareszcie mogła zobaczyć twarz tajemniczego człowieka. Okazał się on jej dawnym przyjacielem z liceum. Zszokowana stała tak, wpatrując się w szczerzącego się Eryka. Rozwarła szerzej drzwi, aby mógł wejść do środka.
   - Dziękuję za kwiaty, są piękne. – Nie wiedziała, co ma przy nim mówić. Czuła się niezręcznie. I pomyśleć, że parę lat temu mówili sobie dosłownie o wszystkim.
   - Uwierz, te kwiaty nie są aż tak śliczne jak ty – Przewróciła oczami. Nie lubiła, gdy stawał się takim czarusiem. Czuła się wtedy dość niepewnie i dziwnie. Weszli do salonu. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy, to brak przyjaciółki. Po paru długich sekundach wyszła z kuchni wraz z miską popcornu w rękach.
   - Anne, poznaj mojego przyjaciela z czasów liceum. Eryk, to jest moja przyjaciółka, Ann. – Szatynka popatrzyła na blondyna z nieufnością. Od razu go nie polubiła, wydawał jej się złośliwy i przemądrzały. Z grzeczności uścisnęła wyciągniętą w jej stronę rękę. Dziwnie się czuła w jego obecności. Zastanawiała się, dlaczego pojawił się w życiu Alex po tak długiej nieobecności? Postanowiła, że pogada z nią o tym po wyjściu gościa. Ubrany był w zieloną koszulę, niebieskie dżinsy oraz czarne adidasy. Włosy nonszalancko opadały mu na twarz. Oczy miały kolor zielony, które iskrzyły się niespotykanym blaskiem. Natomiast usta były idealnie wykrojone. Musiała stwierdzić, że jest przystojny, lecz do tego „idealnego” obrazu nie pasowało jej jego styl bycia. Nie znała go, lecz na pierwszy rzut oka widać było, że ma intrygi we krwi. Czuła, że to się dla wszystkich źle skończy...

10 listopada 2013

IX Rozdział

Ten rozdział nie przypadł mi do gustu. Mam nadzieję, że chociaż wy macie inne zdanie. Każdy narzeka, że dodaje rozdziały z bardzo długą odległością czasową. Niestety, muszę dodawać je co dwa tygodnie, bo inaczej nie dam rady. Sami rozumiecie jak trudno jest znaleźć czas na pisanie w roku szkolnym. Bardzo mi przykro, ale co tydzień będę mogła publikować rozdziały tylko w wakacje. Wtedy będę miała kupę czasu. Mam wielką nadzieję, że was nie zawiodłam. Dobra nie będę już tyle nadawać. Życzę miłego czytania ;).

Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.

Rozdział zbetowała Katja za co jestem jej ogromnie wdzięczna.

******

Na horyzoncie powoli zachodziło słońce. Jego intensywny kolor zdawał się niknąć. Był to jeden z najpiękniejszych zjawisk każdego dnia. Z ogromnego budynku dało się słyszeć głośną muzykę. Ludzie znajdujący się w środku dobrze się bawili. Połowa mężczyzn  była już w stanie upojenia alkoholowego. Kobiety, których nikt nie zaprosił do tańca, wesoło dyskutowały. Jedyną osobą wyróżniającą się spośród tłumu okazała się Alex. Siedziała, tępo wpatrując się w pusty już kieliszek wina. Najchętniej to by poszła do domu, lecz kultura nie pozwalała jej iść tak wcześnie. Znudzona przeniosła wzrok na tańczące pary. Mocno już wstawieni  ludzie bujali się, a raczej zataczali, na co brunetka cicho się zaśmiała.
- Z czego się śmiejesz? – zapytał Dominic, pojawiający się znikąd
Dziewczyna powoli przeniosła wzrok na bruneta. Westchnęła cicho, po czym wskazała palcem na pijanych mężczyzn. Podążył za jej dłonią i nie mogąc się powstrzymać, zaśmiał się.
- Zatańczymy? – Pod wpływem chwili chwyciła wyciągniętą w jej stronę dłoń.
***
Taniec ten był pełen pasji i pożądania. Wirowali wśród wielu oglądających się za nimi par. Po paru minutach wszyscy zeszli z parkietu, aby podziwiać  umiejętności dwójki. Nie reagowali na spojrzenia tłumu ludzi, byli zbyt zatraceni w sobie. W tej chwili liczyli się tylko oni. Ich piosenka, ich taniec. Alex myślała tylko o pięknych, bursztynowych oczach należących do jej przystojnego partnera, natomiast brunet dumał nad dziwną przemianą zielonookiej. Niestety piosenka zakończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Nie patrząc na chłopaka, Alex pospiesznie wyswobodziła się z jego objęć, zmierzając w stronę drzwi prowadzących na zewnątrz. Zdezorientowany brunet patrzył, jak dziewczyna od niego ucieka. Nie mógł do tego dopuścić, ponieważ wiedział, że jeśli jej na to pozwoli, to nigdy nie zrobi tego, czego chce. Ruszył więc za nią, zachowując bezpieczną odległość.
Oczami Alex
Co ten dupek sobie wyobraża?! Myśli, że tak łatwo wpadnę w jego sidła? To się myli – syczałam ze złości.
Wreszcie poczułam chłodny powiew wiatru, który delikatnie muskał moje policzki. Po kilku sekundach usłyszałam ciche kroki za sobą. Obejrzałam się - i to był mój trzeci błąd tego dnia. Zdenerwowana zobaczyłam urocze oblicze Dominica.
 — O czym ja myślę? Uroczy?! Chyba mi na mózg padło. Muszę odpocząć – szepnęłam pod nosem, obmyślając taktykę ucieczki.
   - Możemy porozmawiać? – patrzyłam na niego lekko zaintrygowana.
Co on ode mnie chce?
    Po paru minutach wyjąkałam – Możemy…
Zobaczyłam prawie niewidoczny uśmiech na jego twarzy. Czy ja mam przewidzenia? Czy kąciki jego ust się lekko podniosły? Nie mogłam nic poradzić na cisnący się na usta uśmiech. W końcu się poddałam, pokazując szereg białych zębów.
- O co chodzi? – spytałam coraz bardziej zaciekawiona.
- Chodzi... o to ż... że… - wypowiadał nieskładne słowa, z wyraźnym przerażeniem w oczach. Dlaczego się  bał?
Niestety nie dowiedziałam się tego, ponieważ moja droga kuzynka dobiegła do nas cała zdyszana, wołając nas na tort. Łza zakręciła mi się w oku, gdy zobaczyłam jak wspólnie z małżonkiem kroi ciasto.