Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.
Rozdział zbetowała Katja.
******
Na ulicy nie było śladu żywej duszy. Nawet nie było słychać zwyczajowego ujadania psów. Aleja ta była nieprzyjemna i ciemna, choć nastał już świt. Na tej ulicy w jednym ze starych domów siedziało trzech mężczyzn, żwawo dyskutując.
- Działaj w końcu! Musimy ją mieć, rozumiesz?! Chcę ją całą!
- Tak, rozumiem, dostaniesz ją! Spokojnie, mój plan już wchodzi w życie.
Ubrani byli w czarne peleryny.Nie można było ujrzeć ich twarzy z powodu kapturów zaciągniętych na twarz. Z ust jednego z towarzyszy wydobył się głośny i okropny śmiech szaleńca, który toczył się echem po starym i pustym domu…
Słońce wznosiło się coraz wyżej i wyżej, aby wreszcie osiągnąć cel swej długiej wędrówki. Ze spokojnego snu wybudziło ją głośne trzaśnięcie drzwiami. Zaspana podniosła się z łóżka, chcąc zobaczyć kto nieproszony wtargnął do jej sypialni. Zobaczyła zrozpaczoną minę Ann. Podniosła się szybko z łóżka, zmierzając ku przyjaciółce.
- Co się stało? – zapytała zlękniona, patrząc wyczekująco w stronę dziewczyny. Odpowiedź długo nie nadchodziła, więc szarpnęła ją lekko w ramię, ponawiając pytanie. Anne rozpłakała się. Mruczała coś pod nosem, lecz niestety niedosłyszalnie. Alex, nie wiedząc, co powiedzieć przytuliła ją, powoli uspokajając. Po raz trzeci powtórzyła pytanie. Delikatnie, tak, aby nie pogarszać już i tak beznadziejnej atmosfery. Widząc niezdecydowanie malujące się na twarzy blondynki, ścisnęła jej rękę.
Ubrani byli w czarne peleryny.Nie można było ujrzeć ich twarzy z powodu kapturów zaciągniętych na twarz. Z ust jednego z towarzyszy wydobył się głośny i okropny śmiech szaleńca, który toczył się echem po starym i pustym domu…
***
Słońce wznosiło się coraz wyżej i wyżej, aby wreszcie osiągnąć cel swej długiej wędrówki. Ze spokojnego snu wybudziło ją głośne trzaśnięcie drzwiami. Zaspana podniosła się z łóżka, chcąc zobaczyć kto nieproszony wtargnął do jej sypialni. Zobaczyła zrozpaczoną minę Ann. Podniosła się szybko z łóżka, zmierzając ku przyjaciółce.
- Co się stało? – zapytała zlękniona, patrząc wyczekująco w stronę dziewczyny. Odpowiedź długo nie nadchodziła, więc szarpnęła ją lekko w ramię, ponawiając pytanie. Anne rozpłakała się. Mruczała coś pod nosem, lecz niestety niedosłyszalnie. Alex, nie wiedząc, co powiedzieć przytuliła ją, powoli uspokajając. Po raz trzeci powtórzyła pytanie. Delikatnie, tak, aby nie pogarszać już i tak beznadziejnej atmosfery. Widząc niezdecydowanie malujące się na twarzy blondynki, ścisnęła jej rękę.
- Jestem w ciąży – pisnęła Ann, dławiąc się łzami. Zszokowana brunetka nie wiedziała co zrobić, lecz szybko się opamiętała.
- Ależ to wspaniała wiadomość, czemu się nie cieszysz? – spytała, podając jej z kieszeni paczkę chusteczek.
- Jestem za młoda. Ojciec… nie będzie chciał mieć dziecka.
- Eddy na pewno cię nie zostawi. – Uśmiechnęłam się ciepło.
- Zostawi… jak się dowie, że nie jestem pewna, czy to akurat jego dziecko.
Jak to? W tym momencie czułam się zszokowana. Kim jest ten drugi mężczyzna, o którym nie wiem? Ilu ich jeszcze było?
- A więc kto jeszcze? Znam go chociaż? Przecież ty jesteś z Edim, więc jak to się stało? Zdradziłaś go? – Nie wiedziałam już co o tym wszystkim myśleć.
- Kocham go i to bardzo, tylko… to się stało jeszcze przed wyznaniem jego uczuć.
W tej chwili czułam się oszukana. Dlaczego mi o tej „nowej” znajomości nic nie powiedziała? Być może miała powód, ale jaki? Dlaczego mi o tym nie powiedziała? Zrobiłabym wszystko co w swojej mocy, aby jej pomóc. Muszę jej pomóc, przecież jej tak nie zostawię!
- Ależ to wspaniała wiadomość, czemu się nie cieszysz? – spytała, podając jej z kieszeni paczkę chusteczek.
- Jestem za młoda. Ojciec… nie będzie chciał mieć dziecka.
- Eddy na pewno cię nie zostawi. – Uśmiechnęłam się ciepło.
- Zostawi… jak się dowie, że nie jestem pewna, czy to akurat jego dziecko.
Oczami Alex…
Jak to? W tym momencie czułam się zszokowana. Kim jest ten drugi mężczyzna, o którym nie wiem? Ilu ich jeszcze było?
- A więc kto jeszcze? Znam go chociaż? Przecież ty jesteś z Edim, więc jak to się stało? Zdradziłaś go? – Nie wiedziałam już co o tym wszystkim myśleć.
- Kocham go i to bardzo, tylko… to się stało jeszcze przed wyznaniem jego uczuć.
W tej chwili czułam się oszukana. Dlaczego mi o tej „nowej” znajomości nic nie powiedziała? Być może miała powód, ale jaki? Dlaczego mi o tym nie powiedziała? Zrobiłabym wszystko co w swojej mocy, aby jej pomóc. Muszę jej pomóc, przecież jej tak nie zostawię!
- Pomogę ci. Jeżeli to nie będzie dziecko Eddiego to wprowadzisz się do mnie. Pieniędzy zbyt wiele nie mam, ale jakoś to będzie. – Uśmiechnęłam się pocieszająco. Już po chwili Ann przytuliła mnie mocno, obsypując mnóstwem komplementów. Dopiero teraz przyjrzałam się lepiej beznadziejnemu wyglądowi mojej przyjaciółki. Sznurówki butów ciągnęły się za dziewczyną niezawiązane. Białe spodnie brudne od błota. Za duży sweter zsuwał się jej z ramion. Tusz do rzęs spływał wraz ze łzami, a tak niegdyś pięknie ułożone włosy dziś roztrzepane we wszystkie możliwe strony. Tak właśnie wygląda człowiek obciążony problemami.
- Najgorsze jest to, że ja go kocham i nie chcę stracić. – Zapłakała.
Alex, nie wiedząc, co powiedzieć, przytuliła ją po raz kolejny. Po kilku minutach włożyła płytę do odtwarzacza, po czym usiadła ze zmartwioną Ann. Seans ten trwał, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi…
Zaciekawiona brunetka wstała z kanapy, zatrzymując film. Powoli otworzyła drzwi. Jej oczom ukazał się bukiet pięknych, czerwonych róż. Niestety kwiaty zasłaniały twarz nieznajomego. Zaintrygowana wzięła kwiaty, które wręczył jej ów przybysz. Nareszcie mogła zobaczyć twarz tajemniczego człowieka. Okazał się on jej dawnym przyjacielem z liceum. Zszokowana stała tak, wpatrując się w szczerzącego się Eryka. Rozwarła szerzej drzwi, aby mógł wejść do środka.
- Dziękuję za kwiaty, są piękne. – Nie wiedziała, co ma przy nim mówić. Czuła się niezręcznie. I pomyśleć, że parę lat temu mówili sobie dosłownie o wszystkim.
- Uwierz, te kwiaty nie są aż tak śliczne jak ty – Przewróciła oczami. Nie lubiła, gdy stawał się takim czarusiem. Czuła się wtedy dość niepewnie i dziwnie. Weszli do salonu. Pierwsze co rzuciło jej się w oczy, to brak przyjaciółki. Po paru długich sekundach wyszła z kuchni wraz z miską popcornu w rękach.
- Anne, poznaj mojego przyjaciela z czasów liceum. Eryk, to jest moja przyjaciółka, Ann. – Szatynka popatrzyła na blondyna z nieufnością. Od razu go nie polubiła, wydawał jej się złośliwy i przemądrzały. Z grzeczności uścisnęła wyciągniętą w jej stronę rękę. Dziwnie się czuła w jego obecności. Zastanawiała się, dlaczego pojawił się w życiu Alex po tak długiej nieobecności? Postanowiła, że pogada z nią o tym po wyjściu gościa. Ubrany był w zieloną koszulę, niebieskie dżinsy oraz czarne adidasy. Włosy nonszalancko opadały mu na twarz. Oczy miały kolor zielony, które iskrzyły się niespotykanym blaskiem. Natomiast usta były idealnie wykrojone. Musiała stwierdzić, że jest przystojny, lecz do tego „idealnego” obrazu nie pasowało jej jego styl bycia. Nie znała go, lecz na pierwszy rzut oka widać było, że ma intrygi we krwi. Czuła, że to się dla wszystkich źle skończy...