30 grudnia 2013

Versatile blogger award

Zasady :
1. Nominowana osoba pokazuję nagrodę.
2. Dziękuję za nominację.
3. Ujawnia 7 faktów o sobie.
4. Nominuje 7 blogów.
5. Informuje o nominacji blogi nominowane.

Nominowały mnie blogi: http://opowiadanieoonedirectioniniekochanej.blogspot.comhttp://po-drugiej-stronie-bieli.blog.onet.pl, http://the-streetangel.blogspot.com/

Fakty : 
1. Mam piętnaście lat.
2. Marze o dobrej pracy, pokonaniu własnych słabości, szczęściu, o którym na pewno marzy każdy...
3. Jak każda dziewczyna mam swój obiekt westchnień :)
4. Kocham czytać książki.
5. Bardzo lubię pisać opowiadania.
6. Ubóstwiam gotowe na wszystko, plotkarę oraz Merlina <3
7. Jestem bardzo roztrzepaną osobą, która dąży do postawionego celu.

Nominowane blogi : 

22 grudnia 2013

XII Rozdział

Ważne!
Wiem, że niektórym osobom może się nie spodobać to co teraz napisze. Postanowiłam nie pisać Dramione, bo pewne nie będę mieć czytelników, ale nie oto chodzi. Wolę zbudować własną opowieść na podstawie własnych bohaterów. Kocham czytać o tej parze, tylko ja jakoś nie dam chyba sobie z tym rady, ale też zaczęłam pisać własne opowiadania i mam bardzo dużo pomysłów na następne. Poza tym  mam ten blog i jestem z niego zadowolona. Nie będę w nim pisać o Dramione, a jednocześnie swoich wymyślonych opowiadań, bo musiałabym zrobić osobny blog, a po prostu wiem, że jak zrobię drugiego to jednego po pewnym czasie będę musiała zawiesić, także zrezygnowałam z tej pary. Bardzo lubię czytać wasze opowiadania o Dramione i nie zrezygnuje z tego :). Mam nadzieję, że będziecie dalej czytać moje rozdziały...

Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.

Zapraszam do zadawania pytań: http://ask.fm/Amy25082

Rozdział zbetowała Katja
******
Kilkanaście kilometrów od ulicy Long Acre stał rozwalony, nieprzyjemny i stary dom. Nawet za dnia wydawało się, że mieszkają w nim jakieś nadludzkie istoty. Nikt nie wiedział, że zapuszczony dom to tylko przykrywka. Ukrywali się tam trzej mężczyźni, którzy ubrani byli zawsze w ciemne peleryny. Miały one czarne jak węgiel  kaptury, które były ich nieodłączną częścią. Nikt nie widział nigdy twarzy tajemniczych ludzi. Nie wychodzili za dnia na ulicę. Lubili ciemność i tego nie ukrywali. Knuli spisek, który mógł być wielkim zagrożeniem dla wielu osób, a zwłaszcza jednej dziewczyny, która niczego się nie spodziewała. 
  Jak zawsze siedzieli naprzeciw siebie, lecz tym razem towarzyszyła im kobieta.
    - Nareszcie się zemszczę na tej paskudnej żmii. Nic i nikt mnie nie powstrzyma! Pomogę wam ją zdobyć, tylko mam jeden warunek…

***
Zmartwiona Alex stała przed domem  przyjaciółki. Czekała i pukała, lecz na nic się to zdało. Po kilku minutach wsiadła do samochodu z zamiarem udania się do Eddiego. Może tam znajdzie Anne? Dojechawszy na miejsce, wysiadła z auta, rozkoszując się zapachem nadchodzącej zimy. Weszła powoli po schodach, coraz szybciej oddychając. Było to przyczyną stresu. Bała się, okropnie się bała, że jej tam nie ujrzy. Wzięła głębszy oddech i zapukała. Nikt długo nie nadchodził. Stała tak, przygryzając z emocji wargę. Wreszcie usłyszała kroki. Drzwi otworzyła jej uśmiechnięta Ann. Od razu spojrzała jej w oczy, które błyszczały przeogromnym szczęściem. Jeszcze nigdy nie widziała jej tak radosnej. Alex szepnęła ciche przepraszam, po czym odwróciła głowę. Było jej głupio, ze tak na nią naskoczyła. Szatynka przytuliła ją, mówiąc:
    - Wybaczam. Dzięki tobie odważyłam się powiedzieć całą prawdę Eddiemu. Zajmie się dzieckiem, nawet jeśli to nie będzie jego. Wiesz? Gdy w końcu mu to wyjawiłam to myślałam, że zostanę sama z maluchem. Na szczęście nie jestem sama i mam ciebie.Jakby ci to powiedzieć... Nie jest tutaj osoba specjalnie przez ciebie lubiana. Nie chcę cię wyrzucać! Co to to nie, ale nie za bardzo go darzysz sympatią - mówiła z posępną miną, aby potem, gdy już wejdzie do środka nie było, że ją nie uprzedziła. 
Alex weszła do mieszkania. Nie bała się Dominica. Jeżeli musi przeprowadzić z nim konwersację to zrobi to z klasą i nie będzie uciekać. Nie da mu satysfakcji.

Nie tym razem

Zobaczyła go siedzącego z tyłu drzwi, dlatego nie zauważył jej wejścia. Lecz gdy Eddy podniósł wzrok na nią, on niestety też. Serce drgnęło jej na jego widok. Nic nie mogła poradzić, że aż tak  na nią oddziaływał. 
Usiadła dumnie na krześle, niestety jak to zawsze prześladujący ją pech, naprzeciw Dominica. Mocno zaciskała na spódniczce ręce, które były spocone od nadmiaru stresu. Spotkanie dłużyło jej się niezmiernie. Najchętniej poszłaby stąd jak najdalej, lecz musiała sprostać zadaniu. Po kilkunastu minutach, nie wytrzymała napięcia i ruszyła na balkon, wcześniej nikogo nie powiadamiając. Wszyscy zaczęli ją nawoływać i szukać, lecz niczego nieświadoma, Alex stała na balkonie, patrząc od dłuższego czasu w jeden wbity punkt. Rozmyślania przerwał jej Dominic, który postanowił wyjść na świeże powietrze. Niestety wybrał balkon ku zawodzie Alex. Bała się konfrontacji z nim. Od dłuższego czasu, w myślach wymyślała rozmowę , ale teraz nie mogła wypowiedzieć słowa. Dużo wyrazów cisnęło jej się na język, lecz nie mogła ich wypowiedzieć. Jednym słowem się zacięła. Chłopak stał tak, przypatrując się jej. Widział, jak zaczyna się denerwować. Nie chciał, aby była na niego zła. On tylko pragnął, by w końcu zobaczyła w nim coś więcej niż kolegę, przyjaciela. Wątpił w to, że jest nawet jej kolegą, lecz nie poddawał się. Z dnia na dzień miał coraz większą nadzieję. Musiał o nią zawalczyć. Kochał ją, to było pewne, jednak musiał ją do siebie przekonać, a to nie będzie proste...


8 grudnia 2013

XI Rozdział

Ważne!
Bardzo wam dziękuje za komentarze pod poprzednim postem, to dla mnie jest bardzo ważne. Chciałabym wam również podziękować za tak dużą liczbę wyświetleń. To już około czwarty miesiąc odkąd założyłam bloga, cieszę się, że nadal jesteście tutaj i czytacie moje nie zbyt dobre opowiadania :D. Już nie długo ferie, nie mogę się już doczekać, w końcu będę mogła wziąć się za pisanie. Wiem, wiem bardzo lubię przedłużać, czytajcie ;).

PS Tutaj możecie zadawać pytania postacią z mojego opowiadania, jak i również całego bloga:http://ask.fm/Amy25082

Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.

Rozdział zbetowała Katja.

******

Po wyjściu nieproszonego gościa Ann od razu przystąpiła do ataku. Nie uśmiechało jej się to, ale musiała dotrzeć do naiwnej przyjaciółki.
   - Alex, nie zastanawia cię to, dlaczego ten facet przypomniał sobie o tobie dopiero teraz? Po tylu latach…- Brunetka od razu zaczęła kręcić głową, lecz Ann kontynuowała. - Nie rozumiem cię. Chłopak tobą manipuluje. Jak zauważyłam, ma intrygi we krwi. Nie mówię tego, abyś się źle poczuła, tylko żebyś przejrzała na oczy! On jest tajemniczy i dziwny. Bije od niego niespotykane zło. Nie ufam mu chociaż nie znam gościa, ale…
   - Właśnie nie znasz go więc nie oceniaj! – Niekulturalnie jej przerwała.
   - Mam tego dość! Facet jest groźny czy ty tego nie widzisz?! Zrobi ci krzywdę! Jak chcesz się z nim spotykać, okej, tylko potem żeby nie było, że cię nie ostrzegałam. – Z furią wymalowaną na twarzy patrzyła na brunetkę.

Jak może być taka ślepa? Czy do niej nie dociera to, co mówię? Jak jej się coś stanie, nie wybaczę sobie tego. Muszę jej w końcu przemówić do rozsądku.

   - Skończyłaś już? Fajnie, a teraz idź zajmij się swoimi problemami! To nie ja ukrywałam nową „znajomość” przez tak długi czas.
   - A żebyś wiedziała, że rozwiążę swój problem! – zbuntowała się.

Jakby to było jeszcze takie łatwe…

Wyszła z domu, głośno trzaskając drzwiami. Teraz tylko musiała porozmawiać z Eddym. Dojechawszy na miejsce, od razu popędziła do drzwi Eddiego. Zadzwoniła, a po chwili ujrzała oblicze swojego chłopaka. Miał na sobie koszulę w kratę oraz niebieskie spodnie. Patrzył na nią zdziwiony. Zdenerwowana spojrzała na niego zastanawiając się, jak to wszystko przyjmie do wiadomości. Widziała czarny scenariusz przedstawiający ją samą wraz z dzieckiem.

Wszyscy mnie zostawią, wraz z Alex na czele. Zostanę sama wraz z jeszcze nieurodzonym dzieckiem. Dam sobie radę. Muszę…

   - Co się stało? – zapytał szatyn widząc zrozpaczoną minę Ann.
   - Mogę wejść? Muszę ci coś powiedzieć – Łza popłynęła jej po policzku. Eddy widząc, co się dzieje, od razu wpuścił ją do środka, przytulając przy tym. Szeptał uspokajające słowa, których tak bardzo się chciała trzymać.

Wszystko będzie dobrze…

    Weszli do pokoju, w którym przeważał kolor granatowy. Na ścianach powieszone były przepiękne obrazy, które wydawały się ożywać. Jeszcze bardziej wystraszona Anne, nie wiedząc jak zacząć tę niezwykle ważną opowieść, zaczęła snuć się bezcelowo po pomieszczeniu. Chłopak westchnął zatrzymując swoją dziewczynę, aby w końcu wyjaśniła mu, co się stało. Był w tej chwili zdezorientowany.
   - To wszystko zaczęło się wtedy, zanim wyznałeś mi swoje uczucia. Proszę, nie osądzaj mnie i nie krzycz, bo ja… ja – Przytulił ją do siebie, lekko ściskając jej dłoń, aby poczuła się lepiej. – Miesiąc temu, gdy jeszcze nie znałam cię tak dobrze, poznałam mężczyznę...
Gdy wypowiedziała ostatnie zdanie, uświadamiając go w jakiej jest sytuacji dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, że zostawi ją bez jakichkolwiek zahamowań. Jeżeli to nie będzie jego dziecko? Nawet nie chciała tego przyjąć do wiadomości. Kochała go i on o tym wiedział. Tylko dlaczego milczał? Ta cisza była nie do zniesienia. Już wolałaby, aby na nią nakrzyczał, niż był wobec niej zupełnie obojętny. Jego oczy przybrały wyraz obojętności wtedy, gdy wypowiedziała mu to okropne zdanie, że niestety nie wie, kto jest ojcem dziecka.

Jaka ja byłam głupia! Zniszczyłam sobie życie. Myślałam, że mi wybaczy, że wszystko będzie dobrze. Myliłam się…

Miała już wychodzić, lecz Eddy złapał ją za rękę, mówiąc:
   - Nie zostawię cię. Jesteś dla mnie zbyt ważna. Jeżeli nawet nie będzie to moje dziecko, zajmę się nim. Pokocham to dziecko tak samo jak ciebie.Tylko muszę wiedzieć, czy ty czujesz do mnie to samo?
   - Kocham cię, kochałam i zawsze kochać będę. – wypowiedziała te słowa, a strumień łez szczęścia popłynął jej po policzkach. Uszczęśliwiony podszedł do niej, mocno przytulając. Po kilku minutach odkrył jej koszulkę, całując brzuch. W tej chwili była najszczęśliwszą kobietą na ziemi. W głębi serca czuła, że to dziecko Eddiego. Teraz wszystko szło ku lepszemu.