Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.
Zachęcam do zadawania pytań: http://ask.fm/Amy25082
Rozdział zbetowała Katja
******
Wyszedłem z kryjówki, po czym pomogłem Eddiemu
wygramolić się z szafy. Wraz z moim przyjacielem miałem zamiar pójść dalej,
lecz ktoś wbiegł do pomieszczenia. Zatrzymaliśmy się zdenerwowani. Nie dało się rozpoznać sylwetki przybysza, więc nie mogłem
stwierdzić, czy to chłopak, czy
dziewczyna. Spiąłem się. Teraz nasza misja ratunkowa nie miała sensu, byliśmy
zgubieni. Myślałem, że znajdziemy Alex całą i zdrową, ale myliłem się.
Jeżeli nas złapią, całe nasze starania pójdą na marne. Nie mogłem
do tego doprowadzić. Nie teraz, gdy już zaszliśmy tak daleko…
Wbiegłam do ciemnego
pomieszczenia. Rozejrzałam się na boki, to, co zobaczyłam, zwaliło mnie z nóg. Nigdy nie sądziłam, że ich jeszcze
zobaczę. Szybko podbiegłam do Dominica, rzucając mu się w ramiona. Widziałam jego zdziwioną
minę, nie mogłam się powstrzymać, aby się nie zaśmiać. Czułam się
wspaniale, nareszcie mogłam się do niego przytulić. Było mi bardzo przyjemnie,
lecz ktoś wszedł do pomieszczenia, śmiejąc się paskudnie. Jeszcze bardziej do
niego przylgnęłam. Nie
chciałam, by im się coś stało. Gdybym wtedy nie wyszła z domu, nie musiałabym
ich narażać na takie niebezpieczeństwo.
- Patrzcie, jakie słodkie gołąbeczki.
Poprzytulajcie się, bo potem nie będziecie mieć na to okazji.
Nie musiałam się nawet odwracać, aby zobaczyć, kto to mówi.
Wiedziałam, że to psychicznie chora Angelina. Nie rozumiałam tylko, dlaczego
ona mi to robi. Nic jej przecież nie zrobiłam. Modliłam się w duszy, aby nie
zawołała innych. Wtedy na pewno nie poradzilibyśmy sobie.
- A co ty nam możesz zrobić? Nikt z nas
ci krzywdy nie zrobił, dlaczego traktujesz tak Alex? Była twoją przyjaciółką,
dopóki nie stałaś się taką zimną suką – powiedział Eddy.
Jej wyraz twarzy natychmiast się zmienił. Była
ogromnie wkurzona, a to niczego dobrego nie wróżyło. Złapałam chłopaków za ręce, ciągnąc w stronę
schodów, które zobaczyłam kątem oka. Zrozumieli, o co chodzi.
- Na trzy,
cztery biegniemy - szepnęłam.
Musiałam wyczuć odpowiedni moment. Szczęście dziś nam
sprzyjało. Ktoś ją zawołał, co sprawiło, że dziewczyna się odwróciła. Dałam znak, po czym szybko pobiegliśmy schodami na górę.
***
Myślałam, że mam przywidzenia. Nie sądziłam, że go
kiedykolwiek jeszcze zobaczę. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego wyszedł z tego rozwalającego się
zamku... Śledziłam go wzrokiem i niestety musiałam przyznać, że idzie w moją
stronę. Nie mógł mnie
zobaczyć, nie teraz, gdy wykonywałam bardzo ważną misję. Z jednej strony pragnęłam z nim wszystko sobie
wyjaśnić, a z drugiej w tej chwili nie chciałam go widzieć na oczy. Musiałam
się pilnować, aby nie wysiąść z auta i nie dać mu z liścia. Jak mógł mnie
zostawić? Do tej pory zadawałam sobie to pytanie. Dlaczego? Może to i lepiej,
wtedy nie poznałabym Eddiego. Bardzo mi zależało na swoim chłopaku i nie
chciałam go stracić przez Boba, lecz musiałam sobie
z nim wszystko wyjaśnić. Mogę się już z tym człowiekiem nigdy więcej nie spotkać. Ryzyko byłoby wtedy wielkie,
gdybym wysiadła z tego samochodu. Nie mogłam sobie także pozwolić na to, aby
inni odkryli spisek... Musiałam tylko obserwować dom, aby wyjechać, gdy wyjdą. Zbliżał się
coraz bardziej, a ja nadal byłam niezdecydowana. Nie mogli nic odkryć.
Najlepiej będzie, jeśli zostanę w
aucie. Schyliłam się, udając, że czegoś
szukam, aby mnie nie rozpoznał. Zapukał w szybę. Wystraszona podniosłam głowę,
uderzając boleśnie w kierownicę.
- Cholera – powiedziałam, rozmasowując bolące
miejsce.
Skierowałam wzrok w stronę okna. To był on we własnej
osobie, Bob Smith, którego kiedyś niestety darzyłam uczuciem.
- Znowu się
spotykamy, piękna. - Uśmiechnął
się drwiąco.
Jak ja go w tej chwili nienawidziłam.
- Czego
chcesz? – warknęłam wściekła.
Co on sobie wyobraża?! Odechciało mi się z nim gadać.
Pragnęłam, aby chłopaki wraz z Alex wyszli już z przeklętego budynku,
wtedy nie musiałabym rozmawiać z tym gadem.
- Wiesz...
Ostatnio sporo myślałem nad nami.Chcę do ciebie wrócić. I bardzo chciałbym cię
zobaczyć w tej twojej kusząco czarnej bieliźnie.
Tego już było zawiele.
- Ty
myślisz?! Ja do ciebie nie chcę wrócić, mam chłopaka, którego nie opuszczę, a ty masz
mnie zostawić w spokoju. Jak chcesz, taką bieliznę mogę przesłać ci na święta. Będzie ci
bardzo do twarzy. - Uśmiechnęłam się drwiąco. Ze mną nie ma tak łatwo. Facet
się przekona, na co mnie stać. - A
teraz wybacz, ale mam ważne spotkanie. - Pojechałam z piskiem opon aż do następnego
zakrętu. Stanęłam sobie na rogu, dalej obserwując dom. Nic się nie działo, aż do
pewnego momentu...
******
Wreszcie się doczekaliście spotkania Alex z Dominiciem. Pojawiła się nowa postać, a mianowicie Bob. Co o nim myślicie? Mam nadzieję, że rozdział się podoba :).
Rozdział dedykuję Mii Vlad. Jesteś od samego początku i naprawdę podziwiam, że wytrwałaś tak długo ze mną ;).