Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.
Zachęcam do zadawania pytań: http://ask.fm/Amy25082
******
Nie wiedziałam, co się dzieje. W pewnej chwili
podejrzany facet ubrany w ciemny płaszcz sięgający do kolan odepchnął mnie,
przyciskając moją przyjaciółkę do najbliższego samochodu. Patrzyłam na dalszy
rozwój sytuacji, obmyślając plan, w którym mogłabym ją jakoś uratować. Byłam
tylko kobietą, a on silnym mężczyzną, więc miałam mniejsze szanse na
zwycięstwo. Musiałam jednak spróbować, by chociaż odwrócić jego uwagę. Zebrałam
wszystkie siły, po czym najmocniej, jak potrafiłam, odepchnęłam go. Niczego niespodziewający się mężczyzna niebezpiecznie się zachwiał.
Wzięłam zszokowaną Ann pod rękę i szybko pociągnęłam w stronę
pojazdu.
Oszołomiona dziewczyna siedziała już bezpiecznie
w samochodzie. Na jej twarzy wciąż widniało przerażenie. Jechałam szybko, lecz
tak, aby nie złamać przepisów. Po pewnym czasie w lusterku wstecznym zobaczyłam
ścigający nas samochód. Przyspieszyłam, z zadowoleniem uznając, że dziwny typ,
który gnębił moją przyjaciółkę został daleko w tyle. Już nie zwracałam uwagi na
prędkościomierz, na którym z pewnością widniała duża liczba. Chciałam tylko,
aby mężczyzna przestał nas ścigać. Po pewnym czasie zniknął w ciemności.
Dojechawszy na miejsce, od razu popędziłyśmy do drzwi. Zamknąwszy
drzwi na klucz, odetchnęłyśmy z ulgą. Po pewnym czasie przerażenie w oczach Ann
minęło.
Wraz z Ann weszłam na górę, gdzie miałam jej pomóc w spakowaniu
najpotrzebniejszych rzeczy do walizki. Nie obyło się bez zabawy. W pokoju
panował okropny bałagan. Wszędzie walały się rzeczy Ann, które wyrzucała z
szafy. Znalazłyśmy nawet stary strój klauna, który niegdyś jej tato zakładał na urodzinach dziewczyny,
gdy była malutka. Nie wiedziałam, czemu tam się znalazł. Szatynka przymierzyła
strój, po czym przemierzyła pokój, jak modelka na wybiegu. Potem zaczęła się
wygłupiać. Weszła na łóżko i zaczęła po nim skakać, wykrzykując :
-Od dziś kocham klauny!
Niestety nie zauważyła krawędzi łoża i spadła z niego, a nos, który
założyła, lekko jej się przekrzywił. Po tym „wypadku” stwierdziłam, iż do Ann
naprawdę pasuje strój klauna. Nareszcie mogłam się choć na chwilę odprężyć i
nie myśleć o chorym Dominicu. Wreszcie po kilku minutach ciężkiej pracy
spakowałyśmy walizkę do końca, teraz tylko trzeba było ją zapiąć. Nie mogłyśmy zamknąć bagażu, więc
zostałyśmy zmuszone do zastosowania innych metod. Usiadłam na walizce, a Ann
zasuwała powoli swój ekwipunek. Wreszcie po długich i ciężkich próbach udało
się nam. Zmęczone opadłyśmy na kanapę, popijając naszą ulubioną zieloną
herbatę, którą wcześniej zdążyłam zaparzyć. Nie zdążyłyśmy wypić nawet połowy napoju, gdy ktoś zadzwonił do
drzwi. Wstałam z zamiarem otworzenia drzwi. Wkrótce tego pożałowałam, ponieważ
do mojego domu chciał wejść nie kto inny, jak dziwny typ poznany na parkingu. Chciałam zamknąć drzwi, lecz on okazał się
silniejszy.
- Muszę porozmawiać z Ann. Nic wam nie zrobię, tylko zależy mi na
rozmowie i potem zniknę. Obiecuję, że już nie będę was więcej niepokoił. – Jego
proszący ton sprawił, że zaprowadziłam go prosto do swojej przyjaciółki. Nie
wiedziałam, co we mnie wstąpiło, ale inaczej i tak na pewno wszedłby i znalazł
Ann.
Szatynka odwróciła się w moją stronę. Ujrzawszy mężczyznę,
od razu zaczęła krzyczeć.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Po co nas nachodzisz? Czego chcesz? Nie
możesz mi dać świętego spokoju? Po tym, co zrobiłeś, nie powinieneś tu
przychodzić.
- Wiem, że źle postąpiłem, nie
jestem z tego dumny. Chciałem cię tylko prosić o parę minut rozmowy – wycedził przez zaciśnięte zęby. Ann
przypatrzyła mu się uważnie, "nie
widząc" żadnego spisku w jego oczach, powiedziała:
- Dobrze, ale przy Alex – widząc jego wzrok dodała – Nie mam przed nią tajemnic.
-Jeżeli tego pragniesz, to dobrze, może zostać. Pozwolisz, że
przejdę do rzeczy? – Nie czekając na odpowiedź, ciągnął dalej. – Jak już
wcześniej mówiłem, nie jestem zadowolony z tego, że cię zostawiłem, wcześniej
nie wyjaśniając czemu. Miałem kłopoty i nie chciałem cię narażać, a teraz chcę
prosić cię o wybaczenie. Wiem, że nie zasłużyłem, ale zrobię, co zechcesz, tylko do mnie wróć.
- Bob… Dlaczego mi nie powiedziałeś? – W jej oczach malowała się
furia. Moja przyjaciółka była nieźle wkurzona.
- Zrozum, chciałem cię chronić. Jeżeli
teraz miałbym takie same kłopoty i chodziłbym z tobą, bez zastanowienia
zrobiłbym to samo. Możesz to sobie wszystko przemyśleć, dam ci czas.
Widziałam, jak jej wyraz twarzy się zmienia. Teraz miała wybór" albo
Eddy, albo Bob. Którego wybierze? Nie wiedziałam, w jej oczach było widać
głębokie zastanowienie. Jeżeli wybierze Boba, to co z Edim? Już nic
dzisiejszego wieczoru nie wiedziałam. Nie spodziewałam się wizyty tego faceta. Na pewno był to ten chłopak,
z którym spała tuż przed poznaniem Ediego. Z mężczyzną, z którym może mieć
dziecko. Teraz wszystko było możliwe… Decyzja należy tylko do niej.
******
Ten rozdział także mi się nie podoba... Może nie jest aż tak zły, ale też nie jest dobry... Ale ocenę pozostawia Wam. Teraz już będzie tylko lepiej, jeśli chodzi o jakość, przynajmniej mam taką nadzieję :D.
Następny rozdział niestety pojawi się dopiero 03.08.14 ponieważ jadę na obóz i się nie wyrobię na dwudziestego, bo na drugi dzień wyjeżdżam i będę na obozie przez około dwa tygodnie. Po przyjeździe wszystkie zaległości nadrobię.
Następny rozdział niestety pojawi się dopiero 03.08.14 ponieważ jadę na obóz i się nie wyrobię na dwudziestego, bo na drugi dzień wyjeżdżam i będę na obozie przez około dwa tygodnie. Po przyjeździe wszystkie zaległości nadrobię.
Życzę udanych wakacji!