"Trzeba wielu lat by znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila by go
stracić."
Stanisław Jerzy Lec
Czułeś
kiedyś ogromny ból, którego nie dało się opisać słowami? Który sprawiał, że nie
mogło się go pozbyć nawet na chwilę, ponieważ nawet w najgorszych koszmarach
cię nachodził? Nie mogłeś przez niego oddychać, dusiłeś się ze swojej
bezsilności. Nie potrafiłeś nic zrobić, aby uśmierzyć swoje cierpienie, bo
nawet zalany w trupa potrafiłeś na nowo przeżywać ten sam moment sprawiający ci
tyle bólu... Choć serce ci krwawiło nie chciałeś zapomnieć o osobie, która
przez chwilę uwierzyła w ciebie, pokochała... Zobaczyła w tobie innego
człowieka, lepszego... Tęsknota przyprawiała cię o ból głowy, nie umiałeś o tym
nie myśleć. Chciałeś się jak najszybciej wyrwać z tego stanu, ale nie
potrafiłeś, ponieważ ona już zdążyła wniknąć do twoich myśli, marzeń na zawsze.
To właśnie czuł Andrew, który wpatrywał się tępo w sufit... Rozmyślał o swoim
szczęściu,
będąc przy niej. Przeżywał katusze, nie mogąc znów usłyszeć jej perlistego
śmiechu, ujrzeć lekko zmarszczonych brwi, gdy się czymś martwiła lub patrzeć w
jej piękne oczy, które świeciły jak milion gwiazd. Nosił ten ciężar od kilku
lat i nie potrafił go już udźwignąć.
Ludzie
mówią, że czas leczy rany, ale on jest jednym z wielu dowodów, że tak nie jest.
Czas jedynie przyzwyczaja nas do bólu, lecz Andrew nie chciał o niej zapomnieć
i to wyróżniało go wśród innych... Chciał poznać powód, dla którego uciekła, i może
to sprawiło, że się w niej nie odkochał? Sam tego nie wiedział, ale był pewien,
że pewnego dnia ją znajdzie i wyciągnie z niej powód, ale do tego czasu
musiał nauczyć się wreszcie żyć z bólem, który z dnia na dzień przybierał na
sile...
***
Laura
wstała z zamiarem szybkiego zrobienia śniadania dla babci. Ubrała się w beżową
bluzkę na ramiączkach oraz czarne spodenki. Boso zeszła na dół, aby zrobić
pyszne naleśniki z serem. Wyjęła potrzebne produkty i zaczęła przygotowywać
danie.
Po kilkunastu minutach naleśniki
były już gotowe. Na koniec dziewczyna posypała całość cukrem pudrem.
Była
zadowolona z efektu –
potrawa wyglądała smakowicie na talerzach. Wzięła talerz oraz herbatę, którą wcześniej
zdążyła zaparzyć, do rąk i zaniosła danie do pokoju babci. Weszła najciszej,
jak potrafiła, aby jej nie zbudzić. Postawiła talerz wraz z herbatą na stoliku.
Zaraz po tym zostawiła babci tuż obok napoju karteczkę:
Babciu poszłam z Daisy na spacer i może się
troszkę poopalam. Nie martw się, postaram się szybko wrócić.
Laura
Założyła
białe japonki, kremowe bikini oraz wzięła inne potrzebne rzeczy. Zapięła suczce
obrożę, po czym udała się na plaże.
Rozłożyła koc i z cichym
westchnięciem położyła się na nim. Daisy wiernie ułożyła się obok niej.
Dziewczyna zaraz wyjęła swój telefon, wkładając słuchawki do uszu. Z wielką
przyjemnością wsłuchiwała się w rytm swojej ulubionej piosenki. Po paru
minutach ktoś stanął nad nią, tym samym zasłaniając ją przed promieniami
słonecznymi.
– Cześć – przywitała się Cassandra,
szczerząc się do Laury.
– Cześć, jakie miłe spotkanie, siadaj –
powiedziała szczerze, przesuwając się trochę, aby zrobić miejsce Cassandrze.
Cass z wdzięcznością usiadła na kocu obok blondynki. Po chwili zajęte były już
konwersacją.
Dziewczyny przerwały rozmowę,
ruszając w stronę morza. Laura uśmiechnęła się do siebie. Cassandra była
naprawdę miłą osobą. Zdążyła ją trochę poznać i była pewna, że to piękny
początek ich przyjaźni. Z żadną dziewczyną nie
miała tak dobrych kontaktów, jak z szatynką, a przecież to było dopiero
drugie spotkanie... Była tym zaskoczona a zarazem szczęśliwa, bo odnalazła
wreszcie swoje miejsce na ziemi... Ludzie nie byli tutaj dla niej fałszywie
mili, dlatego że ma ojczyma, który jest szanowanym i potężnym arystokratą. Nie
zwracali na nią większej uwagi, bo nie wiedzieli o jej pochodzeniu i ten fakt
sprawiał jej przyjemność. Nie przyjaźniła się też z nikim w Londynie. Wszyscy chcieli
się z nią zadawać, tylko dlatego że jest "córką" jedynego w swoim
rodzaju Patricka Bennetta, ale nie wiedzieli jaki potrafi być okrutny... Teraz
wszystko miało się zmienić. To miał być początek czegoś nowego...
***
Patrick
już nie wiedział co robić. Cały czas zastanawiał się nad propozycją Lucasa.
Może powinien zadzwonić do detektywa? Jak wziąć się za tę sprawę. Laura nigdy mu
się nie zwierzała... Nienawidziła go za to wszystko, a on chciał jej zapewnić
byt. Rodzina Lucasa była jedną z potężnych rodzin, ale nie tak, jak
Bennettowie, Washingtonie czy Rodriguezowie. Miał jak zawsze haczyk... Ale na
niego musiał nabić przynętę, a ta mu uciekła...
Był z tego powodu niezwykle wściekły, lecz nie mógł pozwolić sobie teraz
na gniew. Musiał się skupić na poszukiwaniach, a gdy już ją znajdzie, wyjdzie
za Lucasa, a wtedy Patrick dotrzyma obietnicy złożonej dziadkowi chłopaka za
życia... Nie mógł jej zignorować, ponieważ nie tylko on o niej wiedział, ojciec
Lucasa także był w to wtajemniczony. Jeśli miał jej nie dotrzymać czeka go
niesamowicie bolesna kara... Rodzina Templerów wiedziała za dużo... Nie mógł
dopuścić do tego, aby jego sekret wyszedł na jaw, a pozbyć się ich nie mógł...
Jeszcze nie teraz...
***
W
pokoju obok rozwodzącego się Patricka, Miley rozmyślała nad tym, czy zdradzić miejsce
pobytu Laury mężowi. Nie chciała zranić córki, ale gdyby nie ożeniła sie z
Lucasem,
byłyby tylko same straty... Wiedziała, co będzie, gdy wszystko wyjdzie na jaw.
Nie mogła do tego dopuścić, dlatego przyrzekła sobie, że sama ją w najbliższym
czasie odwiedzi. Oczywiście nie była pewna, czy blondynka uciekła do Polski, ale musiała się upewnić,
zanim powie Patrickowi, gdzie jest córka. Chciała z nią najpierw porozmawiać,
może, jeśli Laura sama wróciłaby do domu, złość jej męża nie byłaby aż tak
ogromna? Łudziła się, że odpuści dziewczynie ucieczkę, ale niestety wiedziała,
jak zareaguje mężczyzna. Nawet jak powróci, nie będzie dobrze, ale na
pewno lepiej niż gdyby wróciła siłą, a tego Miley nie chciała. Nigdy nie
przypuszczałaby, że Laura może sprawić jakiekolwiek problemy ze ślubem, a tu
taka niespodzianka... Żałowała, że nie spędzała z nią więcej czasu. Może
zapobiegłaby tej sytuacji. Po dłuższych przemyśleniach doszła do wniosku, że
nie ma sensu się nad tym dłużej rozwodzić. Sama ją odnajdzie i nie będzie to
dla Laury miłe spotkanie...
******
Dzisiaj z lekkim opóźnieniem...
Powoli nadrabiam Wasze zaległości :). Jeszcze troszkę cierpliwości. U każdego na pewno się pojawię!
Rozdział sprawdzony przez Pamę.