19 stycznia 2014

XIV Rozdział

Bardzo wszystkim dziękuje za komentarze <3. Jest mi na prawdę bardzo miło. Wiem, że duużo rzeczy muszę jeszcze dopracować, ale jestem na dobrej drodze :). Co do rozdziału, to mi się nie podoba. Pisałam go kilka miesięcy temu i teraz napisałabym to inaczej. Na pewno wszystko byłoby inne i na pewno rozdział obfitowałby w dużą ilość opisów. No, ale dopiero zaczynałam i klapa. Uznałam, że nie będę tego poprawiać lub pisać jeszcze raz, bo wtedy ,musiałabym zmieniać prawie wszystkie rozdziały... Jestem na dobrej drodze, mimo że nie wypadł mi (przynajmniej moim zdaniem) ten rozdział, to jeszcze świat się nie zawalił. Następny będzie lepszy :). Ten rozdział dedykuje Imseth. Dziękuje kochana, że komentujesz, mimo że masz na pewno masę nauki. Dziękuję, że znajdujesz czas na to, aby przynajmniej raz w miesiącu skomentować rozdział. Rozumiem, że jest niewiele czasu w roku szkolnym, aby poświęcić na pisaniu i jeszcze na komentowaniu rozdziałów, za co Ci serdecznie dziękuje :).


Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.


Zachęcam do zadawania pytań: http://ask.fm/Amy25082

Rozdział zbetowała Katja

******

W drzwiach zobaczyłam  Dominica. Popatrzył na mnie z podziwem i uznaniem.
Czemu się tak na mnie gapi?, pomyślałam
Po kilku sekundach dotarło do mnie to, że jestem w samym ręczniku. Spanikowana pobiegłam do łazienki. Oczywiście, po drodze musiałam się poślizgnąć i upaść na kolano.
    - Cholera! - wrzasnęłam na cały głos. Okropnie piekło. Mój wrzask przyciągnął Dominica, który wziął mnie na ręce. 
Ma takie ładne perfumy. O czym ja myślę?! Zamiast ubolewać nad kolanem to ja rozmyślam i to jeszcze o nim! 
Gdy chłopak dotknął mojego już lekko spuchniętego kolana, przeszedł mnie dziwnie przyjemny prąd. Nie wiem, jak to się stało, ale jego dotyk sprawił, że noga już nie pulsowała tak strasznym bólem. Popatrzył mi w oczy, po czym szepnął, że to tylko stłuczenie.
Stłuczenie? Ja tu przeżywam ogromne bóle i myślę, że to jest jakieś poważne złamanie, a on mi mówi o stłuczeniu!
    - Gdzie masz apteczkę? - Przypatrywałam mu się z lekkim oszołomieniem. Wskazałam mu odpowiednią szafkę, patrząc jak ją otwiera. Obłożył mi lodem całe kolano. Ścisnął  tę niezwykle bolącą część ciała bandażem elastycznym. Po kilkunastu minutach, nareszcie ból minął. Położył mi na kolanie ciepły okład, po czym usiadł obok mnie.
    - Musisz bardziej uważać. No cóż... dziś już raczej nigdzie nie wyjdziemy. Spędzimy dzień tutaj. - Popatrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Zapomniałam już o tym spotkaniu. Nie mogłam ruszyć kolanem, co było nie do zniesienia. Zawsze wolałam mieć wszystko pod kontrolą. Niestety Dominic nigdzie się nie ruszył. Siedział ciągle w tym samym miejscu i się na mnie gapił. Nienawidziłam tego. Musiałam jednak przyznać, że jak na mnie patrzył, poczułam lekkie motylki w brzuchu. Po chwili podniósł się i wyszedł z pokoju, wcześniej przepraszając. Zdążyłam tylko zauważyć, że wyciąga telefon.  
Do kogo dzwoni?
Byłam tego niezmiernie ciekawa. Niestety nie usłyszałam słów, które wypowiadał do telefonu.Chciałam się ruszyć, lecz uniemożliwiała mi to noga. Po kilku sekundach z trudem wstałam. Skacząc  na jednej nodze, ukryłam się za drzwiami. Brunet właśnie wkładał komórkę do kieszeni, niestety spojrzał w moim kierunku.
Kurcze, zauważył mnie...
Ruszył w moją stronę, lecz po kilku krokach zatrzymał się. Odetchnęłam z ulgą, teraz tylko trzeba było się jakoś doczołgać na kanapę. Miałam już zrobić krok, gdy usłyszałam:
    - Nieładnie tak podsłuchiwać.
Ojojoj... Będzie źle. Ukatrupi mnie,  zostawiając z tą przeklętą nogą na pastwę losu. 

***

   - Zdobyłeś jej zaufanie? - zapytał mężczyzna grubym, mrocznym głosem, na co jego towarzysz się lekko wzdrygnął.
    - Tak. Już niedługo, mój panie, rozpocznę drugą część twojego niecnego planu...
   - Nikomu nie uda się ze mną wygrać! Za niedługo ta dziewczyna pożałuje, że się urodziła. Przyprowadź resztę grupy, musimy przejść wreszcie do działania.
Ubrany jak zawsze w czarną pelerynę chłopak ruszył ku drzwiom. Otworzył ciężkie wrota, z których wydobył się silny powiew wiatru, co spowodowało odsłonięcie kaptura. Nikt na jego szczęście nie ujrzał twarzy, lecz jedynie krótkie blond włosy...

5 stycznia 2014

XIII Rozdział

Znowu do szkoły. Na szczęście za niedługo ferie! <33 Ten rozdział dedykuje Jukke i Hexie. Dajecie mi ogromną siłę i motywację do pisania, dziękuje :). Dzisiaj nie przedłużam czytajcie.

Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.

Zachęcam do zadawania pytań: http://ask.fm/Amy25082

Rozdział zbetowała Katja

******

Nie wiedział, jak zacząć. Do głowy przychodziły mu różne słowa, których mógłby użyć, lecz żadne nie było odpowiednie. Alex patrzyła na niego jak na wariata, a on stał, nie mogąc wykrztusić słowa. Wreszcie się opamiętał.
    - Przepraszam cię, że byłem takim durniem. Nie chciałem w taki sposób nawiązywać z tobą znajomości. Wiem, że jesteś na mnie zła i mnie nie lubisz, czy mogłabyś chociaż spędzić ze mną jeden dzień? Tylko jeden i po nim zdecydujesz, czy warto się ze mną zadawać, czy też nie.
Głęboko zamyślona dziewczyna nie zauważyła już proszącej miny Dominica. Zastanawiała się, czy dobrze postąpi, spędzając z nim ten jeden dzień. Musiała stawić temu czoła. Nie mogła zawsze się chować. Wiedziała, że musi uważać, aby przypadkiem się do niego nie przywiązać. Był cholernie przystojny, co tylko utrudniało zadanie. Nie mogła ulec pokusie. Musi się trzymać swoich silnie ustalonych zasad.
    - No dobrze... zgodzę się tylko na jeden dzień i ani minuty dłużej - rzekła. Rozpromieniony brunet o mało nie objął jej ze szczęścia. Nareszcie miał szansę. Czuł, że to będzie udany dzień. Zrobi wszystko, co w jego mocy, aby ją do siebie przekonać. - Dobrze, to spotykamy się jutro. Przyjdę do ciebie o ósmej.- Nie zdążył już niczego dodać, bo Ann wraz z Edim weszli na balkon.
    - Alex, ja cię wszędzie szukałam. Jeśli chciałaś pogadać z, Dominicem to mogłaś mnie przynajmniej poinformować, że zaraz przyjdziesz. Myślałam, że już poszłaś. Szatynka pociągnęła ją w stronę salonu, gdzie usiadły na kanapie. Ann popatrzyła się na nią wyczekująco. Brunetka westchnęła. Wiedziała, że teraz będzie musiała opowiadać jej wszystko ze szczegółami. Po kilku minutach zaczęła swoją krótką historię...

      Po wyjściu Alex Eddy zaczął wypytywać przyjaciela o dziewczynę. Jednak nic z niego nie mógł wyciągnąć. Na każde pytanie Dominic odpowiadał: 
   -Nie powiem ci nic, bo jeszcze zapeszę. 
      Zrezygnowany musiał ustąpić. Pragnął mu pomóc, lecz jeśli nie chciał, nic nie mógł zrobić, jak tylko czekać, aż mu powie. Był tylko ciekawy, czy jego plan wypali. Jeśli nie, to przejdą z Ann do swojego planu, który razem bardzo solidnie opracowali.

***

Po kilkunastu minutach Alex wyszła z domu Ann. Wsiadła do samochodu, zamykając drzwi. Miała już zapalać auto, gdy usłyszała ciche pukanie w szybę. Podniosła wzrok, napotykając oczy Eryka.

Oczami Alex...
Zdziwiona odsunęłam szybę. 
Co on tutaj robi?
Patrzył  na mnie, a ja nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Chciałam stąd jak najszybciej wyjechać. Miałam złe przeczucie co do jego osoby. Po paru minutach zaczęłam przypominać sobie rozmowę z Ann na temat jego przybycia. Teraz stało się to jeszcze dziwniejsze i podejrzane. Chciałam już zamknąć szybę, lecz oczywiście musiał wsadzić tam swoje paluchy. Bałam się go w tym momencie. Nie wiedziałam, do czego może być zdolny. 
    - Nie tak szybko, mała. Mam dla ciebie niespodziankę. - Puścił mi oczko, a ja nie chciałam tej głupiej niespodzianki. Nie chciałam, aby zasłaniał mi oczy opaską. Nie ufałam mu. Uświadomiłam sobie właśnie, że on nie był moim przyjacielem. Zmienił się na gorsze. Już nie był takim sympatycznym i czarującym chłopakiem jak w liceum.
    - Dla twojej wiadomości: nie jestem mała i trzymaj się ode mnie z daleka. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. - Spojrzał na mnie zdziwiony, lecz w tym spojrzeniu było coś dziwnego, tak jakby złość. Nie byłam tego pewna, bo chwilę później zasunęłam szybę. Niezadowolony blondyn musiał wziąć swoje palce. Uszczęśliwiona pojechałam do domu. Dojechawszy na miejsce, poszłam się położyć. Po kilku godzinach poczułam się senna. Zamknęłam powieki, zasypiając. 

***

Obudziłam się cała obolała. W nocy ciągle się budziłam, a wszystko to zawdzięczałam koszmarom. Miałam ogromne wory pod oczami, co mnie przerażało. Szybko weszłam pod prysznic, aby się odświeżyć, a także by lepiej się poczuć. Po długiej kąpieli owinęłam się ręcznikiem. Nie zdążyłam przygotować sobie kosmetyków ani ubrań, gdy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Nie zastanawiając się nad tym, co na sobie mam, poszłam otworzyć niespodziewanemu gościowi. Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam w nich...