Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.
Zachęcam do zadawania pytań: http://ask.fm/Amy25082
******
Weszłam do sali, w której leżał
mój ukochany. Poraziła mnie przejrzysta biel, która była nieodłączną częścią pokoju. Nie lubiłam tego koloru, kojarzył mi się ze śmiercią, choć czasami
mówiłam, że przypomina mi spokój i czystość. Tak, to jedna z cech
szpitala. Wszędzie było czysto, nie znalazłam żadnego śladu kurzu. Nie wierzyłam w
to. Czyżby tak dbali o zdrowie pacjentów? Nie domagając się, odpowiedzi zajęłam
umysł wsłuchiwaniem się w miarowy oddech Dominica. On mnie uspokajał. Innym mogłoby
się wydawać to dziwne, ale nie mnie. Dzięki temu uwierzyłam, że on może
wyzdrowieć. Usiadłam powoli, aby nie zbudzić mężczyzny. W tej chwili
potrzebował spokoju i odpoczynku. Odruchowo chwyciłam go za dłoń. W ułamku
sekundy myślałam, że się obudzi, lecz na szczęście tylko przekręcił się na bok.
Bardzo mnie zdziwił ruch, jaki później nastąpił. Ścisnął moją dłoń, która niedawno gościła w jego ciepłych palcach. Wystraszona tym nagłym ruchem chciałam
ją odtrącić, lecz jego ręka mi na to nie pozwoliła. Przyciągnął mnie do siebie,
szepcząc:
- Proszę, zostań. - Jego błagalny, prawie
niedosłyszalny szept sprawił, że na nowo odrodziła się we mnie nadzieja, która
tym razem nie miała umrzeć…
Położyłam się obok niego,
wsłuchując w miarowe bicie serca. Chyba
od zawsze się chciałam do niego przytulić, to mi dodawało sił. Pragnęłam już na
zawsze być w jego ramionach. Były takie ciepłe i bezpieczne. Nie chciałam ich
opuszczać.
Od małego marzyłam o miłości z wieloma przeszkodami, gdzie na na końcu zakochane w sobie po uszy osoby wpadają w swoje objęcia.
To miał być happy end, a teraz nie wiedziałam, co z tego wyniknie. Strasznie się bałam
o niego, nie chciałam, aby cierpiał. Pragnęłam tylko miłości z jego strony i
poświęcenia, ale na pewno nie tego. Nie miałam już ochoty nad tym rozmyślać.
Zaczęłam się wpatrywać w uśpioną twarz Dominica, by tylko nie pomyśleć o tym, co
mogłoby się stać… Zajęłam umysł jego wyglądem. Chciałam zapamiętać te rysy na
zawsze. Jeżeliby się coś stało, ja miałabym je w pamięci. Nawet nie musiałam
się ich uczyć, już pozostały mi na zawsze we wspomnieniach.
Nie wiedziałam ile, tak leżałam obok niego. Było
mi tak przyjemnie, że nie odmierzałam czasu. Cieszyłam się jego bliskością,
która za niedługo mogła zostać mi odebrana.
Gdybyśmy się spotkali w innych
okolicznościach, na pewno zauważyłabym to wcześniej. Być może teraz leżałby w
swoim łóżku cały i zdrowy, a ja byłabym szczęśliwą narzeczoną. W tej chwili
byłam bezsilna, nic nie mogłam poradzić na cisnące się do oczu łzy. Pozwoliłam im
swobodnie płynąć. Nie zwracałam uwagi na coraz głośniejszy szloch. Nie przejmowałam się tym, że obudzę Dominica, ani możliwością przybycia lekarzy,
którzy mogą usłyszeć płacz. Po pewnej chwili poczułam
obejmujące mnie ramiona. Po raz kolejny tego dnia poczułam się bezpiecznie.
Brunet zaczął mnie uspokajać. Z upływem czasu doszłam do siebie. Po moim żałosnym
występie nie czułam się zbyt komfortowo. Chciałam ukryć zmieszanie, które
pojawiło się na mojej twarzy, lecz mężczyzna zauważył to wcześniej.
- Proszę, nie zakładaj tej maski. Kocham cię
taką, jaka jesteś, nie musisz ukrywać swoich uczuć przede mną. Nie zniosę tego.
Musimy porozmawiać. Wiesz, jak bardzo cię kocham, lecz ja nie jestem pewien, co
ty czujesz do mnie. Nie chcę, abyś kłamała ze względu na chorobę. – Popatrzył
na mnie uważnie, po czym dodał: – Z pewnością się o tym dowiedziałaś. Jesteś
przebiegła i szybka, co w tobie najbardziej lubię, ale Twoją najlepszą cechą jest ta
twoja cholernie denerwująca zadziorność – powiedział z rozbrajającym uśmiechem.
- Kocham cię. – Chciał mi przerwać, lecz ja
go uciszyłam gestem dłoni. – Już od dłuższego czasu to do ciebie czuję, lecz bałam ci się do tego przyznać.
Cały czas zastanawiałam się czy będziesz się śmiał, gdy nadejdzie ten moment.
Teraz wiem, że nie mógłbyś tego zrobić, lecz ja nadal nie wiem, czego mam od
ciebie oczekiwać. Najbardziej się boję, że gdy to wszystko minie, znikniesz z
mojego życia, nie wyjaśniając przyczyny. – Mój głos się załamał.
- Kotku – rzekł, przytulając mnie do siebie
jeszcze bardziej. – Uwierz w miłość.******
Ważne!
Tym razem rozdział sprawdzony :D
Proszę informować mnie o nowych rozdziałach w zakładce "spam", ponieważ potem wszystko mi się miesza... Jeden pisze pod rozdziałem, drugi na asku, a trzeci jeszcze gdzie indziej... Proszę, nie róbcie zamieszania ;). Każdy rozdział przeczytam, lecz informacje o nowych rozdziałach zostawiajcie w spamie, bo potem zapominam.
Rozdział dedykuje Danielciax. Jestem Ci ogromnie wdzięczna za te wszystkie wspaniałe komentarze! Komentujesz każdy mój rozdział, a inni nawet nie wytrzymali trzech :D. Dziękuje :)
PS Wiem, że mam duże zaległości u Was postaram się w jak najkrótszym czasie je nadrobić :)
PS Wiem, że mam duże zaległości u Was postaram się w jak najkrótszym czasie je nadrobić :)
Najlepsza!! WYRABIASZ się coraz bardziej!
OdpowiedzUsuńPowodzenia
Super rozdział, taki pozytywny, jestem przekonana że wszystko będzie dobrze między nimi. Uwierz w miłość ♥ Życzę weny
OdpowiedzUsuńZarąbisty rozdział, ale czemu taki krótki ja się pytam !!!!!
OdpowiedzUsuńMiłość zawsze zwycięża ! <3
Hej !
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie miło. Dziękuję za tą dedykację :-)
Czytam twoje rozdziały z przyjemnością, więc nie wyobrażam sobie z nich zrezygnować ;-)
Alex wyznała miłość Dominicowi leżąc przy nim na łóżku. Było to bardzo romantyczne. Kiedy ją objął, gdy płakała...to wystarczyło, by się uspokoiła. A na końcu kazał jej uwierzyć w miłość...
Ja po raz kolejny mam ochotę cię udusić za tak krótki rozdział. Przerwiesz zawsze w najciekawszym momencie ;D
Dlatego czekam na next, który mam nadzieję pojawi się już niedługo.
Pozdrawiam D.
Znów krótko, ale rozdział jest naprawdę świetny!
OdpowiedzUsuńAlex i Dom (pozwolisz, ze będę skracać jego imię?) nareszcie szczerze ze sobą porozmawiali! Wyznali sobie to, co czują, więc teraz może być tylko lepiej! Oczywiście mam świadomość, że nadal pozostaje choroba Doma, ale teraz wierzę, że oni są w stanie razem pokonać to paskudztwo!! Nie ma innej opcji!
Ich rozmowa w szpitalnej sali mnie rozbroiła. Takie to było romantyczne i w ogóle wyznali sobie miłość.. :D
Pozdrawiam! :**
No więc jestem, może trochę za późno, ale nawał obowiązków mi na to nie pozwolił. Sama zresztą wiesz jak u mnie sprawy się mają :)
OdpowiedzUsuńNa początek powiem, że ta końcówka jest słodka <33
Po porostu takie Awww :D Wyznali sobie miłość w sali, w takiej sytuacji. ;)
Nawet coś wymyśliłam jak czytałam ten rozdział, ale to nie jest w tej chwili ważne. ;D
Tak więc po raz kolejny piszę krótko, bo naprawdę nie mam czasu... Muszę jeszcze jeden blog ogarnąć, a potem wracam do nauki, bo muszę zrobić prezentację, żeby ocenę poprawić i się nauczyć na dwa przedmioty żeby 5 dostać -,- niestety teraz moja średnia jest bardzo ważna...
Buziaki i do napisania
Rose x
Blog niesamowity <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next i zapraszam do mnie -----> http://opowiadanie-tom.blogspot.com/ <-----
Spam, spam, spam i jeszcze raz spam. Jakbyś naprawdę przeczytała rozdział, zauważyłabyś, że właśnie napisałam, aby tak spamić w przeznaczonej do tego zakładce ;)
UsuńJak słodko i romantycznie. I ta ulga, że chłopak wciąż żyje. Teraz oboje wiedzą co do siebie czują, to takie piękne. A Alex płakała, to było takie przygnębiające. Rozdział bardzo mi się podoba. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ta scena przypomniała mi trochę Elenę kładącą się obok Damon'a, gdy cierpiał po ugryzieniu. Pot na twarzy, przemęczenie pogarszającym się stanem, krople spływające po czole, lekko rozchylające się wargi, by mógł wydobyć z siebie dźwięki. Tutaj nasza droga bohaterka też się przy nim kładzie, trwa. I może Dominic ma rację, może to właśnie jej wiara w miłość uleczy go, tak jak rozpłynie się po całym jej sercu; bo ją tak mocno do siebie dopuści... Pięknie wspomniałaś o masce, czasami bywa przyjmowana w różnych sytuacjach. Pozdrawiam i zapraszam na wiersze filmowe:)
OdpowiedzUsuńHej, hej, helo :)
OdpowiedzUsuńmasz od dzisiaj nowa czytelniczke :) - mnie :)
bardzo spodobal mi sie twoj blog :) masz fajny styl pisania, lekko sie to wszystko czyta :)
czekam na cd i pozdrawiam :)
Witam po długim czasie. Wybacz że tak długo nie zaglądałam, ale w końcu udało mi się i jestem. Wszystko wczoraj nadrabiałam, więc mam wielkie zamieszanie w głowie, gdyż spamu było na prawdę wiele -,-
OdpowiedzUsuńJestem nieźle w tyle ze zrozumieniem treści, ale mogę stwierdzić że nie zawodzisz, piszesz świetnie i przytrzymujesz przy sobie czytelnika! Ja wróciłam na Twojego bloga chętnie i na pewno na nim zostanę. Ja tam nie czekam na miłość, czekam na dramę! Ala Romeo i Julia :D Nie ni żart, czekam na więcej ♥
Super blog, super rozdział, zdecydowanie czekam na więcej <3 :)
OdpowiedzUsuńSenshi
Bardzo, ale to bardzo podobał mi się ten rozdział! I muszę Cie pochwalić, że mimo krótkiego (jak zwykle) rozdziału, dałaś nam nadzwyczaj dużo opisów. W ogóle scena, którą przedstawiłaś strasznie mnie wzruszyła. Jak już pisałam pod poprzednim rozdziałem, nie zazdroszczę Alex sytuacji w jakiej się znalazła. Wcześniej nie dopuszczała Dominica do siebie. Wydawało się, że nie chce z nim być, że ją denerwuje, a gdy wreszcie zaczął do niej trafiać wydarzyła się tragedia i dowiedziała się, że jest chory. Miało być pięknie, a życie znowu podstawia im kłody pod nogi. oczami wyobraźni widziałam bladego, schorowanego mężczyznę, który mimo wszystko, mimo strachu, lęku, bólu uśmiecha się, bo jest przy nim jego druga połówka. To dziwne... Bo tak naprawdę, można powiedzieć, że mimo tego wszystkiego Dominic dopiero teraz jest szczęśliwy- bo dopiero teraz ma Alex. Proszę Cię, nie kończ źle tej historii! Chciałabym przeczytać o ich szczęściu!:)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny... Jeden z lepszych jak nie najlepszy w Twoim wykonaniu;)
Świetny rozdział. Szkoda tylko, że taki krótki. Taa, długość to jedyne co mam mu do zarzucenia. ;) Niemniej jednak, nawet taki jaki jest, czytało się szybko, lekko i przyjemnie.
OdpowiedzUsuńScena "łóżkowa" była przeurocza i mega romantyczna. :)
Czekam na nn
Pozdrawiam serdecznie i życzę mnóstwa weny
Guardian Angel
PS Właśnie teraz zdałam sobie sprawę z tego, że mam trochę zaległości do nadrobienia na Twoim blogu, więc przy najbliższej możliwości przysiądę z tyłkiem i przeczytam oraz skomentuję te rozdziały, których jeszcze nie ogarnęłam albo przez swoje lenistwo, albo przez zapominalstwo, albo przez wszystko razem wzięte. :)
hejka,
OdpowiedzUsuńdziś się nie rozpiszę, mało czasu dużo do nadrobienia, rozdział krótki ale jaki romantyczny. Dominik pięknie wyznał jej tą miłość, nie sądziłam, że można ubrać to w takie słowa. cieszę się, że ona również się nie cofnęła i powiedziała mu co czuje. szkoda tylko, że w takich okolicznościach.
z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
pozdrawiam
Świetny rozdział Amy :) Najpierw, sorry że Cię i twojego bloga troszkę zaniedbałam, ale miałam testy :C
OdpowiedzUsuńTa romantyczna scena :* Och, to było takie słodkie, Dominik, był taki romantyczny <3 Alex też ;3
Czekam na next
Pozdrawiam Adusia
Przepraszam, że nie skomentowałam aż trzech notek, ale miałam, no cóż, problemy. ;) W każdym razie, już zabieram się za komentowanie.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze (trochę odbiegnę od tego rozdziału) zaskoczyło mnie to, że Dominic poświęcił się dla Alex. Chyba, powtarzam chyba nie napisałaś, gdzie dokładnie tamta maszkara trafiła go kulą. No a ja jestem ciekawa takich szczegółów. XD
Drugie, doktorek był trochę niemiły. Skoro wiedział, że nie jest jego narzeczoną, to mógł jej tego nie mówić. Ale oczywiście, Ty decydujesz. :D
Trzecie, już dotyczące tego rozdziału. Ten bardzo mi się podobał, ale Dominic i Alex mogli bardziej rozwinąć swoje wypowiedzi, bo to troszeczkę brzmiało tak, jakby to mówiły roboty, a nie oni. W każdym razie, to tylko moje przeczucie. Zastanawiam się, co będzie z Dominicem. Trzymam kciuki, by wyzdrowiał i podjął się leczenia!
Czekam na kolejne sześć ostatnich rozdziałów,
Pozdrawiam,
summon' ;)
Kiedy next?? Koffam too ;*
OdpowiedzUsuńTez chcialabym miec takiego romantycznego chłopaka !! To takie słodkie - zaraz się rozpłaczę ;( ;( ;(
Cześć :)
OdpowiedzUsuńTak jak prosiłaś, wpadłam :) Troche to potrwa zanim nadrobię wszystkie rozdziały. Jestem jak na razie na 13 rozdziale, więc mogę napisać co do tamtych rozdziałów, a później dodam jeszcze kom jak przeczytam wszystkie xd
Więc zacznę od początku.
Dominic myślał, że jak jest bogaty to nie ma problemu? Głupie. Ot tak dał jej 800 zł( właśnie, skoro to wszystko dzieje się w Londynie, to tam nie ma złotówek xd). Ann jak zaczęła się śmiać z Eddy'ego kiedy kelnerka na niego wylała. Obraził się xd Na całe szczęście dobrze się wszystko skończyło i są parą (na moim poziomie czytania, a potem to jeszcze nie wiem). Ann i Edd <3 A Angelina mnie troche zirytowała. Obwinia Alex za stracenie czucia w nodze, a to nie jest przecież jej wina. I jak Dominic się starał o Alex <3
A moja mina jak Ann powiedziała że jest w ciąży... Eddy zachował się bardzo dobrze. Nie zostawił Ann. i obiecal że zajmie się dzieckiem nawet jeżeli nie było jego. Bardzo mi tym zainponował. A ten Eryk mnie denerwuje xd
Dobra, uzupełnie jak skończę czytać.
Pozdrawiam
A więc tak jak napisałam, uzupełniam xd
UsuńGłupi Eryk! Śmieć! Pierdzielnięta Angelina! No, idiotka, no!
Jejku, Alex i Dominic <3
Szkoda, że jest chory... i wgl to postrzelenie było slodkie na swój sposób. Uratował ją...
Zapraszam do mnie na nowy rozdział, który pojawi się po południu :)
no-rain-norainbow.blogspot.com
Spam -,-
OdpowiedzUsuńNie wiem, co też ludzie mają z tą bielą w szpitalu. W tym w którym ja leżałam było zielono i pomarańczowo, a na innych korytarzach były nawet jakieś kwiatki i motylki. :)
OdpowiedzUsuńDlaczego ten Dominik dał się za nią postrzelić? Mógł ją zepchnąć z linii strzału i wszystko byłoby dobrze. :)
O mamciu! Te uczucia i rozterki... Cudownie ci to wychodzi.
A ta końcówka... Aż mi się łezka w oku zakręciła.
Cudowny rozdzialik.
Pozdrawiam i weny!