Od zdarzenia minęły dwa dni. Wówczas dziewczyna
próbowała rzucić zaklęcie lokalizujące, lecz bez żadnego skutku. Chłopak jakby
rozpłynął się w powietrzu albo jej czary były zbyt słabe, ale jednego była
pewna: nieznajomy nie wydostał się z wioski. Odkąd go pojmali, główny zarządca wioski, mianowany
przez samego króla, nakazał
strażnikom kontrolować cały obszar i obstawić wszystkie bramy. Człowiek niezwykle
bezlitosny i brutalny. Z łatwością można go było porównać do samego króla. To
właśnie on zaraz po zniknięciu złodzieja wszczął alarm i wkrótce po paru
godzinach zwołał zebranie wszystkich mieszkańców wioski. Obecność na tym
spotkaniu była obowiązkowa, a zarządca surowo karał ludzi, którzy nie stosowali
się do jego rozkazów, z tego też powodu musieli
odłożyć każdą pracę, jaką wykonywali, a więc sama Hailey, bo tak miała na imię czarownica,
była zmuszona do uczestniczenia w zgromadzeniu.
Wciąż
pamiętała słowa zaufanego sługi króla:
—
Doszły mnie wieści, że ktoś za pośrednictwem magii pomógł uciekinierowi, co
jest kategorycznie zabronione — wypowiedział zimno zarządca Tigran Âgi, gdy znalazł się już na środku wioski. — Z tego powodu postanowiłem udać się tutaj osobiście oraz uświadomić wam, że
ktokolwiek stosujący magię bądź posiadający księgę czarów zostanie surowo
ukarany, chyba że wcześniej się do mnie zgłosi. Do tego czasu wymierzę
lżejszą karę, lecz jeśli osoba posługująca
się magią nie zwróci się do mnie do końca trzeciego dnia, będę musiał
wprowadzić środki ostrożności. Jeżeli czarownica bądź czarownik nie zgłosi się
do ustalonego terminu, a złapię maga na gorącym uczynku, spotka winowajcę kara
śmierci w postaci spalenia na stosie — powiedział donośnym głosem, tym samym wzbudzając większy strach w mieszkańcach.
Po tych słowach odszedł, głośno łopocząc swoją długą szatą.
Aż do dziś słowa wypowiedziane przez
zarządcę budziły w niej strach i sprawiały, że dostawała gęsiej skórki. Bardzo
się bała przyłapania, ale niczego nie żałowała.
Z ponurych rozmyślań wyrwało ją
głośne pukanie do drzwi wejściowych.
Babcia
dziewczyny wpuściła niespodziewanego gościa do chaty, nie ciesząc się zbytnio z
tej wizyty. Ten człowiek okazał się jednym ze strażników króla, o czym
świadczyła srebrna zbroja.
— Jestem zobowiązany do przeszukania tego
domu. Rozkaz z góry — rzekł, pokazując
jej skrawek pergaminu, dotyczący przeszukania wszystkich domów, co miałoby
pomóc w znalezieniu choć jednej rzeczy, która mogłaby zdradzić domownika
posługującego się magią. Na papierze widniała pieczęć króla, więc Grace nie
mogła zakazać strażnikowi przeczesać domu. To mogłoby wzbudzić
podejrzenia...
Wyglądająca
zza drzwi Hailey wszystko słyszała.
Zazwyczaj
Tigran nie dotrzymywał swoich obietnic i tak się stało i teraz. Nie mógł się
doczekać złapania sprawcy całego zamieszania, więc złamał swoje postanowienie,
co wprawiło dziewczynę w oburzenie.
Przerażona
tak nagłą wizytą, cicho przymknęła
drzwi i od razu wsunęła swój kufer z księgami pod dwie nieszczelne deski w
podłodze, które specjalnie przygotowała na wypadek niezapowiedzianej
rewizji. Czarownica, aby nie wzbudzić podejrzeń, przystanęła obok okna. Spojrzała w nie, a to,
co zobaczyła, nie było wcale ujmujące. Ujrzała zdezorientowanych i
wystraszonych ludzi u progu swych domów, którzy zostali zmuszeni do wpuszczenia strażników.
Po
chwili wzrok wiedźmy przykuło małe dziecko, które próbowało wykraść kilka
owoców z najbliższego stoiska. Jak wiele biedaków, było ubrane w
łachmany, a włosy odstawały mu we wszystkie możliwe strony, co mogłoby się
wydawać zabawne, gdyby nie okoliczności... Jeden ze strażników zauważył, jak
dziewczynka niezgrabnie wrzuca owoce do worka, więc ruszył ku niej. Hailey nie
mogła pozwolić, aby to małe dziecko zostało złapane. Zapewne natychmiast zostałoby zabite, a miało
jeszcze całe życie przed sobą...
Nie
słuchając głosu rozsądku, zręcznie wyskoczyła przez okno, aby szybciej wydostać
się z chaty.
Dziewczynka została złapana przez żołnierza,
co spowodowało u niej płacz. Czarownica,
niewiele myśląc, wyszeptała odpowiednie
zaklęcie. Tym razem strażnik został związany linami. Wzięła małą na ręce,
szepcząc kojące słowa. Hailey zapomniała zakneblować usta mężczyźnie, dzięki
czemu mógł poinformować innych strażników, którzy w odpowiedzi na jego wrzaski
zaraz przybiegli.
— To na pewno ta czarownica! — wrzeszczał jak
opętany, a przerażona dziewczyna nie wiedziała, co począć. Nie minęła nawet minuta, a oddział strażników otoczył
ją z każdej strony.
— Pojmać ją! — krzyknął jeden z
mężczyzn.
Krąg
wokół Hailey zaczął się zacieśniać. Wystraszona wiedźma rozglądała się dookoła,
szukając bezpiecznej drogi do ucieczki, ale strażnicy tak blisko się do
niej zbliżyli, że było to niewykonalne. W myślach próbowała wypowiedzieć
zaklęcie na spowolnienie lub otumanienie żołnierzy, ale była tak wytrącona z
równowagi, że jej magia nie zadziałała.
Z
kłopotów wybawiły ją jabłka, które potoczyły się pod nogi jednego z mężczyzn.
Owe owoce tak rozproszyły mężczyznę, że
zboczył z drogi i ruszył w kierunku,
skąd się poturlały. Zaraz potem z przeciwnej strony wyskoczył młody chłopak. Powiedział
coś w stronę mężczyzn, co ich trochę zdekoncentrowało. Połowa strażników po
uświadomieniu sobie, co się dzieje, od razu rzuciła się na niego z mieczami.
Nieznajomy miał na sobie czarną pelerynę, a twarz zasłaniał mu kaptur. Walczył
zawzięcie z wojownikami, przewidując każdy ich następny ruch. Władał bronią
płynnie i sprecyzowanie. Hailey dzięki
niemu zyskała czas na ucieczkę.
Wiedźma
wraz z małą pobiegła do bardzo wąskiej uliczki, stawiając dziecko na nogi. Dziewczynka
okazała się ciężkim balastem, lecz nie miała serca jej zostawić. Sama na pewno
nie poradziłaby sobie, wojownicy
natychmiast znaleźliby ją i pojmali. W jakiś sposób bardziej
czuła się odpowiedzialna za to dziecko.
Czarownica
rozejrzała się dookoła, dokładnie sprawdzając, czy ktoś się nie zbliża. Po
badawczych oględzinach uznała, że nikt podczas tego zamieszania ich nie
widział. Odwróciła się w stronę dziecka, posyłając mu pokrzepiający uśmiech.
—
Nie bój się, na pewno cię stąd wydostanę — rzekła z uporem w jej stronę.
Jeszcze raz skrupulatnie przyjrzała się
okolicy. Bała się, jak jeszcze nigdy dotąd, dlatego była niezwykle ostrożna,
obawiała się każdego swojego kroku. Nie była do końca pewna, czy zachowuje się
wystarczająco cicho, aby nikt nie odkrył ich tymczasowej kryjówki.
—
Musimy się gdzieś ukryć, zanim strażnicy zauważą naszą nieobecność... Raczej
nie wydostaniemy się dzisiaj z wioski — myślała,
wychodząc z dziewczynką ze schronu i szukając miejsca, w którym mogłyby się
schować.
W
końcu znalazła schronienie, które wydawało jej się idealne, jak na teraźniejsze
warunki. Był to bardzo przykurzony, zakryty grubą, czarną płachtą pojazd w
cieniu staroświeckich budynków, pod którym mogłyby się schować.
Wkrótce
puściła dziewczynkę, prosząc ją, aby weszła pod stary wóz. Gdy to zrobiła, ona
sama weszła pod bryczkę, prosząc dziewczynkę, aby była cicho.
***
Same
nie wiedziały, ile czasu już siedziały pod wozem, ale Hailey bez przerwy nasłuchiwała,
czy ktoś się nie zbliża. Odgłosy walki minęły kilka minut temu, ale dziewczyna
nie chciała na razie wychodzić z bezpiecznej kryjówki. Uznała, że jest to
dopiero cisza przed burzą.
Po
kilkunastu sekundach usłyszała skrzypnięcie wozu. Bryczka zakołysała się lekko
pod ciężarem osoby, która zdecydowała się na nią wejść. Przerażona dziewczynka
pisnęła cichutko ze strachu, a serce Hailey niemal stanęło w gardle, gdy ktoś
odkrył płachtę.
—
Wspaniała kryjówka — rzekł sarkastycznie
chłopak w czarnej pelerynie, pomagając wyjść dziewczynom. Okazał się tym
nieznajomym, który pospieszył jej wtedy na ratunek.
Hailey odetchnęła z ulgą, dziękując młodzieńcowi
za wybawienie ich z opresji.
— Musimy się stąd wydostać — rzekł po chwili — za chwilę strażnicy wznowią pościg. — W odpowiedzi wiedźma kiwnęła mu
potwierdzająco głową. Wzięła dziewczynkę na ręce, po czym, nie patrząc na chłopaka, wyjrzała zza filaru, aby sprawdzić, czy
droga prowadząca do wyjścia z wioski jest bezpieczna.
Po
upewnieniu się, że na ulicy nie ma żadnej żywej duszy, wyszli z kryjówki,
kierując się ku wyjściu. Droga dłużyła im się niewiarygodnie. Spiesznie
pokonywali kolejne metry dzielące ich od bramy wyjściowej, uważając przy tym,
aby zachowywać się dyskretnie.
Nagle dziewczyna się zatrzymała. Przypomniała
sobie o przedmiotach, które koniecznie musiała zabrać z domu i babci, którą
musiała jak najszybciej powiadomić o tym, że nic jej nie jest i opuszcza
wioskę.
—
Ja muszę się jeszcze czymś zająć — powiedziała na jednym wdechu, po czym
dosłownie wcisnęła małą dziewczynkę w ręce zdziwionego chłopaka.
_________________________________________________________________________________
Wybaczcie, że tak długo musieliście czekać, ale trochę czekałam na sprawdzenie pracy przez betę, a potem sama nie miałam czasu tego zamieścić.
Po prawej stronie stworzyłam ankietę. Bardzo proszę, aby każdy szczerze zagłosował! :D
I bardzo chciałabym Was prosić o to, aby pojawiały się jakieś komentarze. Wystarczy napisać jedno słowo, żebym wiedziała, że jesteście i czytacie. Nie musicie się rozpisywać. Dla mnie wystarczy, że czytacie i jesteście <3
Ostatnio dużo rozmyślałam nad tym, co ostatnio napisałam pod postem i doszłam do wniosku komentarz = komentarz - okej. Ale musicie się uzbroić w cierpliwość, bo nadrabiać będę tylko w piątki lub za kilkanaście dni po dodaniu rozdziału. Trzecia klasa liceum to nie przelewki i ja już mam masę roboty z ogarnięciem materiału :)
To tyle na dziś. Nie wiem, kiedy pojawi się następny rozdział, bo muszę go trochę popoprawiać, ale pewnie w mniej niż miesiąc. To do następnego i koniecznie dajcie znać, co myślicie w komentarzach!
Rozdział sprawdziła wspaniała Agrat.
Rozdział sprawdziła wspaniała Agrat.
Cześć! Przybędę z komentarzem jak tylko znajdę chwilę na przeczytanie, a na razie wiedz po prostu, że jestem i czytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dla mnie najważniejsze jest, że jesteś i czytasz. Wystarczy tyle napisać, żebym wiedziała, że ktoś tu zagląda i czeka :)
UsuńJestem tu tylko chwilkę i już czuje się pozytywnie zaskoczona.
OdpowiedzUsuńCiekawa i wartka akcja. Trochę krótki rozdział, ale czyta się lekko i przyjemnie. Powoli wprowadzasz nas w bohaterów. A właśnie trochę brakuje tej zakładki. Pomogłaby pomóc poznać postacie.
Po za tym przedstawiasz okrutny świat.
Pełen magii, brutalnych władców i czarownic.
Podoba mi się również Twój styl. Z przyjemnością zostanę częstszym gościem twojego opowiadania.
www.autorska-strefa.blogspot.com
Dziękuję ślicznie za komentarz!
UsuńBohaterów na pewno nie wstawię, gdyż mimo że ta zakładka wprowadza w opowiadanie, to zdjęcia, które dodawałam w przypadku innych opowiadać psuły całe wyobrażenia, a chciałabym żeby czytelnicy na swój sposób sobie ich wyobrażali, to jest moim zdaniem o wiele lepsze, niż zobaczenie, jak wyglądają i wyobrażeniem sobie ich, tak jakimi są na zdjęciach ;).
Na pewno wpadnę i do Ciebie, ale to dopiero będę mogła zrobić w przyszłym tygodniu :). Jeszcze raz dziękuję za komentarz!
Jeju, tak tutaj nie zaglądałam, bo myślałam, że jakaś informacja się u mnie pojawi i przegapiłam rozdział! xD Potem jeszcze czasu nie miałam zbytnio, teraz doszły studia, ale chwilę teraz mam, więc przybywam! ♥
OdpowiedzUsuńHailey jest zbyt dobroduszna, ale kto by nie pomógł małemu dziecku lub młodemu chłopakowi, którzy mogliby zostać skazani na śmierć? Chociaż sama dużo ryzykuje, teraz jest zbiegiem podobnie jak on (zakładam, że ten chłopak w pelerynie to właśnie ten młodzieniec, którego uratowała)! Hmm, kto by się spodziewał, że potrafi tak walczyć. Jeżeli to faktycznie ten chłopak z poprzedniego rozdziału, on musi być kimś więcej niż tylko biednym chłopakiem, który próbował ukraść żywność. Albo po prostu pomyliłam bohaterów, ale wtedy oznaczałoby to, że nie wiemy, co się stało z tym chłopakiem. xD Te moje wywody, ależ mi ich tutaj brakowało! :P
Chciałabym, żeby zabrała babcię ze sobą! Ogromnie chcę poznać tę postać! Albo kilka rozdziałów z jej perspektywy, jeśli zostanie w wiosce, żeby pokazać, co się tu dzieje, kiedy Hailey ucieknie. Mogłaby jej jakimś zaklęciem, dzięki któremu mogłyby się porozumiewać myślami lub jakimś innym sposobem przesyłać wiadomości o sytuacji w wiosce! :D Ale się rozkręciłam! Już mam tyle spekulacji, co się może stać, a potrzebuję tylko jednego - kolejnych rozdziałów, aby się przekonać czy mam rację. ^^
No cóż, szkoła niestety jest męcząca, a trzecia liceum to już nie przelewki. Matura zbliża się wielkimi krokami (nie chcę straszyć), tak samo jak zakończenie tego wszystkiego. :D Kto by pomyślał, że tak się starzejemy. xD Jeszcze pamiętam czasy, kiedy pierwszy raz natrafiłyśmy na siebie, na blogach! Czuję, jakby to było wieki temu... Ale ten czas szybko leci. ;P
Właśnie, teraz chcę się odnieść do pewnego zdania:
"[...] ale strażnicy już tak blisko się do niej zbliżyli, że było to niewykonalne." - lepiej by brzmiało "tak bardzo się do niej zbliżyli".
Życzę oczywiście pomyślnego zdania matury z jak najlepszym wynikiem, jak i również świadectwa z paskiem. :D Do tego weny, chęci, czasu i sił na pisanie! ♥
Pozdrawiam Lex May
Nie powiadomiłam Cię? Przepraszam, ale ostatnio mam tyle na głowie, że zapomniałam.
UsuńLubię te Twoje wywody, które w sumie nie odbiegają tak daleko od prawdy xD.
Oj z babcią się będzie działo :D. To Ci mogę zagwarantować, ale nie wiem, czy się będziecie z tego cieszyć :D
Ja też to pamiętam, a tutaj już studia, potem praca. Masakra, ale bardzo się cieszę, że wróciłam do blogowania, choć ze względu na mój brak czasu na czytanie opowiadań innych, to z czytelnikami jest kiepsko, ale cóż :D. Może, jak zdam maturę, to się zmieni :D
O dziękuję, rzeczywiście lepiej brzmi.
Dziękuję bardzo! ♥