29 sierpnia 2013

II Rozdział

Mam nadzieję, że podoba wam się rozdział. Zaskoczyliście mnie komentarzami w poprzednim poście. Nie spodziewałam się tak dużej liczby komentarzy. Jeżeli chodzi o imiona to było to specjalnie zamierzone :D. No cóż mam taką leciutką nadzieję, że nadal tyle osób będzie czytać moje opowiadanie. Nie przedłużam już, czytajcie :)

Rozdział zbetowała Canella, z czego jestem jej ogromnie wdzięczna ;)

*******

      Poranne słońce od dawna świeciło na niebie. Drobna brunetka spała spokojnie w łóżku. Po kilku minutach zaczęła się kręcić. Nie minęła sekunda, gdy z niego spadła. Rozespana otworzyła oczy, po czym rozmasowała obolałe miejsce. Po kilku minutach poszła do łazienki się odświeżyć.
      Wyszła z niej ubrana w za dużą bluzkę z nadrukiem I love New York i czarne spodnie. Włosy związała w niezdarnego koka, który dodawał jej uroku. Na stopy włożyła białe sandałki. Pokropiła się perfumami, po czym wzięła do ręki komórkę, dzwoniąc do właściciela dokumentów.
  - Dzień dobry, ja chciałam. - Próbowała powiedzieć to, co miała na myśli, lecz przerwał jej głos po drugiej stronie.
  - Dzień dobry. Tak wiem. Chce pani pieniądze za szkodę. Pasuje pani spotkać się w parku przy ulicy Connor Street o czternastej?
  -Tak, do widzenia – powiedziała, po czym się rozłączyła.
Popatrzyła na zegarek, który wskazywał godzinę dwunastą trzydzieści. Weszła do kuchni, szykując składniki na naleśniki z wiśniami. Po pięciu minutach miała wszystko wyjęte na blacie. Podczas gotowania obiadu patrzyła na przepis.

Składniki na cztery porcje.
Na ciasto:
- szklanka mąki
- 2 szklanki mleka
- 2 jajka
- łyżka oleju
- łyżeczka cukru
- sól

Na nadzienie: 
- 40 dag serka homogenizowanego naturalnego
- 3–4 łyżki cukru
- 1 łyżka cukru wanilinowego
- kawałek gorzkiej czekolady
- 1 szklanka wiśni z konfitury lub kompotu
- 5 dag rodzynek
- 2 łyżki rumu
- cukier puder
- listki mięty

Sposób wykonania: 
1. Z podanych składników przygotuj niezbyt gęste ciasto naleśnikowe. Odstaw na pół godziny, usmaż z niego cienkie naleśniki. Układaj je jeden na drugim w stosik, by nie wystygły.
2. Rodzynki opłucz, namocz w ciepłej wodzie, osącz. Rodzynki i wiśnie skrop rumem, odstaw na 15 minut.
3. Serek wymieszaj z cukrem i cukrem wanilinowym. Połącz ze startą czekoladą.
4. Na połowę każdego naleśnika wyłóż 2–3 łyżki serka, posyp go rodzynkami i wiśniami. Złóż na cztery.
5. Naleśniki oprósz cukrem pudrem, posyp wiórkami czekolady i listkami świeżej mięty.

      Nie zdążyła nawet odłożyć gotowego posiłku na stolik, a ktoś już dzwonił do drzwi. Zaciekawiona wyszła otworzyć. Rozwarła je, patrząc, kto przyszedł. Anne nie czekając, aż dziewczyna ją wpuści, wparowała do mieszkania.
  - Co tak ładnie pachnie?
  - Naleśniki, chcesz spróbować? Sama piekłam. - Puściła jej oczko, po czym zaprosiła ją do jadalni, gdzie czekał na nie jeszcze gorący posiłek.
  - Nie zatrujesz mnie?
Patrząc na roześmianą twarz Alex, przyjaciółka zaśmiała się.
  - No nie wiem. Włożyłam do nich twój ukochany farsz warzywny.
Obie roześmiały się na to wspomnienie.

Robiły razem placki. Anne zdenerwowana na lepiące się ciasto zaczęła machać rękoma tak, aby odlepiło się z jej dłoni. Wielka kropla spadła na twarz Alex, z czego zaczęła się śmiać. Nie czekając na reakcje dziewczyny, oddała jej prosto w czoło. Tak zaczęła się wojna. Nie schodził im z twarzy uśmiech, aż do momentu, w którym uciekająca Ann wpadła na krzesło. W tym czasie zaczęły się śmiać jak opętane. Spojrzały na własne dzieło i się przestraszyły. Rzucały po całej kuchni, teraz czekało je sprzątanie. Uprzątnęły bałagan, po czym wzięły się do roboty. Robiąc nowe ciasto, nuciły swoją ulubioną piosenkę „Thank you very much”. Po skończonej robocie zaczęły zajadać się. Ann nie patrząc na przyjaciółkę, poleciała szybko do łazienki. Zaraz za nią pobiegła druga dziewczyna. Od tej pory przyrzekły sobie, że już nigdy nie zrobią naleśników z farszem warzywnym.”

Usiadły do stołu. Po chwili zaczęły jeść.

***

Po skończeniu posiłku Alex pozmywała.
  - Przepraszam cię, ale muszę iść do tego dziwnego typa. Jak chcesz możesz iść ze mną.
  - To idę - powiedziała, po czym zaczęła się do niej szczerzyć.
      Wzięła dokumenty i zamknęła dom. Następnie poszły w kierunku parku. Stały koło jeziora, obserwując ludzi. Zniecierpliwiona ciągle patrzyła na zegarek. Spóźniał się już dziesięć minut. Po jakimś czasie ujrzała przystojnego mężczyznę z towarzyszem kierujących się w jej stronę.
  - Cześć. Proszę masz tutaj osiemset złotych na zderzak, resztę zatrzymaj.
Uśmiechnął się zawadiacko. Zrezygnowana oddała mu dokumenty. Popatrzyła w stronę Anne, która wesoło gawędziła z jego towarzyszem.
Powoli przeniosła wzrok na bruneta.
  - Nie mieliśmy okazji się wczoraj przedstawić. Jestem Dominic.
Dziewczyna prychnęła cichutko.
  - Alex.
  - To bardzo ładne imię.
  - Nie zgrywaj się. Ja już idę, dzięki za pieniądze. Cześć.
Podeszła do przyjaciółki, powiadamiając, że idzie do domu. Ona uśmiechnęła się do niej, po czym zaczęła prowadzić dalszą rozmowę z szatynem.

***
        Zmęczona weszła do domu, zapalając światło. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak długo była w parku. Z uśmiechem podeszła do telefonu, aby sprawdzić, czy nikt nie pozostawił jej wiadomości. Z przykrością przyjęła fakt, że nikt niestety tego nie zrobił. Martwiła się o Adrienne i Angelinę, które nie odzywały się do niej od imprezy. Postanowiła, że już dzisiaj nie będzie ich budzić. Zadzwoni jutro - z takim postanowieniem poszła zjeść późną kolację.
       Po sprzątnięciu, zastanawiała, się co tymczasem robi Ann. Zmęczona rozmyślaniem poszła spać.

***
       Parę minut wcześniej…
  - Dasz się zaprosić do restauracji? - poprosił Eddy
  - Hm… No nie wiem. - Uśmiechnął się do niej, pokazując przy tym szereg białych zębów.- No… Dobrze.

***
      Weszli do restauracji. Panował tam ład i porządek. Piękne, czerwone obrusy pokrywały okrągłe stoły, na których zapalone były białe świece. Kieliszki cicho pobrzękiwały. Po krótkich obserwacjach usiedli na drewnianych krzesłach, zamawiając rybę z frytkami.
      Rozmawiając ze sobą, zauważyli kelnera kierującego się w ich stronę. Niestety, potknął się. Upadł na podłogę, lecz potrawa znajdująca się na tacy poleciała prosto na twarz Eddiego. Anne zaczęła się śmiać. Ucichła, gdy szatyn popatrzył na nią ze złością.
  - Co to ma znaczyć?! - Przeniósł wzrok na kelnera.
  - Bardzo pana przepraszam. Nie chciałem.
Zdenerwowany do granic możliwości chłopak popatrzył na Ann. Blondynka nie mogąc powstrzymać dłużej śmiechu, zaczęła się śmiać. Eddy wyszedł z restauracji, głośno trzaskając drzwiami.
Smutna wyszła z restauracji, przeklinając swoje zachowanie. Zamówiła taksówkę, która miała ją zawieźć prosto do domu.



30 komentarzy:

  1. Biedna Anne. Straciła szansę na chłopaka :( Ale mam nadzieję, że Dominic będzie z Alex, tylko szkoda, że tak mało rozmawiali ze sobą.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha końcówka zajebista :D
    tylko ja smażę naleśniki, nie piekę :D ale to tak tylko może ja :PP
    Czekam na rozdział III
    Pozdrawiam Rose ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lol ,zgadzam się koniec najlepszy :P
    Ale i tak cały rozdział wyszedł ci bardzo, dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, taki lekki no i zabawny, a końcówka świetna :D Życzę weny oby tak dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm, ten rozdział lepszy. :) Mniej błędów.
    Ale ja zazwyczaj, nawet u siebie, nie umiem ich dostrzec ;>
    Jedyne co mi przeszkadza to krótkie zdania i brak jakichkolwiek opisów...:(
    Jak się czuła, jak wygląda kuchnia...
    Ale ogólnie jest raczej dobrze :)

    Zapraszam do siebie:
    Kroniki Gold Feather

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć.Troszkę zbyt mało opisów, ale to da się nadrobić w kolejnym rozdziale :)
    Akcja z wywrotką kelnera bardzo ciekawa ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Tsa, ten koniec z kelnerem był najlepszy. Też na miejscu Ann pewnie nie byłabym w stanie powstrzymać śmiechu.

    wakacyjne-lzy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Witaj! Rozdział jest okej, ale bardzo mało opisów i dialogów sprawia, że ma się wrażenie, iż czyta się streszczenie, a nie opowiadanie. Przepis na naleśniki jest moim zdaniem zupełnie zbędny, tak samo odmienna czcionka we fragmencie ze wspomnieniem.
    ,,Rozwarła je, patrząc, kto przyszedł.'' Mam wrażenie, że drzwi nie da się rozewrzeć.
    ,,Blondynka nie mogąc powstrzymać dłużej śmiechu, zaczęła się śmiać.'' Brzydkie powtórzenie.
    Pisz dalej, chętnie przeczytam kolejny rozdział, jestem pewna, że z czasem będzie szło Ci coraz lepiej.
    Dziękuję jeszcze raz za nominację! :)
    Pozdrawiam,
    Carmen. :33

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Są już widoczne postępy, jest lepiej! Za co wielki plus. Widać, że się starasz :) I czuję, że będzie coraz lepiej. Do tego powiem tylko, że mało opisów, bo to tylko przeszkadza w wyobrażeniu sobie przestrzeni, miejsca itp. Końcówka najśmieszniejsza, ale nie wiem czy on tak szybko jej przebaczy to zachowanie.
    Życzę weny. Pozdrawiam!! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest lepiej! I bardzo fajnie :) Najlepsze z tego wszystkiego jest scena w restauracji :D Chociaż, nie bardzo wiem jak on mógł sobie tak wyjść.. ja to bym tam wrzeszczała o nową porcję i to jeszcze za darmo :D Haha! Ale szkoda też, że Anne tak zareagowała.. Pewnie zrobiło się Eddowi przykro, a że jeszcze męska duma.. to musiał wyjść :( Ciekawe czy jeszcze ją gdzieś zaprosi..
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo ciekawie się czyta ;) No ale mimo wszystko jeszcze trochę opisów ;) Scena w restauracji... Boska xD Mam nadzieję, że jej przebaczy ^^ Przepraszam, ale nie mam weny na komentowanie ._.
    Wstać, ukłon, Aye sir!
    ~~Pozdrawiam i ślę wenę - B. Aiko ; )

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział.... Jeszcze nigdy nie widziałam przepisu w opowiadaniu;P Boskie^^
    Pozdrawiam i zapraszam do sb♥

    Za każdy kom. lub obserw. zawsze rewanż^^
    miss-hanuss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostawiłaś na moim blogu informację o nowym rozdziale, a że nie miałam co robić, postanowiłam zajrzeć. Nadrobiłam te dwie notki i muszę przyznać, że rozdział drugi jest o wiele lepszy od pierwszego, jednak jest się do czego przyczepić.
    Po pierwsze, po co wstawiłaś ten przepis na naleśniki? To nie blog kulinarny, nikogo nie obchodzą składniki czy sposób przygotowania potraw, które jedzą bohaterowie! Jest to abosoultnie zbędne, więc proszę, nie rób tego nigdy więcej.
    Te nieszczęsne naleśniki chyba mnie prześladują. Mam wrażenie, że połowa rozdziału jest o nich. Opisujesz jak Alex je robi, następnie dziewczyny rozmawiają o naleśnikach, następuje retrospekcja, która również jest o naleśnikach. A ja się pytam, po co to, skoro to nic, a nic nie wnosi do akcji.
    Dominic i spotkanie z nim jest takie sztuczne, bez wyrazu. Założę się, że Ty wiesz, co wtedy myślała, czuła Alex, ale czytelnicy tego nie wiedzą! Musisz w takie sytuacje wtrącać opisy z odczuciami bohaterki.
    Podejrzewam, że sytuacja w restauracji miała rozbawić czytelników, i owszem śmiałam się, ale nie z tego, z czego powinnam.
    "Rozmawiając ze sobą, zauważyli kelnera kierującego się w ich stronę. Niestety, potknął się. Upadł na podłogę, lecz potrawa znajdująca się na tacy poleciała prosto na twarz Eddiego."
    Jakoś nie mogę wyobrazić sobie tej sytuacji, nie mieszając w to sił nadprzyrodzonych. Kelner na podłodze, a jedzenie leci na twarz chłopaka. A poza tym, to restauracja, a nie bar szybkiej obsługi. W takie miejsca zatrudniają wyszkolonych pracowników, a nie łamagi potykające się własne nogi. Założę się, że po takim incydencie biedaczysko migiem wyleciał z pracy.
    "Zdenerwowany do granic możliwości chłopak popatrzył na Ann. Blondynka nie mogąc powstrzymać dłużej śmiechu, zaczęła się śmiać. Eddy wyszedł z restauracji, głośno trzaskając drzwiami."
    Czyli, że Eddy wyszedł, mając na twarzy rybę i frytki. Mogłabyś napisać, że chłopak poszedł do toalety, aby doprowadzić się do porządku lub cokolwiek, co miałoby pokazać, że jednak coś ze swoim wyglądem zrobił.
    Poza tym, w niektórych miejscach brakuje przecinków, są powtórzenia i błędy składniowe. Zdania są bardzo krótkie, co nie zawsze jest dobrym wyjściem, bo po prostu źle się je czyta.
    No cóż, już i tak się rozpisałam. Chcę tylko, żebyś nie myślała, że to co napisałam jest złośliwe, czy coś w tym stylu. Po prostu weź sobie moje rady do serca i staraj się pisać bardziej dokładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej. Trafiłam tu całkiem przypadkiem. Opowiadanie jest całkiem niezłe. Myślę, że będę tu wpadać częściej.
    Rozdział drugi dużo lepszy od pierwszego. Powtórzeń coraz mniej.Ale nalesniki się raczej smaży, nie piecze. I tak jak zauważyła moja poprzedniczka, za dużo było o tych naleśnikach.
    Poza tym jest OK.

    Zapraszam do mnie.

    pat-czyli-ognistowlosa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Opowiadanie jest super. Ogólnie blog też jest ok.
    Zaobserwuje liczę na to samo ;)
    http://modasoonspring.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział jest fajny, tylko, że zakończenie trochę smutne :(
    Nie lubię smutnych zakończeń.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten cały Eddy w ogóle nie ma do siebie dystansu, straszny z niego sztywniak. Mam nadzieję, że Ann nie będzie się długo zadręczać, bo, według mnie, po prostu nie ma czym.
    I faktycznie, jakoś strasznie dużo tych naleśników. A ten przepis.... Szczerze? Nawet go nie przeczytałam. Bo powiedz mi, jaki miałaś cel w umieszczaniu przepisu w rozdziale? Tego nie rozumiem. Chciałaś wydłużyć rozdział czy co? Zapamiętaj - liczy się jakość (ty kość, on kość :D), nie ilość.
    To tylo co do treści. Á propos spraw technicznych... Rzeczywiście, w porównaniu z pierwszym rozdziałem jest lepiej, ale nadal jest dużo prostych błędów. Mam nadzieję, że nie obrażę Twojej bety stwierdzeniem, iż według mnie nie najlepiej radzi sobie ze swoją pracą. Chyba, że poprawia tylko błędy ortograficzne. Wtakiej sytuacji to zmienia postać rzeczy.
    Ogólnie to opowiadanie zapowiada się nawet ciekawie, ale przez to, że jest tu niewiele opisów, strasznie łatwo się w nim pogubić. Proszę, popracuj nad tym. (;
    Mam nadzieję, że następnym rozdziałem pozytywnie mnie zaskoczysz. (;
    Pozdrawiam! xx
    Z.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przepraszam, że dopiero komentuję 2 rozdział, ale poprzedniego nie miałam czasu. Już mówię, że będę wierną czytelniczką Twojego bloga, bo strasznie podobają mi się już te 2 rozdziały, które napisałaś. Dokładnie, myślałam, że Eddy też zacznie się śmiać z całej sytuacji, a okazało się że nie ma dystansu do siebie. No, ale ja czekam na wątek Alex i Dominica :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej, trafiłam przypadkiem na Twojego bloga i przeczytałam już wszystkie rozdziały (całe dwa! ;p). Moim zdaniem nie ma nic złego w umieszczaniu przepisów (osobiście go nie czytałam, jak będę chciała zrobić naleśniki to znajdę sobie przepis w googlach), ale mogłabyś to opisać jakoś bardziej literacko. Że np. Alex wsypała ileś tam mąki, wbiła jajko, po czym... I tak dalej. I jak chcesz, żeby ktoś z przepisu skorzystał, to powinnaś go odrobinkę "zareklamować" np., że ten przepis Alex dostała od babci i nigdy nie jadła nic lepszego albo że to danie idealne na chłodne wieczory czy słoneczne poranki. Cokolwiek.

    Dobrze, skończmy już z naleśnikami, bo co za dużo to niezdrowo. Hm, fabuła rozwija się jak dotąd raczej klasycznie, widziałam już identyczne niemal początki, ale wciąż czekam, jak też zamierzasz rozwinąć swoją.

    Ależ ten Eddy to cham! I ona jeszcze chce go prosić o wybaczenie?! Czego, ja pytam? Owszem, może i zachowała się niezbyt ładnie, wyśmiewając się z nowo poznanego faceta, ale tak zostawić dziewczynę samą w restauracji, z rachunkiem do zapłacenia, trzaskać drzwiami w miejscu publicznym, nie odwieźć dziewczyny do domu czy nie zatroszczyć się w jakikolwiek sposób o jej bezpieczny powrót, no to już przekracza pewne granice grubiaństwa. To raczej on powinien przepraszać Anne na kolanach. Chociaż moim zdaniem i tak nie ma co się przejmować facetem, który jak rasowa nabuzowana hormonami nastka strzela widowiskowego focha, bo się dziewczyna ośmieliła z niego zaśmiać. No wybacz, ale tak się dorośli mężczyźni nie zachowują. Tak się zachowują nastolatki.

    Zapraszam również do siebie ( http://narro-nis.blogspot.com ) i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Jestem zafascynowana wojną na placki, fajnie mieć przy sobie kogoś tak spontanicznego, kogoś z kim ową wojnę można przeprowadzić.
    Eddy ewidentnie nie ma do siebie dystansu, choć pewnie każdy by się troche zdenerwował, gdyby w restauracji podano mu posiłek na twarz, ale przecież czy to była wina jego towarzyszki, że tak niekulturalnie po prostu sobie poszedł?

    Gratuluje prowadzenia wartkiej akcji, choć inni narzekają na naleśniki całkiem sporo się działo :)

    Pozdrawiam
    zemsta-uczuc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Ślicznie Ci dziękuję (przepraszam, że odpowiadam tutaj, jeśli Ci to przeszkadza - usuwaj). Nie ma co zazdrościć, jestem od Ciebie sporo starsza, a mój skromny na razie warsztat to wynik długoletnich ćwiczeń. Początki zawsze są trudne i jestem pewna, że przy odpowiednim zaangażowaniu za kilka lat przerośniesz mnie o głowę umiejętnościami.
    Trzymaj się ciepło, Amy :)

    OdpowiedzUsuń
  22. to do jakiej restauracji zabrał Eddi Anne? nie popisał się chłopak xD Jeszcze strzelił focha i sobie wyszedł.... Teraz powinien do niej przyjechać z bukietem kwiatów i przepraszać za swoje zachowanie. Opis w opowiadaniu? z tym jeszcze nigdy się nie spotkałam ale za to narobiłaś mi smaka na naleśniki i przypomniałaś mi mój tegoroczny wakacyjny wyjazd :)

    Byłabym wdzięczna gdybyś poinformowała mnie o nowym rozdziale :) [http://wybranka-cienia.blogspot.com/]

    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Cóż mogę powiedzieć, a raczej napisać? Rozdział wyszedł świetnie, jak zawsze i chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości :) Mile zaskakujesz, zarówno akcją, jak i obecnym w niej humorem. Całość czyta się przyjemnie,a dochodząc do końca łaknie się więcej :)
    Pozdrawiam:
    Zamani.

    PS. Pragnę zaprosić Cię na II rozdział na: http://daughter--of--destiny.blogspot.com/ Będzie mi bardzo miło jeśli zechcesz się z nim zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Przepis? o.O To miło, że umieszczasz na blogu przepis na pyszne naleśniki, ale to trochę dziwne, że w opowiadaniu. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam :D
    Inną czcionką masz retrospekcję, ale trochę pogubiłam się w tym momencie.

    Tak jak piszą dziewczyny wyżej mało jest opisów, mało płynnej narracji. Masz pomysł, ale myślę, że powinnaś poświęcić więcej czasu na pisanie. Kiedy napiszesz taki rozdział najlepiej po jakimś czasie przeczytać go jeszcze raz i w razie czego coś dopisać.

    Pamiętaj, że praktyka czyni mistrza ;) Życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak mogłaś?!
    Ann, moja ty kochana, nie martw się!
    Nie polubiłam tego typka, taki przewrażliwiony na swoim punkcie :/
    Ogólem to znowu świetny rozdział!
    Jejku, jak ty to robisz? :o Zazdroszczę talentu! ♥
    Przepis też brzmi pysznie xD
    Nawet takie szczegóły musisz mieć rewelacyjne? :(
    Lece czytać dalej, bo jestem ciekawa jak potoczy się akcja z Ann ♥
    Pozdrawiam <3
    Dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Droga Amy,

    Bardzo dziękuję za komentarz u mnie. Z przyjemnością zaglądam ponownie do Ciebie, zakasam rękawy i biorę się za czytanie!

    Naprawdę fajnie piszesz, a rozdział ten jest jeszcze lepszy od poprzedniego. Dowiedziałam się, że Ann to niezla flirciara. Zna faceta 5 minut i już daje się zaprosic do restauracji. W dodatku sytuacja, która tam się zdarzyła. Też bym nie mogła wytrzymać ze śniechu. A Eddy, burak jeden, powinien mieć więcej dystansu do siebie.

    Swoją drogą zastanawiam się, czy Alex spotka ponownie faceta od wypadku. Przystojniak zachował się naprawdę w porządku. Nie oszukał jej, to najwazniejsze. Widać, że facet jest honorowy.

    Sam przepis na naleśniki z wiśniami sobie zachowam :) Nabrałam apetytu, myślę, że będą smakować obłędnie :)

    Mam jedno drobne zastrzeżnie. Chodzi mi o fragment: "Zniecierpliwiona ciągle patrzyła na zegarek. Spóźniał się już dziesięć minut." - Kiedy to się czyta, to brzmi, jakby to zegarek się spóźniał o 10 minut. Dopiero później zajarzyłam, że chodzi o tego faceta. Powinnaś napisać to tak, żeby nie było nieporozumień.

    Tyle. Z przyjemnością jeszcze tu wrócę.

    Tymczasem zapraszam serdecznie do mnie na rozdziały "Szkoły plugawców"

    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  27. Wydaje mi się, że przyjaciółki są cztery, ale Ann i Alex jak na razie w tym rozdziale dają świadectwo tego, że są sobie dużo bardziej bliższe. No nie wiem. Jest chłopak - jeden, drugi, teraz jeszcze są dziewczyny. Jest kolacja i jest obrażony dzieciak...
    Ech, zero dystansu do siebie. W ogóle nie mówię, że sytuacja jakby wyciągnięta nie wiem skąd, ale zwyczajnie mało prawdopodobna, w sensie z tym kelnerem i małym potknięciem :)
    I jeszcze ta reakcja Eddy' ego: no przecież w takim wspaniałym i kosztownym miejscu z kieliszkami, kryształami oraz porcelaną nie będą serwować frytek z ketchupem! No więc co mogło być na tym talerzu? Raki? :D
    Ok, pójdę już lepiej dalej, bo wyjątkowo szybko mi się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  28. Witam ;D
    Rozdział czytało się lekko i przyjemnie, błędów nie zauważyłam
    Lubię tego Eddy'ego ;D
    No i może wypróbuje ten przepis ;P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej. Ten rozdział jak zwykle świetny. Szkoda że Alex tak szybko go spławiła ale mam nadzieję, że sie jeszcze spotkają.
    No i narobiłaś mi samaka na naleśniki.
    Komentarze nie będą na razie obszerne ale to dlatego że chce szybko nadrobić.
    potem będe juz sie bardziej rozpisywala. mam nadziję że ci to nie przeszkadza.
    Pozdrawiam
    Fallen

    Ps. jak znajdziesz chwilę to zapraszam do siebie. i na mojego nowego bloga. Na razie tylko prolog. :p

    OdpowiedzUsuń
  30. Podobał mi się pomysł z naleśnikami (narobiłaś mi trochę apetytu) i ten z niezdarnym kelnerem. Ogółem wydarzenia były ciekawe, ale trochę za bardzo je streściłaś. Dobrze, że zaczęłaś opisywać wygląd ( powinnaś też opisać bardziej pana co narobił szkody i jego kolegę!) i otoczenie.
    No nic idę czytać dalej, bo na pewno z każdym rozdziałem jest lepiej.
    hopelessdream

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze, to dużo dla mnie znaczy :)