11 maja 2014

Rozdział XXII

Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.


Zachęcam do zadawania pytań: http://ask.fm/Amy25082

******

Nic się nie działo, lecz w pewnym momencie ujrzałam dobrze znane mi osoby. Szybko podjechałam pod dom. Zobaczyłam Alex śmiejącą się do mnie. Odetchnęłam z ulgą, już myślałam, że nigdy stamtąd nie wyjdą. Wsiedli do samochodu.
    Już miałam odjeżdżać, gdy usłyszałam głośny trzask. Kierownica "wyleciała mi z rąk", lecz szybko ją opanowałam.
   - Cholera! – Zorientowałam się, że przebili mi oponę. To był okropny dzień. Miałam już wszystkiego dość... Jak stąd wyjedziemy? We wstecznym lusterku zobaczyłam biegnących ludzi, którzy w ręku trzymali broń. Nie mogłam dalej jechać z przebitą oponą, więc musieliśmy wysiąść z samochodu i sobie jakoś z nimi poradzić.
   Podbiegli do nas. Eddy trzymał się cały czas obok mnie. Chciałam, aby to całe porwanie było tylko jakimś głupim snem.
   - Oddajcie mi Alex, a nic wam się nie stanie – powiedziała Angelina. Nie poznałam jej. Bardzo się zmieniła, chociaż nie minęło zbyt wiele czasu, odkąd się widziałyśmy.
   - Przestań już grać w te swoje gierki. Daj nam święty spokój. Zapomnijmy o tym całym zdarzeniu. Zniknij z naszego życia – powiedziała Alex, która jako jedyna się chyba nie bała. Rudowłosa jeszcze bardziej się wściekła. Mogła lepiej milczeć, może wyszlibyśmy z tego cało...
    - Zapłacisz za to, suko! – krzyknęła mierząc pistoletem w kierunku Alex. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Dominic podbiegł do lekko oszołomionej dziewczyny i ochronił ją własnym ciałem przed zbliżającą się kulką. Upadł na ziemię.
Oczami Alex
To nie może być prawda, tylko nie on. Mogłam to być ja. Dlaczego? Dlaczego mnie uratował? Nic nie mogło opisać mojego bólu, który rozchodził się po całym ciele. Ta niemoc mnie zabijała. Nie mogłam mu pozwolić się wykrwawić, nie teraz, gdy w końcu uzmysłowiłam sobie, co do niego czuję.
   - Zostaw mnie! – krzyknęłam do zbliżającej się przyjaciółki. Po chwili usłyszałam tak znienawidzony głos Angeliny.
   - Teraz jesteśmy kwita.
Odeszła, a ja upadłam obok niego. Łzy spływały mi po twarzy. Nie mogłam tak patrzeć na jego cierpienie. Ann szybko zadzwoniła po karetkę.
Dominic cały czas patrzył na mnie, a ja się o niego bałam. Jeszcze nigdy nie czułam takiego strachu o drugą osobę. Co się stanie, jeśli umrze? Histerycznie próbowałam coś zrobić, ale nie potrafiłam mu pomóc.
   - Trzymaj się. Wszystko będzie dobrze, tylko nie umieraj! – wydusiłam. To nie może się tak skończyć. Brunet popatrzył na mnie z bólem w oczach. Chwycił mnie za rękę i powiedział:
   - Kocham cię. – W innych okolicznościach z pewnością skakałabym ze szczęścia, lecz teraz modliłam się tylko o to, aby przeżył. Zamknął oczy, a jego ręka znieruchomiała. Nie wiedziałam, co się dzieje. Na miejsce przyjechała karetka. Byłam jak w amoku. Słyszałam, jak ludzie coś wykrzykują. Podnoszą mnie z ziemi, szarpią, abym się odsunęła, lecz ja chciałam być przy nim. Krzyczałam, wyrywałam się, lecz oni byli silniejsi. Weszli do karetki wraz z miłością mojego życia. Nie pozwolili mi wsiąść z nimi. Nie wiedziałam, co mam robić, co myśleć. Widziałam tylko zamykające się drzwi ambulansu.
   - Jedziemy za nimi – krzyknęłam. – Muszę przy nim być – rzekłam załamującym się głosem.
   - Nie, najpierw jedziemy do domu. Jak się uspokoisz, pojedziemy do szpitala.
   - Zamówcie taksówkę, ja wszystko załatwię z samochodem – powiedział Eddy.
      Po pewnym czasie taksówka przyjechała na miejsce, zabierając nas prosto do mojego domu.


******

Ważne!
Tego rozdziału niestety nie sprawdziła mi beta i może być dużo błędów, do tego dochodzi mój brak czasu... Wszystkie zaległości nadrobię! Tylko teraz mam bardzo dużo sprawdzianów całorocznych i nauczyciele szaleją, bo za rok mamy egzamin gimnazjalny i denerwują się, jakbyśmy to mieli pisać jutro... ;/. Znając życie i tak większości zapomnę i będę się uczyć od nowa za rok :D. 
Mam nadzieję, że tak dużo błędów nie ma :). 
Mam ważną informację! Jeśli ktoś komentuje tak: ale fajny rozdział cuudowny  i przepisze prawie identyczne zdanie, jak w komentarzu powyżej, to sama nie będę komentować jego rozdziałów, ponieważ sama je czytam i próbuje wymyślić jakiś sensowny komentarz... Od razu informuje, aby potem nie było, że nagle nie czytam, bo ja nie chce takich komentarzy, jeszcze reklamujących bloga. Wejdę, ale proszę spamować w zakładce "spam". Autorka będzie powiadomiona dlaczego nie czytam jej rozdziałów lub odpłacę się tym samym. Wybaczcie, ale jeśli wy nie macie czasu czytać moich rozdziałów, ja nie mam teraz czasu czytać waszych, a co dopiero komentować... 
Rozdział dedykuję Magdalenie, magdzie m. Jesteś genialna! Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak swoimi komentarzami motywujesz mnie do pisania :).

Edit
Rozdział poprawiony :)

15 komentarzy:

  1. Kochana!

    Czyżbym była pierwsza? Nie, normalnie nie wierzę! ;)
    Scena prawie jak z filmu akcji i melodramatu w jednym.Angelina to suka, niech zdechnie, na nic więcej nie zasługuje. Zastanawiam się co takiego dzieje się w jej bezmózgim łebku? Kto ją pchnął do takich czynów? Marzy jej się życie za kratkami? Debilka jedna.

    Dominic! Matko co on zrobił! Tak się poświęcić... Zrobił to dla miłości swojego życia, teraz Alex z pewnością uwierzyła, że Dominic kocha ją ponad życie. Piękna scena! Autentycznie miałam łzy w oczach, gdy Alex tuliła Dominica. Buuuu, jak na nienawidzę takich momentów! ;/

    Jezu, nie możesz uśmiercić Dominica! Zabiję Cię, posiekam i pochowam w ogródku jak mi to zrobisz! Błagam dawaj szybko kolejny rozdział bo chyba umrę!

    Ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja cie, ile się dzieje, uratował ją!!! On ją musi naprawdę kochać ♥ Tylko żeby żył, ogólnie bardzo fajny rozdział, życzę weny i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym rozdziale na pewno nie brakowało emocji. Mam tylko nadzieje, że chłopak dożyje do kolejnej części. Jedynym i właściwie nie wielkim problemem jest długość rozdziałów. Gdyby były one choć troszkę dłuższe było by super. Pozdrawiam ^-^

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko
    Ale się dzieje
    On ją kocha
    Kocha
    Kocha
    Jaka ja jestem happy
    masakra
    <3
    Czekam nn ^-^
    Weny :*
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepraszam, że jestem dopiero teraz, ale myślałam, że zawitam tu dopiero we wtorek jak nie później.... Na szczęście się udało :)
    Mam teraz taki nawał obowiązków, jest 22:30 (około) a ja muszę się jeszcze duuuuuuuużo uczyć ;/ Ja chyba zwariuję, mogliby już nauczyciele odpuścić nam, ale nieee. Jeszcze tylko dwa sprawdziny i dwie katrkówki oraz pytań za sto ;/ To mnie dobija...
    Tak więc cieszę się, że Alex jest już cała i że udało im się uciec, ale Dominik... Mam nadzieję, że nic mu nie będzie :) To dzielny mężczyzna da radę ;D
    Przepraszam, że dzisiaj będzie krótko, ale następnym razem postaram ci się to wynagrodzić ;)
    Tak więc buziaki i do napisania! :))
    Ps. Trzymaj kciuki idę się uczyć wosu, a jeszcze mam angielski ;/ Zwariuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam! :D
      + Witaj w klubie ja jutro mam całoroczny z wosu xD.

      Usuń
  6. Ale emocje nam zafundowałaś tym rozdziałem! W momencie, gdy myślałam, że wszystko się ułoży, że skoro wyszli z tego okropnego budynku, to wszystko pójdzie jak z górki - okazuje się, że Angelina i reszta byli sprytniejsi niż myślałam. Pomysł z przebiciem opon był fenomenalny. Widać, że nie są amatorami. Wszystko sobie bardzo dobrze przemyśleli i nawet, gdy wydawało się, że to przyjaciele Alex są górą - wszystko i tak kontrolowała zgraja porywaczy. Tak naprawdę cały czas wszyscy byli w ich sidłach i to oni rozdawali karty. Gdyby chcieli mogliby załatwić ich wszystkich. Ale jestem strasznie ciekawa, jak to możliwe by ludzie tak długo chowali urazę! Czy ta biedna Alex aż tak nadepnęła im na odcisk, że w grę musiała iść broń? Bardzo mi jej żal. Gdy wreszcie zrozumiała jak zależy jej na Dominicu - traci go.

    Niefortunnie zaczęła się ta ich wspólna przygoda i uczucie. Mam tylko nadzieję, że nam go nie odbierzesz. Żal i smutek Alex opisałaś bardzo wyraziście i obrazowo. Cholernie mi się żal jej zrobiło. Nie odbieraj jej go! Łeeee... Ruda prosi!!

    Mimo, że bez bety- błędów zbyt wiele nie ma;) Ja osobiście wyłapałam tylko takie;)

    "- Jedziemy za nimi. – Krzyknęłam." - "krzyknęłam" powinno być z małej, a o nimi nie ma kropki.
    "- Zostaw mnie! – Krzyknęłam" - krzyknęłam z małej

    No i tyle;D Niedużo prawda? Kochana, publikuj szybko następny, bo mnie nerwy zeżrą;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie, już na samym początku pęknięta opona -,-
    Oooo kurde O.o czytam dalej i tak to emocjonująco opisałaś, że aż to sobie wyobraziłam ;D Niezła akcja! i co za odwaga...
    Matko kochana... mam nadzieję, że wszystko będzie okej ;((( Dziewczyna pewnie by sobie tego nie wybaczyła z jednej strony.... bohatersko się zachował, bo ją ochronił, ale.... ohh
    WENY kochana i powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja droga, powiem szczerze, że zaskoczyłaś mnie. Myślałam, że ktoś się będzie kłócił, że i tak szpital najpierw. Jakaś męczarnia, oczekiwania na opinie, potem ktoś kto zauważa jesteś zmęczona, bardzo poddenerwowana, Podać Ci coś? A może pojedziesz do domu, nie pomagasz, a też musisz odpocząć. Ale za to można 100% powiedzieć, że to napisane przez Ciebie jest oryginalne. Mimo, że chodziło o tak ważną dla niej osobę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Amy, dlaczego taki krótki????????
    ja się nie zgadzam na taki rozdział! ja chcę więcej!
    wybacz, że zachodzę do ciebie dopiero teraz, ale wcześniej nie dałam rady.
    a teraz o samej treści. czytając nie zauważyłam żadnych błędów, ale może dlatego, że ich nie szukałam. rozdział był wspaniały, choć taki krótki. tyle się w nim działo.
    jeżeli Dominic nie przeżyje, osobiście skopie ci tyłek :P wykazał się niewiarygodnym aktem odwagi i miłości zasłaniając Alex własnym ciałem. on naprawę bardzo ją kocha. serce mi stanęło, jak przeczytałam, że zamknął oczy a ręka mu znieruchomiała. MASAKRA!!!! och, jestem cała roztrzęsiona.
    z jednej strony cieszę się, że pozostałym nic się nie stało. jeżeli kula by dosięgła również Ann, biedna mogłaby stracić dziecko, a tego nie umiem sobie wyobrazić. ale to Dominik dostał, i to teraz on walczy o życie. mam tylko nadzieję, że wyjdzie z tego. nie chcę czytać kolejnych rozdziałów bez niego!!
    mam nadzieję, że szybko napiszesz ciąg dalszy, bo już się nie mogę doczekać. oby wieści były dobre, oby Dominik przeżył.
    dziękuję również za komentarz u mnie.
    pozdrawiam i życzę dużo weny i czasu na pisanie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uff. W końcu znalazłam chwilę czasu, żeby cosik przeczytać. Doskonale rozumiem brak czasu - sama teraz płaczę. Czemu końce roku są zawsze najgorsze? Latam jak szalona i poprawiam te oceny. A jeszcze dochodzą bieżące rzeczy.
    Dobra. Przechodzimy do rzeczy. Dobrze wiesz kochana, że moja skromna osoba na błędach się nie skupia, a na treści.
    " - Zapłacisz za to suko – krzyknęła wymierzając pistolet w kierunku Alex. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Dominic podbiegł do lekko oszołomionej dziewczyny i ochronił ją własnym ciałem przed zbliżającą się kulką. Upadł na ziemię." Tutaj zostałam wbita w fotel i w ziemię. Dziękuję bardzo, kochana. Miałam mini zawał, ale zaczęłam czytać dalej i mam nadzieję, że przeżyje. Nie zabijaj, błagam. Ja tu kawałki serca zbieram z podłogi. Czuję, że teraz długa przed nim droga i w sumie nie wiem, czym jeszcze mnie zaskoczysz, ale u mnie nie za bardzo to normalne, że płaczę. Więc gratulacje, za doprowadzenie mnie do takiego stanu.
    Ściskam i pozdrawiam,
    Faith.

    http://trybuci-dystryktu-czwartego.blogspot.com/p/spam.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku, przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej po prostu nie miałam jak… Końcówki roku zawsze są najgorsze, mam dokładnie tak samo…
    Rozdział jest świetny! Pomijam to, że krótki, bo już się nawet przyzwyczaiłam do takiej długości i nawet mi to nie przeszkadza. ;) Doszłam do wniosku, że nawet ma to swój plus, bo po prostu po przeczytaniu chcę więcej i nie mogę doczekać się następnego wpisu. :)
    Niewiele brakowało, a dostałabym zawału… Rozdział jest strasznie zaskakujący- byłam niemalże pewna, że będzie wszystko dobrze, z górki i będą żyli długo i szczęśliwie, ale nic z tego! Angelina to suka. Po prostu suka! Reakcja Alex była… Piękna, przepełniona uczuciem. Miałam wręcz łzy w oczach!
    Jestem ciekawa, co teraz stanie się z Angeliną… Uciekła? Trochę uciekł mi ten wątek… Najbardziej ucieszyłabym się, gdyby po prostu zgniła w więzieniu.
    Chcę, żebyś wiedziała jedno- jeśli uśmiercisz Dominica- będziesz miała mnie na sumieniu!
    Całuski! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam ;D
    Na samym początku błagam o nie zabijanie mnie!
    Zostałaś nominowana do Liebster Award. Szczegóły na moim blogu: http://na-przekor-przeznaczeniu.blogspot.com/2014/05/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  13. NIe było mnie tu dość dawno,za co najmocniej przepraszam. Postarałam się i nadrobiłam wszystkie rozdziały.
    Jestem pod wrażeniem.
    Czekam na nexta. Tym razem proszę informuj mnie na asku,ponieważ Grey Haze niedługo zniknie z internetu :/

    zapraszam na ostatni rozdział z życia Sary :-)
    themoordeath.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiem, że trochę późno, ale jestem. Na usprawiedliwienie powiem, że brak internetu i wycieczka raczej nie ułatwiły mi przeczytania i skomentowania Twojego rozdziału. Dlatego zrobiłam to dopiero dziś.
    Rozdział miło się czytało, a końcówka wniosła wiele emocji. Mam nadzieję, że Dominic mimo wszystko przeżyje. Nie wyobrażam sobie co Alex by czuła, gdyby umarł. Matko... Na jej miejscu chyba bym się wtedy zabiła.
    Napakowałaś ten rozdział akcją jak mało który. Pewnie dlatego też tak mi się podobał. Do tego udało ci się zagrać świetnie na emocjach. Do tego trzeba mieć talent. Intryguje mnie tylko to, że Angelina tak szybko odpuściła. Co prawda postrzeliła Dominica, ale mi na jej miejscu to by nie wystarczyło. Ale to pewnie ja jestem taka mściwa i wredna xD Widocznie są ludzie normalniejsi niż ja xP
    NA podsumowanie powiem, ze rozdział świetny. Czekam na następny. Postaram się być na bieżąco, jeśli znowu internet nie zacznie mi wariować.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze, to dużo dla mnie znaczy :)