"Bez cierpienia nie zrozumie się szczęścia."
Fiodor Dostojewski
Laura
zanurzyła się po samą brodę w morzu, uśmiechając się lekko. Mogłaby przeżywać
tę chwilę tysiąc razy, a ta i tak nie znudziłaby się jej do końca życia. Bez
strachu, smutku, żalu... Wreszcie mogła powiedzieć sobie, że jest szczęśliwa.
Cassandra była tego samego zdania, co dziewczyna. Z przyjemnością pływała w
letniej wodzie, chlapiąc
Laurę przy okazji. Po chwili oddała jej i tak rozpoczęła się wojna... Biegały
wzdłuż brzegu, próbując uchronić się przed zbliżają się wodą. Ludzie patrzyli
na nie z zazdrością, a
dziewczyny nie przejmowały się tłumem gapiów. Śmiały się w niebogłosy mokre od
stóp do głów. W końcu zmęczone opadły na koc Laury.
— Przyniosę nam coś do picia, zaraz wrócę —
powiedziała wesoło. Blondynka skinęła głową, patrząc na bawiące się dzieci w
piasku. Po paru sekundach jej wzrok przykuł przystojny brunet, który kogoś
przypominał dziewczynie... Spojrzał na nią swoimi błękitnymi oczami i już
wiedziała, kto to jest. Parę metrów od niej stał łamacz szpilek – jak w
myślach nazwała go Laura.
***
Kilka
minut wcześniej Arthur wybrał się na plażę wraz z uwieszoną na jego ramieniu
Beatrice. Spacerowali blisko morza, myśląc o czymś zupełnie innym... Brunet
rozmyślał nad tym, że kobieta, z którą się wybrał na spacer, powoli doprowadza
go do szału samą swoją obecnością, a na razie nie miał siły, aby z nią
porozmawiać o ich "udawanym związku". Nie mógł tego ciągnąć w
nieskończoność, ale dla niego nie była to odpowiednia chwila na taką rozmowę.
Może nigdy ona nie nastąpi... Nie wiedział, jak postąpić. Z jednej strony
chciał ją poślubić ze względu na ojca. Pragnął, by w końcu był dumny z niego; a z
drugiej nie chciał jej widzieć na oczy. Nie kochał jej, nie szalał za nią. Nie
miał potrzeby brać ślubu. Rozwodził się nad tym od kilku dni i jeszcze do
niczego nie doszedł... Czy miał ochotę na to, aby widzieć Beatrice o każdej
porze dnia i nocy? Odpowiedź sama się nasuwała. Nie ożeni się z tą kobietą za nic w świecie.
Teraz przydałoby się porozmawiać z szatynką oraz wyjaśnić tę sprawę z ojcem... A to będzie
niezwykle trudne...
Natomiast
Beatrice myślała nad tym, jak będzie jej się układać z Arthurem po ślubie. Czy
będzie dla niej taki zimny, jak dotychczas? Cały czas się nad tym zastanawiała
i nie wiedziała, czy ma dalej w to brnąć. Zrobi wszystko, aby przy nim być,
lecz, czy tego naprawdę chce? Pragnęła tego jak niczego innego na świecie.
Zaczynała podejrzewać najgorsze, a mianowicie, że się w nim powoli zakochuje i nie
mogła nic na to poradzić.
— Przyniosę nam coś do picia — rzekła.
Arthur
nawet nie zauważył, kiedy poszła. Widział już tylko ciemnoniebieskie oczy.
***
Cass gwałtownie się zatrzymała, tym samym
wylewając zawartość kubka na piach. Jednak nie przejmowała się tym, bo była
zajęta wpatrywaniem się w
mężczyznę, który był jej bardzo dobrze znany… Z daleka ujrzała Arthura
Washingtona. Tej osoby nie mogła z nikim innym pomylić, a bardzo chciałaby,
żeby tak było… Wystraszona schowała się za małym sklepem z lodami.
—
Nie, to nie może być prawda… — szepnęła rozgorączkowana.
Westchnęła cicho, wychylając się lekko zza
budynku, aby sprawdzić, czy mężczyzna jeszcze tam jest. Nie było po nim śladu.
Uśmiechnęła się cicho z własnego szczęścia i poszła drugi raz napełnić kubki.
Cassandra powolnym krokiem ruszyła ku Laurze, lecz przeszkodziła jej w
tym Beatrice, która stanęła naprzeciwko niej.
—
Kogo my tu mamy… Biedna, mała dziewczynka zapomniała, jak wrócić do domu?
Arthur będzie uszczęśliwiony, kiedy mu powiem kogo spotkałam — powiedziała,
uśmiechając się jadowicie.
—
Beatrice, dobrze wiemy, że nic z tą informacją nie zrobisz. Potrafisz tylko
wszystkich zastraszać. Jesteś tylko pustą laleczką, która myśli, że pozjadała
wszystkie rozumy. Jeśli tak bardzo chcesz powiedz mu, że mnie spotkałaś. Proszę
bardzo, ale mnie to już nie obchodzi — rzekła opanowanym głosem, choć w środku
drżała ze strachu. Dziewczyna popatrzyła na nią z nienawiścią, po czym zamaszystym krokiem
odeszła. Cassandra odetchnęła z ulgą, ruszając w stronę Laury.
***
Wściekła Beatrice w końcu znalazła Arthura,
który stał w wodzie po pas, wpatrując się w słońce, znajdujące się już wysoko
na niebie. Podeszła do niego, wciskając mu kubek do ręki. Zdziwiony zerknął na
nią, ale szatynka odwróciła się, oczekując przeprosin. Od lat ją olewał, lecz
teraz miała już takiego zachowania dość. Chciała zmienić jego postawę względem
niej. Może wreszcie miał nastąpić ten moment, w którym Arthur przyzna się do
swojego paskudnego zachowania?
Czekała dziesięć minut, ale niestety nie doczekała
się przeprosin. Brunet wyszedł z wody, udając się w tylko sobie znanym
kierunku, a zawiedziona Beatrice z płaczem odeszła w stronę swojego hotelu.
***
Dziewczyny zebrały wszystkie rzeczy z plaży, po czym powoli zmierzały ku
swoim domom. W międzyczasie rozmawiały o swoich marzeniach. Mimo że prawie się
nie znały, czuły, że mogą sobie powiedzieć wszystko. Laura opowiadała jej o
ośrodku, a Cass, jak doszła do tego, że wybudowała studio kosmetyczne.
—
Przyjechałam do Polski, aby spełnić swoje marzenie i udało się. Zbudowałam
studio kosmetyczne, tak, jak chciałam. Od dwóch lat pracuję w ośrodku i nigdy
nie żałowałam, że postanowiłam przyjechać do Polski, chociaż czasem miałam
wątpliwości, ale szybko się rozwiewały... — szepnęła. Po chwili podskoczyła z
podekscytowania. — Wiem! — krzyknęła — Mój budynek jest bardzo duży i chciałam,
aby drugą połowę ktoś wynajął, więc może się skusisz? Jest tam dość miejsca,
aby przyjmować zwierzęta. Ośrodek jest dwupiętrowy, a ja używam tylko pół
drugiego piętra, bo więcej nie jest mi potrzebne, więc możesz wynająć resztę.
— Nie
wiem... Trochę mi głupio... Może chcesz coś tam zrobić? Przecież, obok możesz
wynająć fryzjera? A poza tym, aż
tyle miejsca nie jest mi potrzebne. Wystarczyłoby tylko pierwsze piętro.
—
Myślałam nad tym i jeśli, jak mówisz, wynajmiesz, a może nawet kupisz pierwsze
piętro, to zawsze pozostanie połowa drugiego piętra i tam może być salon
fryzjerski. Proszę, zgódź się! To byłaby
czysta przyjemność, gdybyś pracowała poniżej. Gdyby nie było klientów,
mogłybyśmy do siebie przychodzić, porozmawiać, bo ja tu sama wariuję. Chociaż
zobacz! — poprosiła.
— No
dobrze — rzekła z rezygnacją, lekko się uśmiechając.
W tak dobrym nastroju doszły do domu
Cassandry.
—
Może wejdziesz na kawę? — zapytała przyjacielsko.
—
Nie, dziękuję. Ostatnio nie spędzałam za wiele czasu z babcią i muszę jej to
jakoś wynagrodzić. To jutro idziemy oglądać budynek? Może być o jedenastej? Mam
przyjść do ciebie?
Szatynka potaknęła energicznie głową, żegnając
się ze swoją nową przyjaciółką.
Laura poszła prosto do domu, uśmiechając się
sama do siebie.
******
Chciałam Wam coś powiedzieć... Od jakiegoś czasu tracę chęć do pisania... Zostały mi tylko cztery rozdziały, a potem nie mam pojęcia, co będzie... Na pewno rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, jak dotychczas.
Ostatnio cały swój wolny czas poświęcam grafice i pragnę naprawdę przeprosić te osoby, na których mam ogromne zaległości. Muszę przyznać, że wolę przeczytać książkę lub coś potworzyć w photoshopie niż pisać, czy czytać inne opowiadania i jeszcze je komentować... Gdzieś straciłam całą wenę do pisania, a również i z tym chęć do czytania innych blogów... Bardzo Was przepraszam, ale nie wiem kiedy się w końcu przełamię.
Najmocniej chcę przeprosić Rudą, u której muszę przeczytać całe opowiadanie ze względu na zmiany. Kochana nie mam pojęcia kiedy się za to wezmę. Do końca lipca postaram się nadrobić wszystkie zaległości.
Rozdział sprawdzony przez Pamę.
Serdecznie Was zapraszam do mojej własnej szabloniarni! :)
Rozdział genialny :) Niestety jest tutaj Arthur, co już mniej mi się podoba :P W każdym razie jestem ciekawa, co go łączyło z Cassandrą? Wykorzystał ją jak ma w zwyczaju? Oby w tych czterech rozdziałach znalazła się zemsta na nim :( Popieram również pomysł Cass, żeby Laura wynajęła pierwsze piętro.
OdpowiedzUsuńKochana bardzo mi przykro, że straciłaś wenę. Liczę mimo wszystko iż ona z czasem powróci :(
Pozdrawiam Lex May
Haha :D. Muszę Cię rozczarować, ale Arthur będzie się pojawiał częściej w rozdziałach :)
UsuńWszystko się okaże ;)
Mi też jest przykro, bo naprawdę lubię to opowiadanie i ten blog :/.
Dziękuję za komentarz! :*
Tak wiem, wczesniej nie komentowalam twoich rozdzialow ani nic nie robilam co, by wskazywalo na moja obecnosc, ale teraz wiesz ze tez tu jestem!
OdpowiedzUsuńRozdzial jak zwykle genialny. Intryguje mnie ta sprawa z Cass i Arthurem... Ciekawe o co chodzi? I kto byl ta narzeczona Andrew,a? Moze Cassandra?
Osobiscie kibicuje Laurze i Arthur'owi. Pisz wiecej momentow z nimi!
Czekam na wiecej.
Tajemnicza
Naprawdę miło mi, że pojawia się nowa twarz! :)
UsuńMoże, może... Obym dobrnęła do końca opowiadania i wtedy wszystkiego się dowiecie :D
Na pewno będzie więcej momentów z nimi, ale czy tych dobrych?
Bardzo dziękuję za komentarz! :)
Super rozdział 😊
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ;)
UsuńA już myślałam, że w końcu dojdzie do spotkania Laury i Arthura..Nic, chyba muszę na to jeszcze poczekać. ;) Cieszę się, że Cass i Laura tak dobrze się dogadują. Myślę, że obie potrzebują się nawzajem, potrzebują się mieć komu wygadać. ;)
OdpowiedzUsuńTak szczerze, to nie rozumiem Arthura. Sam dobrze wie, jak reaguje na Beatrice, a mimo to myśli nad ślubem. Tak, wiem, że to tylko przez wzgląd na szczęście ojca, ale co z jego własnym szczęściem?
Daj sobie czas. ;) Wiem jak to jest, gdy nie ma się chęci na czytanie, pisanie, ale czas jest najlepszym lekarstwem. Jeśli jednak nie pomoże, to nie powinnaś się zmuszać. Grafika cieszy cię bardziej, więc może na niej powinnaś się skupić? ;)
Pozdrawiam i całuję! ;*
Do spotkania Laury i Arthura w najbliższym czasie dojdzie, spokojnie :). Zdecydowanie Cass i Laura nie miały łatwego życia i każda z nich potrzebuje mieć przy sobie kogoś bliskiego.
UsuńOjciec miał wielki wpływ na Arthura i on chcę się poprzez ślub przypodobać ojcu, co zdecydowanie nie jest dla niego dobre.
Nie chcę skończyć z pisaniem, jednak nie wiem też, czy zawieszanie bloga, to dobry pomysł... Muszę się nad tym wszystkim zastanowić :)
Dziękuję kochana za komentarz! ;*
Zacznę tak od twojej notki ;)
OdpowiedzUsuńJa cię szczerze rozumiem. Sama postanowiłam pożegnać się z "blogowaniem". Nie oznacza to, że nie będę nic czytała tutaj, bo z pewnością chcę skończyć to, co zaczęłam, ale w pewnym momencie po prostu się tak dzieje, że traci się do tego wszystkiego zapał. Już za tydzień opublikuję ostatni rozdział mojego opowiadania (na który mimo wszystko już teraz zapraszam jako że to ostatni byłoby miło gdybyś jednak przeczytała ;) ) i kończę z publikowaniem czegokolwiek.
Wiesz, co? Jakoś tak mi się skojarzyło, że jesteśmy w jednym wieku i niemalże w tym samym czasie straciłyśmy ochotę do czytania :D I tak się zastanawiam, czy to tylko przypadek? XD Ja osobiście też bardzo dużo czytam ale książek.
Chcę jednak, żebyś wiedziała, że chociaż nie zawsze komentuję ci rozdziały, czytam. Po prostu ostatnie tygodnie były dla mnie dość ciężkie, ale nie chcę się głupio tłumaczyć. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz ;)
Jedyne co mnie irytuje? Arthur. tak, ten koleś działa mi na nerwy xD Po kiego licha chce się żenić, skoro nie będzie szczęśliwy? Ach, tak. Ojciec. Ale to nie jego ojciec będzie musiał żyć z tą kobietą tylko on! Chce, żeby był z niego dumny.. no ok, ale nie musi się to stać za przyczyną ślubu. Z jednej strony to rozumiem, ale z drugiej aż mam ochotę do niego podejść i tak mu nawciskać.. (tak, wiem, że nie niemożliwe ;p).
Życzę wspaniałych wakacji i świetnie spędzonego czasu!:*
Noelle
Ja chyba też będę musiała zrobić sobie przerwę... Nawet najlepsi pisarze muszą ją mieć i na pewno każdy pisarz przechodzi taki okres w życiu kiedy trzeba sobie dać spokój przez kilka miesięcy.
UsuńNie sądzę, że to przypadek ;p. Też czytam bardzo duzo książek... Jakoś mnie to uspokaja, tak samo, jak grafika. Niestety muszę przyznać, że pisanie mnie męczy... Nie lubię się do czegoś zmuszać, a od pewnego momentu właśnie tak jest ;/.
Dziękuję i ja także życzę Ci udanych i niezapomnianych wakacji! :)