Rozdział XVI
"Nie istnieje coś takiego jak doskonałość.
Świat nie jest doskonały. I dlatego jest piękny."
Hiromu Arakawa
Promienie
słońca wpadały do pokoju poprzez niestarannie przykryte płachtą okna.
Oświetlały pomieszczenie, w którym, na pierwszy rzut oka można
było zobaczyć zbierający się kurz na podłodze. Pokój ten nie wyróżniał się
zbytnio spośród innych. Ściany pomalowane niegdyś na jasnozielono, lecz z czasem kolor zaczął blaknąć i
teraz przypominał zgniłą zieleń. Przy każdym, nawet delikatnym, kroku drewno
przeraźliwie trzeszczało. Puste pomieszczenia bardziej przypominały w tej
chwili stodołę niż pokój. Przed dziewczyną czekała jeszcze masa roboty...
Stojąca
na środku pomieszczenia dziewczyna, ubrana w białą, zwiewną sukienkę w
kwieciste wzory oraz szare szpilki, rozglądała się po budynku. Szeroki uśmiech
zagościł na jej twarzy, gdy wyobraziła sobie wyremontowane pokoje z pełnym
wyposażeniem.
— Jak ci się podoba? — zapytała podekscytowana
Cassandra. Miała wielką nadzieję na to, że Laura się zgodzi i podpisze umowę,
którą kobieta miała schowaną w torebce.
— Gdy odnowie wszystko — będzie pięknie,
przynajmniej mam taką nadzieję. Tutaj będzie wejście, tu będę przyjmować
pacjentów, a tam będę się opiekować zwierzakami, które będą potrzebowały stałej
opieki. — Wskazywała poszczególne pokoje. — Chcę podpisać umowę. — Cass była
pod wrażeniem. Świetnie to zaplanowała, ale czekała na dzień, w którym Laura
otworzy ośrodek i zacznie przyjmować pierwszych pacjentów.
— Znam świetnych fachowców, którzy zajęliby
się wnętrzem — pomalowali ściany, wprawili panele itp. Mogę do nich zadzwonić,
jeśli chcesz — zaproponowała. Blondynka energicznie kiwnęła głową z aprobatą.
Wszystko szło po jej myśli.
***
W
ogromnym budynku znajdującym się kilkanaście mil dalej od Polski,
kłóciło się wieloletnie małżeństwo. Po raz kolejny można było wyczuć w tym
budynku wysokie napięcie. Miley bała się uczynić choćby krok w stronę swojego
męża, który chodził nabuzowany po całym domu. W ciągu kilku dni zniszczył kilka
cennych wazonów, które stały tam od wieków. Kobieta nie wybaczyłaby mu tego za
nic w świecie, gdyby nie okoliczności...
— Ile można szukać jednej, głupiej
dziewuchy?! Lucas powinien ją już dawno znaleźć — wycedził z furią w oczach.
— Kochanie, na pewno ją znajdziemy, a kto
wie? Może sama raczy nas odwiedzić? — Próbowała uspokoić mężczyznę.
— Obyś miała rację. — Odetchnął, po czym
usiadł na kanapie, włączając telewizor.
— Przyprowadzę ją z powrotem do domu,
choćbym miała zrobić to siłą — szepnęła do siebie.
***
Andrew przemyślał
sobie wszystko i doszedł do wniosku, że tak dużej być nie może. Musi wziąć się
w garść i przemówić do rozumu swojemu młodszemu kuzynowi. Dźwignął się z
miękkiej kanapy, po czym wyszedł na
zalaną słońcem ulicę w celu
złożenia wizyty Arthurowi.
Po
kilkunastu minutach był już na miejscu. Zastukał w drzwi potężną kołatką w
kształcie lwa. Po dość długim dla niego momencie ujrzał Arthura, który nie był
zadowolony widokiem swojego kuzyna,
jednak wpuścił go. Andrew zajął miejsce przy kominku, zastanawiając się, jak
zacząć rozmowę. Arthur usiadł obok Andrew, oczekując powodu dzięki któremu tu
przybył.
— Nie podoba mi się to, jak zachowujesz się
wobec kobiet — zaczął, a brunet zaśmiał się cicho, mówiąc: — Już to
przerabialiśmy...
— Laura nie może być twoją nową zdobyczą.
Widziałem, jak się na nią patrzysz, jeśli chcesz się w końcu ustatkować to podjąłeś
dobry wybór, ale z tym wiążą się pewne problemy... Nasza rodzina nie pozwoli
nam się ożenić z dziewczyną w której nie płynie szlachecka krew, ale poprę cię,
a jeżeli chcesz ją tylko zaciągnąć do łóżka... Nie pozwolę ci na to — rzekł
pewnie.
— To o nią ci chodzi... Andrew, zawsze
pomiędzy nami stawały kobiety i twoje pouczające słowa, abym je szanował. Mnie
jedna, jedyna osoba, którą pragnąłem nie szanowała i jak na tym wyszedłem? —
krzyknął.
— Nie wiedziałem o tym... Nigdy mi o tym nie
mówiłeś. Nie każda kobieta jest taka sama, że jedna cię zostawiła, nie oznacza,
że inne też tak zrobią. Chcesz się zemścić na wszystkich kobietach za to, że
jedna odeszła od ciebie? To nie fair.
— Oczywiście, że nie wiedziałeś! Nikomu nie
chciałem o tym mówić... Wszystkie są takie same i nawet nie próbuj mi tego
wyperswadować z głowy. Nic o niej nie wiesz, nie znasz całej historii, więc się
nie wymądrzaj.
— To mi ją opowiedz — poprosił, ale Arthur
pokręcił przecząco głową. — Laurę traktujęjak przyjaciółkę chociaż nie wiem,
czy mogę tak o niej rzec, patrząc na to, że tylko jeden raz z nią rozmawiałem,
ale wydaje się bardzo sympatyczna, więc nie pozwolę ci jej skrzywdzić. Nie
będzie kolejną twoją zdobyczą.
— Kobiety nas poróżniły. Dlaczego tak się
zmieniłeś? Nie poznaje cię. Jeszcze trzy lata temu byłeś skłonny do tego samego
czynu co ja, a teraz nie chcesz mieć nic wspólnego z tym, co robiłeś... Nie
chcę się z tobą kłócić, bo jesteś moim przyjacielem i rodziną w jednym, ale nie
pozostawiasz mi w takim razie wyboru. Wiesz, że ja nigdy nie przekonam się do
kobiet. One są podłe i tylko czekają aż popełnisz jeden błąd i cię zniszczą.
Wszystko... Twoje uczucia zmieszają z błotem i pozostawią na pastwę losu i
złamanego serca. Nie chcę drugi raz tego przeżyć i nie zamierzam cię słuchać.
— Arthur... Przepraszam, ale nie mogę
patrzeć, jak krzywdzisz Laurę. Nie uda ci się to.
— Wszystko kręci się wokół Laury. Zakochałeś
się? — zapytał rozgoryczony. Nie chciał rezygnować ze swojego planu, lecz, jeśli
jego kuzyn zadurzył się w blondynce, był skłonny ją sobie odpuścić.
— Nie. To moja przyjaciółka... Rób co chcesz, tylko
jej nie skrzywdź, proszę cię. Nie chcę, aby między nami były jakieś nie
porozumienia. Wybacz, ale musiałem tak postąpić — dodał, wyciągając rękę na zgodę,
którą po dłuższej chwili Arthur uścisnął. Ściskając dłoń swojego kuzyna, poczuł
lekki zapach alkoholu.
— Piłeś — stwierdził. — Dlaczego? Co się
dzieje? Od trzech lat nie lubujesz w alkoholu i nie wiem dlaczego to zmieniło
się.
— Nie ważne. Przemyśl sobie moje słowa. Jutro
wrócę i porozmawiamy o tym jak mężczyzna z mężczyzną — rzekł.
Wyszedł,
zostawiając Arthura z własnymi myślami. Brunet wiedział, że nie może stracić
kuzyna, przyjaciela i najlepszą opcją będzie kłamstwo, którym go uspokoi. Dla
niego drugiej opcji nie było, a nawet jeśli by się znalazła, nie chciał
myśleć nad inną możliwością.
***
Cassandra
wraz z Laurą siedziały w ulubionym miejscu kobiety. Cass uważała ją za
przyjaciółkę i była pewna, że nikomu nie zdradzi jej sekretu. Nigdy nikomu nie
pokazywała swojego tajemniczego miejsca, bo żaden człowiek na to nie zasłużył,
aż do teraz...
Zawsze
była osobą otwartą na bliższe kontakty z ludźmi, ale bała się ponownego
zranienia, jak chyba każdy... Kilka miesięcy wcześniej zdała sobie sprawę z
tego, że nie może siedzieć cicho, do nikogo się w tym mieście nie odzywając. Trzeba
zacząć żyć i pozostawić za sobą stare życie. Wtedy była w stanie iść na przód i
nie bać się przeciwnościom losu. Teraz przeszłość wróciła... Wspomnienia
wróciły, które nawet po dwóch latach były dla niej niezwykle świeże. Musiała to
wyrzucić z siebie, opowiedzieć całą historię Laurze, ale nie była w stanie tego
zrobić. Nie wiedziała, czy kiedykolwiek będzie zdolna temu podołać. To ponad
jej siły. Przypominać sobie wszystko, czego tak bardzo nie chciała pamiętać.
Pragnęła wymazać wcześniejsze życie z pamięci, ale najzwyczajniej w świecie nie
potrafiła tego zrobić. Nie mogła po raz drugi zamknąć się w sobie, nie
dopuszczając do siebie ludzi. To nie w jej stylu. Nigdy tak nie rozwiązywała problemów.
Zazwyczaj spotykała się z przyjaciółmi, rozwiązywała ich problemy, a od swoich
trzymała się z daleka. Niestety tutaj nie mogła tak postąpić. Obiecała sobie
zmienić swoje życie na lepsze i takie miało być, ale ból na wspomnienie tamtych
chwil powrócił i znów musiała się go w jakiś sposób pozbyć...
Laura
zachwycała się pięknem przyrody. Ciemne schody prowadziły do zakątka Cass, którego
dziewczyna strzegła jak oka w głowie. Poręcz oplatały białe, rozkwitnięte róże. Za schodami
znajdował się wysoki mur różnorodnych kwiatów, to właśnie dzięki nim nie widać
było szczególnego miejsca Cassandry. Wyglądało to tak, jakby to ogrodzenie
strzegło ten zakątek
przed wszelkim złem tego świata, chociaż nie wiedziała, jak to możliwe, bowiem
mur osłaniał tylko prawą część oraz tylną całego obszaru. Pod schodami można było ujrzeć wielki koc z
postacią tygrysa pośrodku, a na nim czerwone poduszk. To było jedyne miejsce w
ogrodzie, które dawało choć trochę cienia, jak zauważyła później blondynka.
Niestety nic więcej nie zobaczyła, ponieważ to miejsce przysłaniała kępa
białych róż, które delikatnie zwisały z poręczy, tworząc osłonę. Po środku
małego ogrodu znajdował się mały, drewniany stolik z dwiema pufami, na których
został namalowany czerwony feniks W tym momencie Laura ogromnie zazdrościła
Cass takiego cudownego miejsca. Wszystko wyglądało tak, jakby zostało rodem
wyjęte z bajki... Natomiast po lewej stronie znajdowało się niskie, czarne ogrodzenie sięgające Laurze
powyżej pasa. Barierka zakończona została ostrymi łukami. Ciągnęły się po niej
różne wzory, które na rogach pozostały pogrubione, tworząc wzór w kształcie
liścia. Ogrodzenie ciągnęło
się do małych schodków prowadzących do morza, oddalonego o zaledwie sto metrów.
Balustrada chroniła przed upadnięciem w otchłań jeziora, który prowadziło prosto
do morza. Mimo iż jezioro było dość wąskie, liczyło sobie trzy metry głębokości.
Powyżej można było ujrzeć
niewielki wodospad, który dodawał uroku temu miejscu. Laurę oczarowała moc bijąca od tego miejsca.
Wsłuchiwała się w delikatny szum fal obijających się o małe skały, śpiew
ptaków, brzęczenie pszczół, pragnących, jak najszybciej dotrzeć do kwiatów
Czuła lekki zapach bryzy, kwiatów i
skoszonej trawy. Po krótkich oględzinach skupiła swój wzrok na Cassandrze,
która zapatrzona w dal, rozmyślała nad sensem swojego życia. Po kilku minutach,
które mogłyby trwać wiecznie w tym miejscu, Laura rozpoczęła rozmowę, dzięki
której Cass po raz drugi tego dnia uśmiechnęła się i wdała w konwersację.
<3 piekne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz! :)
UsuńFajny rozdzial :) ( zmienilam nazwe z HeHeszki na Moguren) Ogolnie bylo duzo opisow, choc osobiscie wole dialogi to podobalo mi sie. Nadal ciekawi mnie watek Arthura z Laura i bede ciagle czekac na ich spotkania,ale dodatkowo coraz bardziej zaczynam sie interesowac watkiem z Cass *.* Zycze weny i czekam na kolejny rozdzial ^^
OdpowiedzUsuńZa dużo dialogów nie może być :).
UsuńHaha :D. Na pewno ich spotkania będą bardzo ciekawe... :D
Dziękuję!
Masz pojęcie jaka jestem beznadziejna? Myślałam, że dodałam komentarz już dużo wcześniej a tu dupa. Bo wcale tak nie było -.-
OdpowiedzUsuńDobra, powiem tylko tyle, że Arthur dalej jest moim ulubieńcem. Zaciekawiłaś mnie z tą tajemnicą z tą jego dawną dziewczyną, miłością itd. W końcu mamy uzasadnienie dlaczego tka isę zachowuję ;) Był Arthur. Super. Była Laura. Świetnie. Ale gdzie oni byli razem? Otóz odpowiem ci. Nie było ich :( Chce już mieć jaką sytuację nową z ich spotkania :D Dobra to niestety będzie na tyle, ale obowiązki wzywają.
Zapraszam do mnie na nowy rozdział kochanieńka :*
Buziole :*
Ps. Rozdział fenomenalny, rewelacyjny, prze przecudowny. :D
Nie mogę się doczekać następnego!
Nic się nie stało :)
UsuńTak, Andrew właśnie przez tą sytuacje tak się zachowuje ;). Niestety jakoś teraz nie ma ich często razem, ale możliwe, że się to zmieni :D. Zobaczymy ;p
Dziękuję za komentarz!
Jak zwykle spóznialska -,-
OdpowiedzUsuńNooo fajny, fajny, choć błagam o dłuższe kochana :D <3
Arthur nawet spoko ci powiem... tak sądzę. No i z Laurą chyba jeszcze ciekawiej wypada.
Ja wciąż czekam na ich razem ukazanych ! oh, pięknie kochana :* Czekam na więcej :***
Na razie przy braku weny nie dam rady napisać dłuższych ;/.
UsuńDziękuję! :)
Nareszcie mam za sobą ten cały galimatias. Nadrobiłam zaległości i jak zwykle stwierdzam, że podarowałaś mi ogromną ilość profesjonalizmu i wspaniały przebieg akcji.
OdpowiedzUsuńCudny rozdział. Teraz będę czytać na bieżąco.
Pozdrawiam i weny, weny, wennnyyyyyy życze :*
Sora&Anja
Ps. Zapraszam do siebie. To z czym wróciłyśmy nie jest arcydziełem , za co szczerze przepraszam. :(
http://anja-sora.blogspot.com/
Dziękuję za tak miłe słowa! :)
UsuńCześć, przepraszam za spam, ale chciałam zaprosić cię na nowe rozdziały Czterech żywiołów i Prophecy of Alamer ;)
OdpowiedzUsuńhttp://poweroffourelements.blogspot.com/
http://elfiahistoria.blogspot.com/
Nie wiem, czy jeszcze czytasz, bo ostatnio praktycznie nikt nie pozostawia po sobie śladu, więc napisałam :)
Oczywiście nie mam ci za złe, jeśli zakończyłaś już przygodę z moimi blogami ;) Po prostu chciałabym wiedzieć.
Pozdrawiam, Meridiane
Do takich wiadomości jest zakładka spam.
UsuńPiszę tutaj ten post, ponieważ wiem ,że kiedyś prosiłaś o to żebym informowała Cię o rozdziałach na mojego bloga:
OdpowiedzUsuń-Patricku…. Nie mogła wydusić z siebie ani słowa więcej, dlatego podszedł do niej objął ją ramieniem, przechylił się w jej stronę i złożył na jej ustach delikatny ale zarazem romantyczny pocałunek. Jessicę przeszły ciarki.
- Wyglądasz przepięknie. Dlatego mam dla Ciebie to.
http://trudny-wybor.blogspot.com/
- zapraszam na długo wyczekiwany 10 rozdział <3
Jest do tego spam.
Usuńhttp://trudny-wybor.blogspot.com/ - - Patricku, to dla mnie takie niecodzienne, zabierasz mnie na taki bal, dajesz mi tyle…. A ja ja jestem zwykłą dziewczyną, nie mogę dać ci tego co ty masz, nie dorównuję tobie niczym, pod żadnym względem.
OdpowiedzUsuńPatrick słysząc to, zaśmiał się. – O czym ty mówisz? Nie widzisz, że się w Tobie zakochałem i nie mogę pozwolić Ci odejść?
Jessica słysząc to wciągnęła gwałtownie powietrze, nie przypuszczała, że kiedykolwiek to powie. Słowa te spowodowały ,że przez jej ciało przeszedł gwałtownie prąd.
Tutaj się nie spamuje. Zostaw to w zakładce spam.
Usuń