Komentujesz = dzięki temu mam wenę i przepełnia mnie ogromne szczęście = nowe pomysły = lepszy rozdział.
******
Pięć lat później
Siedziałam na kanapie, po raz kolejny wpatrując się w telewizję.
Obok mnie leżały cztery puste opakowania po chusteczkach. Nadal nie
mogłam się pozbierać, mimo iż minęło pięć lat od jego śmierci. Wspomnienia
bolały i nie dawały o sobie zapomnieć. Nie spełniłam danej mu przysięgi, nie
dałam rady... Serce wciąż bolało mnie niemiłosiernie, jak wtedy, gdy wydał
ostatnie tchnienie. Byłam w nim zakochana i to mnie zniszczyło. Nie chciałam
już więcej cierpieć... Do końca życia nie będę mogła pogodzić się ze śmiercią
ukochanego. Już chyba zawsze będę pamiętać ten tragiczny dla mnie dzień. Nie
umiałam już żyć tak jak wcześniej. Nie potrafiłam normalnie funkcjonować.
Odejście z tego świata byłoby najlepszym rozwiązaniem, ale czy nie po to jest
życie, aby walczyć do samego końca? Jeżeli naprawdę istnieje ta druga strona, w
której przebywają umarli, ja tam trafię i w końcu będę szczęśliwa przy
boku Dominica Przypominałam sobie moment, w którym opiekował się mną, nie
dbając o siebie... Nie wybaczę sobie tego, że nie odkryłam tej choroby
wcześniej. Nigdy...
***
Byłam najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Miałam cudownego synka
Marcusa i wspaniałego męża Eddiego. Dzięki nim znów byłam spokojna o jutro. Nie
bałam się już żadnej przeszkody. Przy nich wszystko nabierało sensu. Byli
częścią mego życia i nie zamierzałam tego zmieniać. Jednak martwiłam się o
Alex, którą odwiedzałam codziennie. Zmuszona przeze mnie jadła, bladła z
każdym dniem i traciła na wadze. Nie wiedziałam, już co mam robić. Wymuszałam
na niej wszystko: aby się ubrała, zjadła porządne śniadanie, obiad i kolację.
Zawsze zostawiam jej przygotowane już wcześniej danie, by sobie w późniejszym
czasie odgrzała. Niestety prawie nic z tego nie tknęła. Przychodząc codziennie
do jej domu, widziałam niezjedzoną potrawę. Krzyczałam na nią, żeby wzięła się
wreszcie w garść, ale na nic się to zdało. Nie słuchała mnie. Zmieniała się z
każdym kolejnym dniem na gorsze. Do nikogo się nie odzywała, nie wychodziła z
domu, dlatego pożywienie musiałam jej przynosić do budynku. Nie poznawałam jej,
zamknęła się w sobie, ale ja ją w końcu ustawię do ładu. Skończy się ten
odwieczny smutek, a zastąpi go radość...
***
Byłem szczęśliwy, lecz w głębi serca brak było mi swojego
najlepszego przyjaciela, który wspierałby mnie w każdej sytuacji. Po części
wiedziałem, co czuje Alex, ale cóż mogłem zrobić? Ann robiła wszystko, co w
swojej mocy, by jej pomóc. Zostawię to swojej żonie. Nie chcę się mieszać.
Jeżeli powiedziałbym coś nieodpowiedniego, jeszcze bardziej zamknęłaby się w
sobie. Gdyby Dominic żył i wiedział, co tu się wyprawia, od
razu nakrzyczałby na nią tak, aż opamiętałaby się, ale jego już nie ma...
Opuścił nas pięć lat temu, jednak nadal czuję jego obecność, tak jakby był
wśród nas. Wierzę w to, że jest gdzieś po tej drugiej stronie świata i czeka...
Do tej pory pamiętałem, gdy go błagałem, aby nie mówił takich rzeczy i wierzył,
że uda mu się wyzdrowieć...
"Klęczałem przy Dominicu, nie wierząc w to o co mnie
prosi.
- Eddy, proszę, zaopiekuj się Alex... Zrób wszystko, co
w Twojej mocy, by nic jej się nie stało. Jak widzisz ja nie będę mógł przyjąć
tego zaszczytnego stanowiska, więc proszę o to ciebie. Jesteś moim
najlepszym przyjacielem, dlatego mam nadzieję, że zrobisz wszystko, by nikt jej
nie zranił. - Czułem się okropnie. Czy to już na prawdę koniec? Dlaczego on się
żegna? Cholera... Czemu nie został w szpitalu, prosiłem go o to tysiące razy...
Jednak ten pozostał uparty do końca. Nie mogłem nic innego uczynić, jak się
zgodzić.
- Spokojnie, zrobię wszystko, aby włos jej z głowy
nie spadł. Masz na to moje słowo. Tylko nie umieraj, jeszcze nie czas. Masz
sporo życia przed sobą. Nie możesz się tak po prostu poddać. Alex, słysząc to, nie byłaby zadowolona. Co się z nią stanie? Zostawisz ją tak po
prostu? Przecież ona będzie chciała coś sobie zrobić! Wiesz, jaka ona jest...
Rozkochałeś ją w sobie. Dopiero sobie uświadomiła, to jak bardzo cię kocha, a ty
ot tak sobie chcesz jej to odebrać? - błagałem.
- Teraz do akcji wkraczasz ty... Ona nic sobie nie
może zrobić... Nie może... - szepnął, widząc zarys zbliżającej się
postaci.
Podążyłem za jego wzrokiem. Alex właśnie stanęła we framudze
drzwi. Szybko wstałem, bojąc się jak zareaguje na to wszystko dziewczyna.
Wyszedłem z pokoju, wcześniej ściskając jej rękę."
Już wtedy podejrzewałem, że to koniec... Obiecałem to Dominicowi.
Mam dbać o nią i zamierzam to zrobić.
Koniec
******
Bardzo Ważne!
Dziękuję wszystkim, którzy czytali, wspierali mnie, a także komentowali :). Dzięki Waszym komentarzom dostawałam weny nawet o północy ;p.
Postanowiłam sobie wyróżnić kilka osób, które wytrwały tutaj ze mną i naprawdę mi pomogły w jakimś stopniu :).
Postanowiłam sobie wyróżnić kilka osób, które wytrwały tutaj ze mną i naprawdę mi pomogły w jakimś stopniu :).
Chérie - kochana zawsze mnie wspierasz psychicznie i wybijasz z głowy zawieszenie bloga, gdy już mam wszystkiego dość :*. Znamy się już od ponad roku i naprawdę cieszę się, że mimo małych sprzeczek nadal się przyjaźnimy! Dziękuję za wszystkie komentarze ( a komentowałaś wszystko! I to regularnie :) ). Naprawdę dziękuję. Nie musisz komentować w ten sam dzień, w którym opublikuje rozdział, ale Ty to robisz, mimo tego, że czasem padasz z nóg i masz dużo nauki :). Dziękuję, że jesteś!
Alex - wiem kochana, że czytasz wszystkie moje rozdziały, a nie masz czasu, aby je komentować i ja to rozumiem! :) Dziękuję za wszystkie inspirujące komentarze :). Mam nadzieję, że wena Ci wróci i będziesz miała troszkę więcej czasu po ślubie, aby coś napisać na swojego bloga :). Niezmiernie się cieszę, że odwiedziłaś mojego bloga i postanowiłaś zostawić link w spamie :D. Przez to się w końcu poznałyśmy ;). Mam nadzieję, że niedługo porozmawiamy ;*.
Ruda - kocham Cię dziewczyno! :D Piszesz boskie komentarze i nawet nie wiesz, jak mnie nimi wspierasz duchowo :D. Dziękuję Ci również za pomoc z szablonami :). Nie wszystkie osoby podejmują się tłumaczeniu tych wszystkich kodów, a Ty mi to pokrótce wyjaśniłaś ;). Mam nadzieję, że porozmawiamy :).
Mona Lisa - zawsze piszesz długie i wyczerpujące komentarze :). Dziękuję Ci za nie! Jest mi naprawdę miło, że zadajesz sobie trud, aby napisać coś dłuższego :). Nawet nie wiesz, jaki mam zaciesz, gdy patrzę na każdy Twój komentarz :D.
To są osoby, które naprawdę zapadły mi w pamięć, ale dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną w jakiś sposób ( np. obserwowaliście bloga, czytaliście, komentowaliście). Nie czujcie się pominięci, bo jestem Wam wszystkim wdzięczna za to, że po prostu byliście! :)
Mogłabym prosić wszystkich, którzy byli podczas tego opowiadania o komentarz? :) To już koniec, więc naprawdę byłoby mi bardzo, bardzo miło, gdyby wszyscy skomentowali, a wtedy miałabym większą wenę, więcej pomysłów na nowe opowiadanie, które już zaczęłam pisać (napisałam około szesnaście rozdziałów, jak pamiętam siedemnasty jest w trakcie pisania). I nie będzie to fantastyka, jeszcze nie ( bo widzę, że właśnie na to jest najwięcej głosów ). Jeśli wygra fantastyka to będzie następnym razem :). Natomiast teraz mogę zdradzić, że będzie to romans, ale nie będę się tutaj skupiać tylko na uczuciach, jak w opowiadaniu "Uwierz w miłość". W grę będą wchodziły różne tajemnice... I będzie to opowiadanie lekko kryminalne, ale to powinno być gdzieś w środku opowiadania :). Mam nadzieję, że Was troszkę zaciekawiłam. Opis wstawię pewnie, gdy już wrócę z krótkoterminowego urlopu i właśnie o tym chciałam Wam powiedzieć. Jest mi naprawdę przykro, że to wszystko zostawiam, ale muszę sobie zrobić przerwę. Ostatnio mam duże zaległości z komentowaniem u niektórych osób i po prostu nie daję rady. Zaczęła się szkoła, zaczynają nas straszyć egzaminem gimnazjalnym i trzeba się naprawdę przyłożyć. Powinnam wrócić pod koniec października, bądź w listopadzie. Zobaczymy, jak się to wszystko potoczy... Przepraszam wszystkich, ale nie dam rady komentować. Sami widzicie, jak jest... Jak wrócę zafunduję wszystkim długi komentarz :). Oczywiście możecie mnie powiadamiać o rozdziałach, ale niestety nie będę miała teraz czasu na komentowanie. Wrócę! :)
Kto jeszcze nie zagłosował w ankiecie, proszę to zrobić ;)
EDIT
Rozdział poprawiony!
EDIT
Rozdział poprawiony!
Hej kochana :**
OdpowiedzUsuńJestem tak jak obiecałam, strasznie bolą mnie oczy od nauki i tego wszystkiego, ale nie mogłam się doczekać epilogu więc przybywam! Przepraszam, że nie wcześniej, ale nagle dotarło do mnie że to już ta godzina!!
Szkoda, że to już koniec, byłam zżyta z tą historią, którą naprawdę kochałam! :**
Było to pierwsze opowiadanie które czytałam i nie było ono o tematyce 1D (nie licząc sama wiesz czego)
Co mogę powiedzieć na koniec? Bardzo cię podziwiam, bo piszesz naprawdę cudownie i wspieram cię duchowo przy następnym opowiadaniu.
Wiem, że teraz nie mam dla ciebie tyle czasu ile kiedyś i za to cię bardzo przepraszam, ale musisz pamiętać, że kocham cię jak siostrę i będę przy tobie zawsze kiedy będę potrzebna.
Przepraszam, że nie jest tak długo jak obiecywałam, ale jestem strasznie zmęczona i na dodatek przyjechała do mnie siostra z dziećmi a ja mam jeszcze dużo nauki i nie wiem jak to wszystko ogarnę ;/
Kochana trzymaj się cieplutko i dziękuję ci bardzo za wyróżnienie!
Buziaki Twoja Chérie
Hej :) Szkoda, że to już koniec. Zakochałam się w ty opowiadaniu. Epilog wyciska łzy. Pięć lat minęło a ona dalej żyje wspomnieniami. Oto co miłość robi z ludźmi. Żałuję, że Dominik umarł. Byliby fajną parą. Ale przynajmniej Ann jest szczęśliwa. Chciałabym więcej! :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło mimo wszystko i życzę weny na kolejne milion opowiadań :)
Love, Lili <3
Po pierwsze dziękuję za podziękowania;) Co do kodów nie ma sprawy;) Skoro mam okazję pomóc to dlaczego mam tego nie zrobić. Tylko wybacz, że tak długo odpisuję, ale wchodzę na pocztę jak mi się przypomni:D
OdpowiedzUsuńCo do końcówki, była smutna i to nie ulega wątpliwości. Szkoda, że to piękne uczucie skończyło się w taki sposób. To przykre, że nie zdążyli się sobą nacieszyć, bo zapowiadało się to na naprawdę wspaniały związek. Widać, że śmierć mimo wszystko ich nie rozłączyła, bo miłość pozostała. Martwi mnie tylko, że Alex po tylu latach nadal nie może się pozbierać. I tu już nie chodzi chyba o wielkość uczucia, bo nie wątpię, że było duże, ale ona jest słabsza niż myślałam. No bo bądźmy szczerzy, ludzie umierają, mężowie tracą żony, dziewczyny tracą długoletnich chłopaków w różnych okolicznościach, ale każdy żyje dalej. Człowiek się zmienia, wiadomo że każde wydarzenie odciska jakieś piętno na człowieku, ale życie jest po to by je przeżyć i po każdym wydarzeniu człowiek prędzej czy później staje na nogi. Rozumiem jej smutek i żal i nie dziwię się, że nadal płacze, ale non stop? To musiał być wielki cios. Szkoda mi jej, ale dobrze że ma oddanych przyjaciół. Szkoda tylko, że nie myśli o tym, by się podnieść, bo swoim zachowaniem rani Ann, która stara się o nią dbać. Ma swoją rodzinę, a musi opiekować się także przyjaciółką. No cóż, ja sobie to tak wyobrażam, że prędzej czy później Alex staje na nogi.
Szkoda, że ta historia się skończyła, ale mam nadzieję, że szybko powrócisz z czymś nowym;) Skoro na razie nie będzie Cie w sferze blogowej, to dodam Twój adres do blogów bez odzewu. A gdy wrócisz to proszę byś mnie o tym powiadomiła;)
Pozdrawiam!:)
Szkoda, że to już koniec :( Wciągnęłam się w to :) Jejku ta końcówka taka smutna :( Wzruszyłam się.. ;/
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać, kiedy zaczniesz prowadzić ten drugi blog :) Jeśli już zacznie funkcjonować to drugie opowiadanie mogłabyś mnie poinformować na moim blogu? Byłabym bardzo wdzięczna :)
Pozdrawiam :**
http://effective-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com/
Szkoda, że to koniec, myślałam że Dominic jednak przeżyje ale niestety, wspaniały epilog, :D Życzę weny, potrzebujesz odpoczynku to wiadome, mam nadzieję, że niedługo wrócisz
OdpowiedzUsuńPiękny epilog :) Alex się pozbiera, jak już nikt jej nie będzie śledził :D. Ann i Eddie tego dopilnują. Szkoda, że się tak zakończyło, ale wybiłaś się tym zakończeniem. Tylko po części happy end. :)
OdpowiedzUsuńZrozumiałe, że nie masz czasu. Ja też jestem w trzeciej gimnazjum i też nie mam już na nic czasu. Ja mam do tego jeszcze bierzmowanie i projekt (bo nasza szkoła jako jedyna w mieście nie może go mieć w drugiej klasie, tylko trzeciej) :D
Dobra nie użalam się już nad sobą.
Nie mogę się doczekać twojego nowego opowiadania. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepsze od tego. :)
Trzymaj się, ucz i pisz.
Pozdrawiam i weny!
[pat-czyli-ognistowlosa]
Moja droga, ktoś powiedział kiedyś, że jak nie wiadomo od czego zacząć to najlepiej o początku. I tak do Twojego posta się odnosząc ciężko jest kobiecie, gdy traci najbliższą sobie osobę. Osobę, z którą wiązała nadzieje na przyszłość. Taka Bridget Jones, która nie ma siły, by czytać poradniki. Taka wręcz kochająca kobieta, jak żona Gerry'ego, jak w "PS. I love you". Tylko listów tu nie ma, które by jej może pomogły inaczej się z tym uporać. Jedni szczęśliwi, a drudzy wręcz nie. To, że ktoś ma się kimś zaopiekować to piękne. Potrzebujemy osób, które będą dla nas pełnią wsparcia nie tyle, kiedy wszyscy się odwrócą, ale też wtedy;kiedy sam człowiek ma innych dość. To, że byli przy niej może było trudne, i ograniczała się. Ale budowało w niej też to wartość, że do końca sama nie jest. Są osoby, które na ten czas dla niej nie ważne mogą się zwrócić w przyszłości, której za dobrze sama nie widziała.
OdpowiedzUsuńKolejno dojdę do Ciebie, i zauważę, że pisząc trzeba mieć nie tylko czas, cierpliwość do czytelników, do samej siebie, gdy nie ma na daną chwilę weny, i... wiedzieć, kiedy zrobić sobie przerwę. Bądź, kiedy można spróbować ją zrobić, a jak się okazuje; że jest czas na więcej rzeczy to sobie go dać. Mimo wszystko w swoim toku trzeba iść, a by zdobyć wykształcenie zajrzeć do jakiejś książki. Więc życzę wytrwałej nauki, a łatwej i zrozumiałej; byś miała i też czas dla siebie.
Pozdrawiam serdecznie.
Super epilog. Na prawdę przepraszam, że nie zawsze byłam, ale szkoła, poszukiwanie pracy, pisanie swoich notek i obowiązki domowe mi na to nie pozwalały ;(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że poinformujesz mnie na którymś z blogów o swoim jakimś nowym ? :))
Cóż... uśmierciłaś Dominica.... no przykre ;( ale nie zawsze wszystko kończy się samym happy endem, no nie?
Życzę ci powodzenia w szkole oraz PISANIU ! <3
Zmartwiło mnie, że Alex po tylu latach nadal nie może się pozbierać... Przykre. Ale powinna żyć dalej. Bo życie toczy się bez przerwy, a nie stoi w miejscu...
OdpowiedzUsuńSzkoda, że opowiadanie się skończyło, ale wszystko kiedyś dobiega końca. Nie mogę się doczekać, aż wrócisz z czymś nowym ;)
Pozdrawiam!
Nienawidze sie zegnac! Ale skoro zamierzasz do nas wrocic to po co mam to robic? ;)
OdpowiedzUsuńDziekuje ci za historie Dominica i Alex. Dziekuje, ze pokazalas nam, ze nawet taka twardo stapajaca po ziemi Alex moze sie zakochac, moze odnalezc swoje szczescie przy boku drugiej osoby. DZIEKUJE!
;**
Hej !
OdpowiedzUsuńJa podobnie jak ty niedługo odchodzę na dwumiesięczny ,, urlop" jak tylko zakończę opowiadanie.
Tak więc czekam na to kolejne opowiadanie, które nam zafundujesz :-)
Pozdrawiam D.
Kochana!
OdpowiedzUsuńAż się popłakałam! :' Najpierw takie zakończenie... Totalne wzruszenie, mega piękne zakończenie, moje gratulacje malutka :* A potem wpadłam na tę dedykację... Przyznam, że w życiu bym się go nie spodziewałam, tym bardziej że przestałam się udzielać.... I znowu łzy stanęły mi w oczach.... Ojej, dziękuję Ci za to wzruszenie i za to wspaniałe opowiadanie. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się porozmawiać! łap mnie na gadu ;)
Ściskam i całuję :*
Jejku szkoda, że to już koniec. Ale cieszę się, że wrócisz do nas.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Dominic nie żyje. No ale tak to już w życiu bywa.
Czekam aż zaczniesz pisać coś nowego. Życzę też powodzenia w szkole :)
Jest moc. Czekam na więcej. Aczkolwiek wynikać to może z faktu, iż jestem chyba zbyt romantycznym człowiekiem. :)
OdpowiedzUsuńciekawe zakończenie, choć przyznam, że dołujące, bo szkoda Alex, że nie może się pogodzić ze śmiercią ;c
OdpowiedzUsuńMimo to rozumiem, co tobą kierowało. Ja sama nie przepadam za zwykłymi happy endami ;)
Zapraszam do siebie i mam nadzieję, że poinformujesz mnie o swoim następnym opowiadaniu ;*
http://hsdsintvd.blogspot.com/
Jaki to smutny koniec tego opowiadania. Sądziłam, że Alex jednak się pozbiera po stracie Dominica, przecież to silna dziewczyna. Niestety tak się nie stało. Nie dowiemy się co będzie dalej niestety, ale mam taką nadzieję, że Ann doprowadzi naszą dziewczynę do normalnego stanu. Jedną pocieszającą rzeczą jest to, że Ann została z Eddym i teraz są szczęśliwą rodziną, to jest bardzo pocieszające.
OdpowiedzUsuńCiężko jest mi rozstawać się z Alex, Ann, Dominiciek i Eddym, ale każde opowiadanie kiedyś się kończy.
Przy okazji zapraszam do mnie.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na newsy
Autorko, przestań pisać do szuflady! Zapraszamy do sprawdzenia naszego portalu www.wydacksiazke.pl. Przetestuj system, w którym możesz samodzielnie zaprojektować i opublikować własną książkę.Po więcej informacji na temat self-publishingu zapraszamy na www.blog.wydacksiazke.pl Pozdrawiamy, WydacKsiazke.pl
OdpowiedzUsuńAlex się pozbiera :) musi :) mimo wszystko płakałam,że to koniec :/ po za tym nienawidzę nieszczęśliwych zakończeń :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mój blog:http://reallyiloveyou.blogspot.com/
Nobody :*