"Mężczyźni wolą kobiety
ładne niż mądre, ponieważ łatwiej im przychodzi patrzenie niż
myślenie."
Stanisław Jerzy Lec
Dwudziestoczterolatka
z fascynacją podziwiała widoki rozciągające się za oknem. Ujrzała chmury, a
poniżej toń błyszczącego oceanu. Nie mogła się powstrzymać od westchnięcia,
bowiem zawsze chciała wyjechać z Londynu, w którym praktycznie przez cały czas
padał deszcz, choć zdarzały się wyjątki. Z lekki trudem oderwała wzrok od okna,
po czym zaczęła czytać książkę.
Po kilkunastu minutach usłyszała sygnał, aby
zapiąć pasy, gdyż zbliżają się do lądowania. Uczyniła to, po czym znów zaczęła
wpatrywać się w okno, które teraz ukazywało przybliżające się miasto.
Po opuszczeniu pokładu samolotu, wraz z
Daisy, ruszyła odebrać swoją walizkę do punktu odbioru bagażu.
Gdy zabrała swoje rzeczy, skierowała
się do wyjścia z budynku. Zatrzymała się, wzrokiem poszukując taksówki, lecz takowej nie było. Z irytacją wymalowaną na twarzy rozglądała się
za innym środkiem transportu, ale za słabo szukała. Nie mając innego wyboru,
poszła pieszo, z nadzieją na wyłowienie taksówki. Tego dnia szczęście jej
sprzyjało, ponieważ kilka metrów dalej wyłonił się owy samochód.
Pomachała kierowcy, który widząc ją, od razu zjechał na bok.
Wsiadła
do pojazdu, każąc taksówkarzowi jechać prosto do Łeby. Mężczyzna nic nie mówiąc, ruszył w
drogę, nie zwracając większej uwagi na suczkę Laury, która wygodnie usadowiła
się na siedzeniu.
Po dwóch godzinach była już na miejscu. Zmęczona wysiadła
z samochodu. Zaraz potem wręczyła prowadzącemu pieniądze przez okno.
Gdy kierowca otrzymał
swoją zapłatę, natychmiast odjechał.
Laura wiedziała,
gdzie mieszka babcia, ale bała się, że jej tam nie zastanie. Strach nie
pozwalał niebieskookiej racjonalnie myśleć. Z lękiem podeszła do drzwi.
Zapukała. Usłyszała kroki, które z każdą sekundą zbliżały się coraz bardziej. W
końcu ktoś uchylił drzwi, a to nie był nikt inny, jak babcia dziewczyny. Kobiety
patrzyły na siebie w milczeniu, w końcu Delia postanowiła przerwać tą
niepokojącą cisze.
— Laura? To naprawdę ty? — zapytała z cichą nadzieją w
głosie.
— Bardzo za tobą tęskniłam — powiedziała, przytulając ją. Staruszka wpuściła wnuczkę do
środka, wraz z jej pupilem. Usiadły przy dużym stole. Babcia Laury
nie mogła się powstrzymać, aby nie zapytać się dziewczyny, co sprawiło, że do
niej przyjechała; bowiem Delia, nawet w swoich najskrytszych
marzeniach, nie wyobrażała sobie odwiedzin swojej jedynej
wnuczki.
Blondynka
westchnęła cicho, po chwili zaczynając opowiadać Deli wszystko, co się w
ostatnim czasie wydarzyło.
Gdy skończyła opowiadać swoją długą historię, staruszka, kazała jej odpocząć po tak wyczerpującej podróży i wskazała pokój, w którym dziewczyna będzie spać.
Gdy zmęczona
Laura znalazła się w swoim pokoju, od razu zaczęła rozpakowywać wnętrze walizki.
Wyrzucała z niej wszystkie swoje ubrania, aby potem je schludnie ułożyć w
szafie. Po wykonaniu tej, jakże męczącej, czynności wyjęła świeże ubrania. Założyła bladoróżową, koronkową
bluzkę, czarne dżinsy oraz szpilki tego samego koloru co bluzka.
Włosy upięła w ciasnego koka, który dodawał jej uroku. Delikatnie się podmalowała,
po czym zeszła na dół. Ujrzała Daisy, która w zębach trzymała smycz. Laura
z cichy westchnięciem wzięła ją od niej. Już miała wyjść z domu i zabrać suczkę
na spacer, gdy zatrzymała ją babcia.
— Kochanie, jesteś zmęczona podróżą. Wracaj do łóżka! — Widząc jej nieustępliwą minę, dodała. — Och
no dobrze... Tylko zmień buty — powiedziała zrezygnowana,
patrząc na wnuczkę z dezaprobatą.
— Babciu, nauczyłam się już w nich chodzić na spacery z Daisy, więc
nie masz się o co martwić — odpowiedziała z uśmiechem.
Delia pokręciła głową i udała się w stronę kuchni. Blondynka
odetchnęła cicho, wychodząc na świeże powietrze.
***
Brązowowłosy
chłopak leżący na kanapie, wyciągnął nogi na stolik. Przy okazji strącił wazon,
który potoczył się do drzwi. Zatrzymał go Andrew, wchodzący do pokoju. Postawił
dzban na miejsce, po czym usiadł obok kuzyna, zdejmując jego nogi ze stolika.
— Co cię trapi? — zapytał z nieskrywaną
ciekawością.
— Nic... — rzekł, jednak widząc
nieustępliwą minę krewnego, powiedział — Sam nie wiem...
Czuję, że czekam na coś ważnego, co odmieni całe moje życie, ale
jeszcze nie wiem na co... — po krótkim czasie
oznajmił. — Wiem to głupie.
— Wręcz przeciwnie! Bardzo ciekawe. Na pewno wkrótce się
dowiesz — szepnął Andrew.
Arthur
był pewien, że kuzynowi może się wyżalić ze wszystkiego... Był jego jedynym,
prawdziwym przyjacielem. Odkąd skończyli dziewięć lat byli ze sobą
całkowicie szczerzy. Czasem zdarzały im się małe sprzeczki, które w
większości były związane z tematem " Jak należycie traktować
kobiety". Brunet nigdy nie rozumiał Andrew'a Uwielbiał łamać kobiece serca i nie przyjmował do
wiadomości jego zdania. Przyszła narzeczona Arthura była ślepo zapatrzona w
pieniądze, więc nie zauważała niczego podejrzanego... Małżeństwo to biznes...
Ona była bogata, nienawidziła być w centrum uwagi, a także była dobrze
wychowaną arystokratką, a przede wszystkim miała za bardzo nie wyróżniać się z
tłumu, co było mu na rękę. On miał mieć żonę z potężnej arystokratycznej
rodziny, ale największym szczęściem było to, że Beatrice nie przejmowała się
nim, dlatego mógł ją zdradzać na prawo i lewo, a ona nie zauważyłaby tego.
Nawet
nie wiedział, jak bardzo się mylił...
Po pewnym czasie do pokoju wbiegł Bruno, trzymając smycz w zębach. Jak na dobrego pana
przystało, wziął ją od niego i wyszedł na świeże powietrze, mijając zdziwionego
szatyna.
***
W pokoju
gościnnym, kilkanaście kilometrów od Łeby, stało ponure małżeństwo. W pomieszczeniu można było wyczuć
napięcie. Panowała idealna cisza, lecz para nie potrafiła udawać, że
nic się nie stało.
— Kochanie, na pewno wróci, zobaczysz. Pewnie umówiła się gdzieś z przyjaciółmi,
a my jej wtedy nie słuchaliśmy. Nie denerwuj się, ślub się odbędzie — powiedziała zaniepokojona Miley, trzymając w ręku list, który
zdążyła już wcześniej przeczytać.
Mężczyzna chodził dookoła pokoju, silnie myśląc nad całą sprawą. Nie wydawało
mu się, aby poszła na spotkanie z przyjaciółmi, to zupełnie nie w jej stylu...
Podejrzewał, że jego córka mogła usłyszeć ich wieczorną rozmowę, co mogło
doprowadzić do jej odejścia. Przecież nie był głupi i pamiętał, jak Laura
usiłowała przełożyć ślub... Przemyślał sobie wszystko dokładnie i stwierdził,
że ślub mógł być przyczyną jej ucieczki. Wyciągnął telefon z kieszeni, po czym wybrał numer Lucasa. Gdy
osoba znajdująca się po drugiej stronie odebrała komórkę, od razu ją
poinformował o zniknięciu jego przyszłej żony. Chłopak, słysząc okropną wiadomość, obiecał, że ją znajdzie i prędzej, czy
później ślub się odbędzie. Szatyn wcisnął komórkę do marynarki, tym samym
kończąc rozmowę z Lucasem.
— Już niedługo ujrzysz swoją córkę na ślubnym kobiercu. — zwrócił
się do Miley. — Spokojnie, ja się wszystkim zajmę — szepnął z błyskiem w oku.
******
Ten rozdział jest tragiczny! Wcale się nie zdziwię, jeśli Wam także nie będzie się on podobał. Czuję, że go zmaściłam... Przepraszam! :c
Następny rozdział będzie w o wiele lepszym stanie :).
Rozdział sprawdziła Pama, za co jej serdecznie dziękuję!
Rozdział sprawdziła Pama, za co jej serdecznie dziękuję!
Jeśli chcesz to możesz odpowiadać na każdy komentarz. Co do rozdziału jest świetny. Co ty dziewczyno mówisz?! Czekam na kolejny rozdział i na to jak się sprawy potoczą ze ślubem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lex May
Nie uważam, że rozdział jest świetny, ale dziękuję za miłe słowa :)
UsuńPozdrawiam!
Rozdział nie jest wcale tragiczny, ani mi się waż tak myśleć! Wzruszyło mnie jej potkanie z Delią. Zawsze się wzruszam kiedy czytam o kochanych, pogodnych babciach, które by swoim wnukom nieba przychyliły jeśli byłaby taka możliwość. Coś czuję, że Daisy i Bruno będą mieli duży wpływ na spotkanie Laury i Arthura, zamaczają w tym swoje łapki, mam rację? :)
OdpowiedzUsuńNie mogę nic zdradzić :D. Wszystko okaże się w następnym rozdziale ;)
UsuńDziękuje za komentarz! :)
Jakże prawdziwy jest ten cytat na początku. :)
OdpowiedzUsuńA ten taksówkarz w Polsce nie miał nic przeciwko psom w taksówce, czy to jakaś aluzja? :)
Czy jej babcia jest Polką czy tylko tam mieszka? Bo Delia to nie polskie imię. :)
"opowiadać swoją długą opowieść" - to brzmi trochę nie po polsku
"strzepując jego nogi ze stolika" - Strzepnąć to można pyłek z ubrania, nogi się zdejmuje :)
A ja już tak lubiłam Arthura po ostatnim rozdziale, teraz zmieniam zdanie. :D
"kilkanaście kilometrów od Łeby" - Z Londynu do Łeby jest około 1500 kilometrów :)
W ogóle ojciec Laury jest strasznie zaborczy i wydaje mi się, że trochę nienormalny :)
Znalazła jeszcze kilka literówek i z jedno powtórzenie.
A tak poza tym, to ja nie wiem, co Ty chcesz od tego rozdziału.
Co do pytania, to wydaje mi się, że odpowiadanie na komentarze to taka interakcja z czytelnikami, można wtedy porozmawiać o różnych innych rzeczach, nie tylko rozdziale. Ogólnie ja jestem za tym, że mogłabyś po odpowiadać na komentarze.
Pozdrawiam i weny!
Kierowca nie miał nic przeciwko temu :).
UsuńNie jest polką i to będzie się wyjaśniać w następnych rozdziałach.
Tak, zgadzam się z tym, że ojciec Laury jest przeokropny :D
No cóż... Zazwyczaj nie podoba mi się to, co napisze, ale dziękuję za miłe słowa ;*
Też doszłam do tego wniosku, dlatego zapytałam, czy wgl chcecie :D
Dziękuję za wypisanie błędów i za komentarz! :)
Też mi się przez pierwsze 25 rozdziałów nie podobało, a potem to już nie zwracałam na to uwagi. Bo jakbym tak zaczęła zmieniać wszystko co mi się nie podoba, to ten rozdział przez sto lat by nie wyszedł. :) Także rozumiem. :)
UsuńW sumie czytało mi się dobrze :) Nie rozumiem tylko wyrzutów bohaterki odnośnie pogody w Londynie, w Polsce jest jeszcze gorzej xD Brakuje mi opisów. Szybko lecisz z akcją, a może lepiej na chwilę się zatrzymać i opisać więcej szczegółów? Zawsze doda to objętości do rozdziału oraz będzie jeszcze lepiej się czytało. Polubiłam główną bohaterkę, lecz nadal jej nie znam. W następnym rozdziale skup się może na niej, hmm? Na jej nawykach, na tym co kocha... wszystko co Ci przyjdzie do głowy! W końcu musimy poczuć między nami, a nią typową więź czytelnik-bohater. Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie na 13 rozdział,
OdpowiedzUsuńhttp://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com
A jeśli chodzi o Twoje pytanie... to już zależy od Ciebie. Ja staram się odpowiadać na komentarze czytelników, ponieważ uważam, że wiedzą wtedy, że czytam to co myślą o moim rozdziale i pokazuje mi, że jest to dla mnie bardzo ważne :)
Mam już naprzód napisanych kilka rozdziałów, więc nie wiem, czy udało mi się skupić na szczegółach. Teraz wszystko bym popoprawiała :D
UsuńBardzo dziękuję za komentarz i na pewno w wolnym czasie zajrzę do Ciebie ;)
Kochanie moje, uwielbiam jak piszesz! <3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało. Jednak tak mi się wydaje, że szybko poszło co nie co :D ale rozumiem cię - robię to samo, bo chce wszystko szybko pokazać wszystkim i mam co mam :D
Delia - ciekawe imię, ale jakiego pochodzenia jest?
Ja się zastanawiam czy nie zacząć od nowa opowiadania z psychoterapeutą i Frances, albo skasować ostatnią notkę i napisać.... :D eh :P
WENY <3333
Jak pamiętam imię Delia jest pochodzenia greckiego :)
UsuńJa mam dość tych rozdziałów, bo teraz je czytam i sądzę, że dużo szczegółów pominęłam :D. No, ale cóż... Niech już tak zostanie ;)
Dziękuję za komentarz ;*
Ciekawy rozdział, nie wiem czego się czepiasz, ostatnio czytam ksiązkę i jedna z bohaterek ma na imię Delia, akcja idzie szybko ale w sumie dobrze, bo taki brak akcji też jest niewskazany. Życzę weny. ;)
OdpowiedzUsuńA jaka to książka, jeśli mogę zapytać, tak z czystej ciekawości? :)
UsuńDziękuję za komentarz!
'Ostatni Paryż" ale w sumie nie za ciekawa, ale czytam, :D może się później rozkręci hah
UsuńBoże on naprawdę jest tak bardzo okropny jak moja cudowna książka leżąca ze mną teraz w łóżku (Jejku jak to brzmi!)
OdpowiedzUsuńRozdział jest jak zawsze świetny, nie wiem dlaczego zawsze narzekasz, że jest inaczej, bo nie jest :** Wyszło ci to naprawdę świetnie jak zawsze :D
Głównej bohaterce udało się uciec i przyjechać do babci, i dobrze :) Ja się cieszę jej szczęściem. Ale spacer z psem i szpilki? Nie wiem czy to jest dobry pomysł.. :) Może sie przewróci, ale w ostatniej chwili uratuje ją książę na białym rumaku? (dobrze że nie na ośle haha) :)
Tak więc piszę to pewnie po raz trzeci lub czwarty :D Rozdział jest kochana cudowny i czekam na kolejny!
Przepraszam, że jestem dopiero teraz, ale o rozdziale sobie przypomniałam wczoraj wieczorem, a wtedy nie mogłam go przeczytać ;/ A dzisiaj wróciłam ze szkoły dwie godziny później niż zawsze i niestety trochę czas mojego obijania się zmienił i chyba w końcu powinnam się uczyć...
Buziaki! :**
Kochana! Nie musisz się tłumaczyć ;). Dla mnie nie ma znaczenie to, kiedy skomentujesz rozdział. Ważne jest to, że to zrobiłaś ;)
UsuńCzyżbyś czytała akademie wampirów lub kroniki krwi? *.*
Zobaczysz ;p
Dziękuję pięknie za komentarz :*
Nie przesadzaj. Nie jest tak tragicznie. Może trochę krótko, ale nie tragicznie. Widziałam dzisiaj dużo gorsze teksty ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za słowa otuchy i za komentarz! :)
UsuńCała przyjemność po mojej stronie :) Czasem nie mogę się powstrzymać, jak widzę taki brak wiary w siebie.
UsuńCzy ja dobrze myślę, że Arthur i Laura spotkają się na tym spacerze? No muszę mieć rację! ;) Dobrze, że przyleciała do Polski. Ale i tak będą ją szukać... no i pewnie znajdą jak się domyślam... A jeśli jeszcze chodzi o to spotkanie.. Szpilki? A więc obstawiam to, że pies jej ucieknie i złapie go jakiś mężczyzna :D No i myślę, że to oczywiście będzie ON. Alboooo potknie się i on ją złapie! :D Mam nadzieję, że trafiłam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Nie mogę nic zdradzić, chociaż już mnie korci :D
UsuńSama zobaczysz :)
Pozdrawiam!
Rozdział wcale nie jet tragiczny! :) Jet wspaniały! <3 Już się nie mogę doczekać następnego! :))) Weny! :* ~ Elena
OdpowiedzUsuńHej kochana!:)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że rozdział był trochę dłuższy od poprzedniego i bardzo mnie to cieszy! ;) I wcale nie jest zły, więc nie myśl w ten sposób. Aczkolwiek zdarzyło Ci się dość sporo błędów. Głównie mam na myśli powtórzenia. Nie wypisałam ich (a szkoda, bo na pewno by Ci to pomogło), ale jak w skupieniu przeczytasz tą część jeszcze raz to na pewno sama je wychwycisz. Nie są jakieś rażące, aczkolwiek wiadomo... lepiej jakby ich nie było:D
A co do treści... Nie sądziłam, że z tego Arthura taki babiarz! Co prawda w poprzednim rozdziale wywołał we mnie skrajne uczucia, ale widzę, że im więcej o nim wiadomo tym mniej go lubię. No i muszę Ci podziękować, że tym rozdziałem skutecznie rozwiałaś moje wątpliwości. Miałam wrażenie, że to właśnie on może być wybrany na przyszłego męża Laury, a teraz mam wreszcie pewność, że to jednak nie chodzi o niego, a jakiegoś Lucasa. Czy to dobrze? Nie jestem na razie w stanie stwierdzić. Aczkolwiek w tym momencie wyrobiłam sobie już pewne zdanie na temat Arthura. Było mi go szkoda przez to jak traktowali go rodzice, a czytanie o braku miłości z ich strony było naprawdę przykre. Natomiast teraz mam ochotę powiesić go za jaja na suchej gałęzi! Zdradzanie przyszłej żony?! Ten to ma pomysły... Rozumiem, że może jej nie kochać skoro biorą ślub z przymusu, ale chłopie... nie wstyd Ci zdradzać? Stracił w moich oczach i sprawił, że w najbliższym czasie na pewno go nie polubię. Faceci (w sumie kobiety również), którzy zdradzają nie są nic warci. Więc drogi Artur jest u mnie pod kreską! A ble!
Co do Laury, brakowało mi troszkę opisu jej uczuć. W końcu przyszła do babci, której od dawna nie widziała. To na pewno wzbudziło w niej jakieś emocje... Ale może jest po prostu zbyt oszołomiona wydarzeniami, zmianą miejsca pobytu i zmęczona lotem i dlatego na razie nie wie co myśleć. Mam nadzieję, że w późniejszych rozdziałach pojawią się opisy jej odczuć ;) Bo o babci już wiemy co nie co - na pewno nie spodziewała się przyjazdu wnuczki i jest z tego powodu bardzo szczęśliwa. Na razie mam co do niej pozytywne nastawienie. A rozdział bardzo ciekawy ;)
Czekam na kolejny i pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!:*
A i bym zapomniała... ciekawa jestem, co Ci rodzice wymyślą. Wyczuwam kłopoty^^
Pozdrawiam!:*
I informuję, że pojawił się kolejny rozdział u mnie;)
Witaj kochana ;*
UsuńMożliwe, że jest ich bardzo dużo... Zawsze mam z nimi problem -,-. W wolnym czasie spróbuje je poprawić :)
Zgadzam się z Tobą w stu procentach z tym, że po pierwsze z Arthura jest okropny kobieciarz a po drugie, z tym że bardzo niedobrze traktuje kobiety, ale przecież mogło być to spowodowane pewnym wydarzeniem... Zresztą sama zobaczysz :D
Hm... Zazwyczaj ciężko mi się pisze o głównych bohaterach i lepiej wychodzą mi postacie drugoplanowe oraz ciężko było mi przez pewien czas opisać emocje bohaterów, a ten rozdział, jak pamiętam pisałam rok temu... ( wiem, że bardzo mało pisałam w tamtym roku i mam nadzieję, że w tym roku się to zmieni! :))
Nie wiem, czy nie połączyć niektórych rozdziałów i nie zacząć pisać dłuższych, gdzieś z cztery strony w wordzie. Bardzo bym chciała, ale nie wiem, czy mi to wyjdzie... Muszę sobie to jeszcze przemyśleć ;)
Tak rodzice Laury jeszcze namieszają! :D
Dziękuję za tak długi komentarz! :*
Również pozdrawiam! :)
I Arthur i Laura mają już wybranych partnerów? I oboje się temu sprzeciwiają?
OdpowiedzUsuńNo cóż za piękny zbieg okoliczności! W dodatku oboje mają wiernie oddanych przyjaciół, z którymi chodzą na spacery. No podobieństw między nimi jest dużo! :)
Dalia pewnie nieźle się zdziwiła, kiedy zobaczyła na progu swojego domu wnuczkę. Skoro nie marzyła nawet o tym, że ją odwiedzi, to znaczy, że nie widziały się od bardzo dawna. Tyle, że matka Laury pewnie będzie jej tam szukać. Laura powinna znaleźć sobie jakąś kryjówkę. Jej ojczym na pewno w końcu dojdzie do tego, gdzie się udała. A wtedy będzie już za późno na ucieczkę.
Przepraszam, że tak krótko, ale kompletnie nie mam weny na komentowanie z resztą tak samo, jak na pisanie. Całuję! :*
Laura już się sprzeciwiła rodzicom wyjeżdżając z Londynu, natomiast Arthur robi to tylko w myślach ;)
UsuńNie musisz przepraszać, rozumiem, że nie masz weny :)
Dziękuję za komentarz! :*
Ciekawa historia, chociaż z tego co widzę dopiero się rozkręcasz.
OdpowiedzUsuńW rozdziale w którym Laura czekała na samolot napisałaś, że czekała kilka godzina zamiast parę. Różnica tkwi w tym, że parę jest od 2 do 9 a kilka od 10. W tamtym rozdziale dziewczyna czekałam od 1 do 4 rano...
Kolejne co rzuciło mi się w oczy to częste powtórzenia słowa "niebieskooka", szczerze mówiąc to nie tyle jest błędne, co po prostu bardziej rzuca się w oczy niż słowo "dziewczyna" itp.
Zwróciłam na to uwagę, bo dawno nie czytałam opowiadań gdzie występowały słowa tego typu, zauważ, że w powieściach nigdy nie używają takich określeń.
Mam nadzieję, że nie obrazisz się za moje uwagi.
Czekam na następny rozdział
Oczywiście, że się nie obrażę :)
UsuńDziękuję za komentarz i wypisanie błędów! ;)
Kochana nominowałam Cię do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńTutaj znajdziesz więcej informacji:
http://niezlomna.blogspot.com/2015/01/podwojne-liebster-award.html
http://oczy-cherubina.blogspot.com/2015/01/podwojne-liebster-award.html
Posty są na dwóch blogach, ponieważ zbiegły mi się w czasie dwie nominację i najrozsądniejszym wyjściem było zawarcie wszystkiego w jednym poście na dwóch stronach.
Dziękuję bardzo! :)
UsuńOminęło mnie trochę, ale już nadrobiłam :) Rozdział jak zwykle świetny, BARDZO MOCNO KOCHAM TWOJĄ TWÓRCZOŚĆ!!!
OdpowiedzUsuńZ góry przepraszam, ale bardziej się nie rozwinę w tym komentarzu. Aktualnie mój mózg nie działa na takich obrotach jak trzeba =.=
Życzę dużo weny i miłego popołudnia.
Pozdrawiam.
Bardzo się cieszę, że tak Ci się podoba moja twórczość! :)
UsuńRozumiem :)
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
HEJKA PONOWNIE,
OdpowiedzUsuńjestem już po pierwszych trzech rozdziałach i muszę coś napisać bo oszaleje.
zaczynając od początku. Laura wydaje mi się bardzo fajną dziewczyną. niezależną, radosną, piękną i zarazem mądrą, choć jest blondynką (nie znoszę stereotypów). niestety jej rodzice to porażka. sama bym oszalała gdyby układali mi życie tak jak oni chcę, a nie tak jak ja bym to sama zrobiła. takie wciskanie nosa w czyjeś życie jest dla mnie naruszeniem prywatności do potęgi entej. w ogóle nie zdziwiłam się, że Laura uciekła z domu, na jej miejscu zrobiłabym to samo. niezależność jest wolnością, a wolność jest życiem i to jest najważniejsze. zastanawiam się, jak szybko jej rodzice zorientują się gdzie jest. podejrzewam, że nie znają jej dobrze więc nie prędko wpadną na pomysł, że pojechała do babci. dobrze, że Laura opuściła kraj, tak z pewnością trudniej ją będzie znaleźć. niestety obawiam się, że chłopak który jest jej narzeczonym znajdzie sposób by szybko ją odnaleźć. przecież na lotnisku będą jej dane i to dokąd się udało, a to już nie będzie stanowiło problemu ustalenie gdzie jest. no i co jeszcze, ten bilet. nie łatwo jest trafić na osobę, która od tak odstąpi biletu, nawet jak ma jeden niepotrzebny i sprzeda go komuś innemu, ale może to po prostu wielkie szczęście, że na kogoś takiego Laura trafiła.
zaciekawił mnie Arthur. zastanawiam się jaką rolę odegra w całej historii. nie powiedziałaś kim jest jego narzeczona, ale wnioskując z tych rozdziałów stawiam właśnie na Laure, choć mogę się mylić. jak na razie nie mogę się zbyt dużo wypowiedzieć na jego temat, ale zaintrygowała mnie jego osoba.
to by było jak na razie tyle. lecę do kolejnych rozdziału, niebawem znów coś nagryzmolę. pozdrawiam serdecznie
Kochana, ten rozdział wcale nie był zły! :) Nie zeszłaś z poziomu. I dobrze ;) Oby tak dalej. :)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie ten Arthur, na początku myślałam, że to on ma być tym narzeczonym Laury, ale po tym rozdziale trochę mnie zbiłaś z tropu. No nic, idę czytać dalej. :)
Jak mówiłam, rozdział jest całkiem przyjemny - wbrew temu, co Ty sama o nim sądzisz (chociaż mam nadzieję, że już zdążyłaś zmienić zdanie co do niego ;p), zarówno jeśli chodzi o fabułę, jak i o styl. Zauważyłam natomiast kilka drobnych błędów, mam nadzieję, że nie obrazisz się, jeśli Ci je wytknę:
"Blondynka westchnęła cicho, po chwili zaczynając opowiadać Deli wszystko..." ---> odpuściłabym tu sobie ten imiesłów; imiesłów przysłówkowy współczesny służy do tego, by wskazać, że jakieś czynności działy się równolegle, a skoro jest 'po chwili', to znaczy, że tak nie było.
"Gdy skończyła opowiadać swoją długą historię, staruszka, kazała..." ---> bez przecinka po 'staruszka';
"Nie mając innego wyboru, poszła pieszo, z nadzieją na wyłowienie taksówki." ---> bez przecinka po 'pieszo'; iiii jeszcze: od kiedy taksówki się łowi? :D
"Mężczyzna nic nie mówiąc, ruszył w drogę" ---> to 'nic nie mówiąc' potraktowałabym jako wtrącenie, rozbijające zdanie 'mężczyzna ruszył w drogę, a więc po słowie 'mężczyzna' również powinien znaleźć się przecinek.
"Był jego jedynym, prawdziwym przyjacielem." --> nie jestem tego na 100 % pewna, ale ja chyba nie dałabym tu przecinka, w końcu chodzi o to, że tylko on był jego prawdziwym przyjacielem, a nie, że był jedynym i prawdziwym, więc jeśli to 'jedynym' określa słowo 'prawdziwym', a nie 'przyjacielem', to nie powinno być po nim przecinka.
Przepraszam, ale sama wiem, że czasem ciężko samemu zauważyć jakieś błędy we własnym dziele, także pomyślałam, że może Ci się przyda. ;)
Pozdrawiam! :*
Jednak mi się udało kogoś zaskoczyć! :D
UsuńNie, nie zmieniłam zdania. Z perspektywy czasu moje zdanie nadal się nie zmieniło...
Dziękuję za wymienienie błędów! :) W wolnym czasie spróbuje je poprawić.
Pozdrawiam!