"Aby znaleźć miłość, nie pukaj do każdych drzwi. Gdy przyjdzie twoja godzina, sama wejdzie do twego domu, w twe życie, do twego serca."
Bob Dylan
Obudził
go głośny trzask. Zaspany, ale też zdezorientowany podźwignął się, próbując wykryć
źródło dźwięku. Po chwili jednak zrezygnował, odwracając się na drugi bok. Nie
dane było mu porządnie się wyspać, ponieważ znów rozległ się po domu
charakterystyczny, ale jednak niewiadomy odgłos tłuczonego szkła. Zirytowany do granic możliwości
Arthur, wstał z łóżka. Energicznym krokiem ruszył w stronę dobiegającego głosu.
Stanął we framugach drzwi, wpatrując się w Beatrice, która zbierała
roztrzaskany komplet talerzy. Po podłodze również walały się pokrojone owoce,
warzywa, a nawet znalazło się na niej masło, chleb, sól, pieprz, które w
obecnym stanie nie nadawały się do jedzenia. Brunet patrzył zszokowany na brud,
a blondynka nie zdążyła zauważyć chłopaka, zbyt zajęta zbieraniem potłuczonego
szkła. Spokojnie przekroczył cały bałagan, zatrzymując się przy dziewczynie. Beatrice
natychmiast zaczęła przepraszać swoim piskliwym głosem, co jeszcze bardziej
zdenerwowało bruneta. Z wielką chęcią chciał wyjść z tego domu, daleko od tej
wariatki, jednak w myślach stanął mu obraz ojca. Przez jedną krótką chwilę
wahał się, ale musiał odetchnąć świeżym powietrzem. Westchnął lekko i wszedł do
sypialni, wcześniej nie zaszczycając spojrzeniem Beatrice, która była już
blisko płaczu. Włożył na siebie błękitną koszulę, ciemnogranatowe dżinsy oraz
czarne adidasy. Nie uczesawszy się, wyszedł wprost na zalaną słońcem ulicę.
***
Leżała
na łóżku po raz kolejny myśląc o swojej przyszłości. Marzyła o własnym ośrodku
weterynaryjnym, ale bała się, że cały misternie ułożony plan runie, jak zamek z
klocków, które budowała w dzieciństwie. Pieniędzmi nie musiała się martwić,
ponieważ nazbierała ich na tyle dużo, aby starczyło na wybudowanie dobrego
budynku, wraz z luksusowym wnętrzem. Martwiła się, także odkryciem. Przecież
wiedziała, że jeśli zbuduje ośrodek, to także będzie chciała założyć stronę
internetową kliniki. Teraz doszła do wniosku, że jej przyszywany ojciec może ją
odnaleźć poprzez widniejące na stronie imię i nazwisko dziewczyny. Laurze od
nadmiaru myśli kotłowało się w głowie. Zaryzykowałaby wszystko, by to marzenie
się spełniło, jednak strach robił swoje. Nigdy nie potrafiła się przez niego
przebić, a dzisiaj ta skorupa niespodziewanie pękła. Cała frustracja trzymana
gdzieś w środku dziewczyny znalazła ujście. Szybko wstała z łóżka, nie patrząc
na Daisy, która wygodnie usadowiła się na poduszce, a nagły ruch spowodował, że
suczka się obudziła.
Laura
zaplątała się w pościel i runęła do przodu. Zdenerwowana próbowała się
wydostać, lecz jeszcze pogorszyła swoją sytuację. Kopała wierzgała się i tym razem
skutecznie. Wstała i szybko wciągnęła na siebie białą bluzkę w kwieciste wzory,
którą wsunęła pod jasnoniebieskie spodnie z podwyższonym stanem i białe
szpilki. Włosy spięła w wysokiego, niedbałego koka, a za krótkie kosmyki
delikatnie okalały twarz blondynki. Następnie oczy podkreśliła czarną kreską i
tuszem do rzęs, a usta musnęła błyszczykiem. Przejrzała się w lustrze,
upewniając się, czy może tak wyjść na ulicę, po czym pogłaskała lekko suczkę.
Zeszła na dół, gdzie babcia już szykowała śniadanie.
— Babciu idę na spacer. Wybacz, ale nie
zdążę zjeść śniadania — powiedziała na jednym wdechu, biorąc w locie najbliższy
owoc, leżący na półmisku. Delia jeszcze coś krzyknęła w odpowiedzi, ale Laura
już wzięła torebkę z szafki i wyszła z domu. Wgryzła się w jabłko,
zastanawiając się nad swoim szybkim
tempem. Przeczucie mówiło jej, aby energicznym krokiem wyszła z budynku.
Intuicja nigdy jej nie zawiodła. Po dłuższym zastanowieniu stwierdziła, że
musiała ochłonąć i to pewnie, dlatego narzuciła tak szybkie tempo.
Znów
jej myśli zaczęły krążyć wokół przyszłości. Teraz wiedziała, że może osiągnąć
wszystko i będzie zmierzać wytrwale do osiągnięcia celu. Przecież już tak
daleko zaszła... Zamyślenia przerwało jej zderzenie z czymś twardym i silnym.
Zdezorientowana dziewczyna już miała upaść, gdy poczuła mocny uścisk dłoni na
swojej talii. Spojrzała na mężczyznę, który wybawił ją od upadku. Bruneta najwidoczniej
bawiła cała sytuacja, ponieważ cały czas patrzyła na nią roziskrzonym wzrokiem,
próbując się nie roześmiać.
—
Przepraszam panią najmocniej. To moja wina, powinienem był bardziej uważać. —
Laura chciała zaprzeczyć, jednak chłopak ciągnął dalej. — Nazywam się Andrew.
Może mógłbym pani zrekompensować ten incydent filiżanką kawy? - zapytał
rozbrajająco.
— Laura, nie wiem... — powiedziała, ale po
chwili namysłu rzekła — no dobrze... — Nie poznawała siebie, jeszcze kilka dni
temu odmówiłaby nieznajomemu, ale teraz nie miała nic do stracenia. Zauważyła,
że wszyscy w tym mieście są bardzo mili i może przez to się zgodziła... Chłopak
był mile zaskoczony twierdzącą odpowiedzią. Nigdy nie miał daru do zapraszania
gdzieś dziewczyn, odkąd zerwał z ukochaną... Nie chciał roztrząsać tej sprawy,
która nadal bardzo mocno go bolała, chociaż minęło już sporo czasu. Nie pragnął rozpoczynać nowego związku, jednak uznał, że z chęcią zaprzyjaźni się z tą
dziewczyną. Na pierwszy rzut oka można było przyznać, że Laura wydaje się być urocza, ale też
nie głupia. Była naprawdę sympatyczną osobą i szczerze już dość miał ciągłej
obecności kuzyna, który cały czas przejmował się tylko zaręczynami i chciał spędzić chociaż jeden dzień w obecności normalnej osoby. Kiedyś
wiązał przyszłość z dziewczyną bliską jego sercu, nawet przekonał rodziców, aby
pozwolili mu wybrać sobie kobietę swojego życia, o ile będzie ona z
arystokratycznej rodziny. Całe plany, które wspólnie planował z narzeczoną, nie
wypaliły. Wszystko runęło jak domek z kart. Najgorsze w tym wszystkim było to,
że Andrew sam nie wiedział, czym było to spowodowane. Opamiętał się, jednak
przypominając sobie, że blondynka musi stać tak od dobrych pięciu minut. Spojrzał
na nią. Laura przypatrywała mu się ukradkiem, widząc, że ten to zauważył szybko,
odwróciła wzrok, rumieniąc się lekko.
— Znam takie fajne miejsce. To niedaleko, a
serwują tam naprawdę dobrą kawę — powiedział dumnie. Rodriguez kiwnęła lekko
głową, idąc za chłopakiem, który opowiadał jej o restauracji z ożywieniem.
W drodze rozmawiali o
przyziemnych rzeczach, np. o zwierzętach, ulubionym kolorze, marzeniach. Laura
nawet nie posądziłaby, że z taką łatwością przyjdzie jej prowadzić konwersację
z chłopakiem. Zawsze myślała, że z nimi nie da się porozmawiać, patrząc na
Lucasa, z którym, ilekroć próbowała przeprowadzić dyskusję, ten przystawiał się
do niej. Zmieniła zdanie. Ten mężczyzna wydawał się inny...
Z daleka było już widać szyld z
napisem: " Wyspa tysiąca smaków". Ta nazwa niesamowicie zaciekawiła
Laurę, która właśnie zmierzała do wejścia. Już w drzwiach powitał ją kuszący
zapach dań, które serwował kelner zgłodniałym gościom. Ściany restauracji pomalowane były w odcieniu
głębokiej czerwieni. Stoliki były przyozdobione białymi kwiatami, stojącymi w
szklanych, małych wazonach. Płatki róż leżały gdzieniegdzie na stolikach wraz
ze świecami. Było bardzo romantycznie, co blondynka musiała przyznać, tylko
dlaczego zaprosił ją w takie miejsce? To pytanie nieustannie krążyło po głowie
Laury. Chłopak odsunął niebieskookiej krzesło. Uśmiechnęła się do niego, a w
tym czasie brunet pozwolił sobie usiąść po drugiej stronie stolika, odwzajemniając
gest. Kelner przyniósł im menu, szybko odchodząc od stolika, aby obsłużyć
innych gości. Zgłodniała dziewczyna otworzyła kartę dań, po czym zaczęła
przesuwać wzrokiem po posiłkach. Po kilku minutach zrezygnowała z tego, nie
wiedząc co wybrać.
— Mówiłeś, że znasz to miejsce, więc może
byś mi coś zaproponował? — zapytała Laura.
— Polecam talerz naleśników
"niespodzianka" — odpowiedział, uśmiechając się delikatnie.
— Ale to jest drogie — oburzyła się.
— Wszystko na mój koszt — odrzekł całkiem
poważnie.
— Przecież miałeś mi postawić tylko kawę,
więc nie rozumiem, czemu chcesz jeszcze płacić za mój posiłek? Sama mogę to
zrobić!
Po
chwili podszedł do nich kelner, zapytał o zamówienie. Washington ubiegł
dziewczynę, mówiąc:
— Poprosimy dwa razy talerz naleśników
„niespodzianka” i dwie kawy. — Kelner szybko spisał zamówienie do notesu i
odszedł tak szybko, jak się pojawił. Laura westchnęła cicho.
— Następnym razem ja płacę — powiedziała,
kręcąc głową ze zrezygnowaniem.
— A będzie następny raz? — zapytał Andrew,
szczerząc się, jak głupi do sera, na co blondynka się soczyście zarumieniła.
— Może... - odpowiedziała tajemniczo. —
Wszystko zależy od ciebie — szepnęła cicho, tak, że chłopak jej nie usłyszał.
******
Rozdział znów niesprawdzony! -,- Bardzo Was przepraszam, ale z tym wszystkim po prostu nie wyrabiam i postanowiłam, że do czasu aż napisze te przeklęte egzaminy będę dodawać rozdziały, co dwa tygodnie. Nie mam nawet czasu ich sprawdzić...
Wiem, że w tym rozdziale jest też mało Arthura, ale w następnym będzie go więcej :).
Chciałam podziękować wszystkim komentującym! Naprawdę dziękuję, że komentujecie moją pracę, gdy ja nie mam czasu komentować Waszej. Po egzaminach obiecuję, że do każdego z Was zajrzę i zaserwuję Wam mega długi komentarz! :)
Dodatkowo chciałam Was poinformować, że zmieniłam nick z Amy na Calliste.
Dodatkowo chciałam Was poinformować, że zmieniłam nick z Amy na Calliste.
Tu będzie miejsce na mój komentarz. Przeczytam w wolnym czasie, bo mam urwanie głowy kochana :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jest tutaj za mało Arthura :( Laura ma wielkie szczęście do poznawania facetów :P Faktycznie jeśli założy tą klinikę weterynaryjną i zrobi stronę internetową jest ogromna szansa, że ją znajdą. To jest jej marzenie i nie powinna się poddawać. Rozdział świetny :D
UsuńJeśli chodzi o nową nazwę jest piękna ^^
Powodzenia na egzaminach :D
Pozdrawiam Lex May
Andrew ma dobre podejście do kobiet, nie daje im dojśc do głosu haha. To też jest sposób. Rozdział ogólnie fajny, teraz trzeba się przyzwyczaić do Calliste. Dam radę. Życzę weny i czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńTak, Andrew ma już opanowaną taktykę ;).
UsuńDziękuję za komentarz! :*
Hej! ;)
OdpowiedzUsuńNasza kochana Laura ma ogromne szczęście do poznawania facetów;D Najpierw Arthur, potem Andrew. Żyć nie umierać. Chociaż tego pierwszego to bym za bardzo nie polecała^^ Ale wróćmy do tematu.
Andrew wywołuje we mnie pozytywne odczucia, choć zaskoczył mnie tym zaproszeniem na kawę. Rzadko się zdarza, by mężczyzna w takiej sytuacji od razu zaproponował spotkanie. Ludzie teraz wszędzie się spieszą i nie zatrzymują by porozmawiać z przypadkowymi przechodniami. To ciekawy początek znajomości i widać, że Laura jest nim w pewien sposób oczarowana skoro napomknęła już o drugim spotkaniu.
Gołym okiem widać, że Andrew jest kulturalnym mężczyzną i nie pochodzi z chłopskiej rodziny. Skoro w Arthurze od razu wyczuła arystokratyczne pochodzenie, to dziwi mnie, że nie wyczuła w Andrewie (tak to się odmienia? xD). Dlatego zaskoczyły mnie jej myśli na temat tego: dlaczego zaprosił mnie w takie miejsce? Od razu na myśl mi się ciśnie: A co ku*... miał cię do McDonalda zaprosić? ;D Zaskoczyło mnie też, że Laura zwróciła uwagę na ceny dań. Skoro posiada tyle pieniędzy, że mogłaby samodzielnie wybudować budynek i luksusowo go wyposażyć, to jaki to dla niej problem przepłacić za danie? Tak oszczędza? To by w sumie dobrze o niej świadczyło.
Na razie niewiele więcej mogę powiedzieć, bo ta relacja jest jeszcze bardzo świeża. Czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam! ;*
Tak, Laura ma niezwykłe szczęście! :D
UsuńWszystko zależy od charakteru mężczyzny ;). Czasem czeka na Twój ruch, a czasem wręcz przeciwnie.
Wszystko przyjdzie z czasem, spokojnie ;). Chyba się to tak odmienia :D.
Na pierwsze spotkanie mógł raczej wybrać, jakieś zwykłe miejsce, może być restauracja, ale mniej romantyczna. Ta, w której była Laura z Andrew obfitowała w romantyczną atmosferę, więc dlatego ją to tak dziwiło, a poza tym żaden normalny facet nie zaprosił jej do tak gustownej
restauracji :D.
Laura nie ma pojęcia, czy Andrew jest bogaty, czy nie dlatego nie chcę, aby tyle za nią płacił. Niektórzy mężczyźni tak mają, że zabierają kobiety do drogiej restauracji, choć za wiele pieniędzy nie mają. Masz też trochę racji, Laura nie chce za żadne skarby stracić tyle pieniędzy... Bardzo zależy jej na otwarciu własnego interesu, a taki kosztuje...
Serdecznie dziękuję za komentarz! ;*
Rozdział troszkę krótki, ale bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Laurze :D Sama bym tak chciała -,- a tu pustki na horyzoncie ;/
Czy dobrze przeczytałam? Laurze przeszkadzają ceny potraw? Nooo dziwne, no ale w sumie...
Czekam na kolejny rozdział i trzymam kciuki za egzaminy ;*
Dziękuję bardzo! :*
UsuńHeh :)
OdpowiedzUsuńKolejny facet na jej drodze
Może ona ma jakiś magnez i ich wszystkich przyciąga , no nwm
Ale rozdział bardzo fajny , jak wszystkie
I oczywiście czekam na next
Dziękuję za komentarz! :)
UsuńDobrze,że Laura ma swoje marzenia, chce je spełniać. Ale ciągle na przeszkodzie staje jej w jakiś sposób rodzina. Tym razem jest to strach przed ujawnieniem miejsca swojego pobytu.
OdpowiedzUsuńNie ma co, Laura ma powodzenie :D Jeśli tak to można nazwać. Każdy nowo poznany mężczyzna od razu proponuje jej dalszą znajomość, tym razem zapraszając na kawę, a równie dobrze mógłby przeprosić i sobie pójść. Ale dobrze, że tak łatwo im się rozmawiało.
Nie masz za co przepraszać. Rozumiem w jakiej jesteś sytuacji, bo sama przez to niestety przechodzę... Czy tylko ja chcę mieć już to za sobą?
Pozdrawiam serdecznie!
Noelle (wcześniej natullaa)
P.S. W wolnej chwili zapraszam także do siebie ;)
Tak, rodzina Laury za wszelką cenę nie chce dopuścić do tego, aby zrobiła coś głupiego. Ich zdaniem marzenia to złudne nadzieje połączone z rozczarowaniem i załamaniem się. Chcą ją wychować na kulturalną, pełną gracji młodą damę, a nie na marzycielkę, która nie potrafi trzymać języka za zębami. Z jednej strony chcą dla niej dobrze, ale z drugiej chcą jej nie szczęścia. Przykładem tego jest wymuszenie na niej ślubu z mężczyzną, którego nie kocha.
UsuńNie, nie tylko Ty chcesz mieć to za sobą ;)
Nie mam pojęcia kiedy wpadnę, być może dopiero po egzaminach ;/.
Dziękuję za komentarz! :*
No proszę ta to ma szczęście, z każdej strony jakiś facet, przyznam, ze kolejny warty uwagi. Podobał mi się w sposób w jaki rozmawiali.
OdpowiedzUsuńDziwi mnie, że rodzice zamiast wspierać dziecko i zachęcać je do wali o marzenia ściągaja ją na ziemię -_-
Fakt, Arthura było stanowczo za mało ")
Arthura będzie więcej, jak pamiętam w następnym rozdziale ;)
UsuńDziękuję za komentarz! :*
Wreszcie udało mi się wszystko nadrobić i jestem. Nie mam pojęcia co Arthur myśli ani jaki jest naprawdę. Juz tak zagmatwałaś jego perspektywę, że sama nie wiem co o nim myśleć. :)
OdpowiedzUsuńMuszę Cię pochwalić za opisy. Idą Ci coraz lepiej. Popracuj tylko troszkę nad powtorzeniami i słowem "być", bo troszkę go naduzywasz. :)
O, nowy facet dla Laury. W sumie nic o nim nie wiem, ale podoba mi sie sto razy bardziej niż Arthur.
Nie gonię Cię z nadrabianiem. Doskonale wiem jak to jest. U mnie sie nagle wszyscy nauczyciele obudzili i gonia z materiałem i powtorzeniami.
Pozdrawiam serdecznie i weny!
[pat-czyli-ognistowlosa]
Właśnie chciałam z Arthura zrobić chodzącą zagadkę i bardzo się cieszę, że mi się to udało :)
UsuńOczywiście postaram się nie powtarzać, co niektórych słów.
Tak, Andrew jest o wiele bardziej spokojniejszy od
Arthura :D.
Nauczyciele chcą nadrobić trzy lata w miesiąc...
Dziękuję za komentarz! ;)
I teraz mam mętlik w głowie, bo nie wiem, kogo wolałabym widzieć przy boku Laury. Spokojnego i, jak na pierwsze wrażenie, ułożonego Andrew, czy niespokojnego Arthura?
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że jednak Arthura. Laura miała już 'ułożone' życie, teraz czas na jakąś odmianę. Mam nadzieję, że właśnie tak się to skończy. Czy Andrew i Arthur się znają? Przyznam się szczerze, że nie wiem. Ale mam takie wrażenie, więc albo mi coś umknęło, albo mi się źle wydaje. ;)
To przeczucie Laury było nieco dziwne. Taka siła pchała ją do przodu. Aż wpadła na Andrew. Czy to jakiś znak z góry, że to on ma być facetem dla niej? Wolałabym jednak nie. Jestem wobec jego postaci sceptyczna. Nie zrobił nic złego, ale węszę spisek. ;D
Laura chce spełnić swoje marzenie, a ja będę ją w tym wspierać. Boi się, to naturalne, ale myślę, że mogłoby się jej udać. ;)
Pozdrawiam i życzę ci dużo weny i czasu na pisanie! ;**
Wiem, że trochę pogmatwałam :D. Niestety będzie tak jeszcze przez długi okres czasu ;).
UsuńArthur i Andrew są kuzynami.
Haha :D. Okaże się... Być może Andrew okaże się być zupełnie kimś innym, niż jest teraz.
Dziękuję kochana! :*
Bardzo podoba mi się twój blog, jest świetny. Ciężko mnie czymś zainteresować, a tobie się udało. W związku z tym zapraszam na nowo powstałego bloga z najlepszymi opowiadaniami. Pozdrawiam :]
OdpowiedzUsuńhttp://beststoriesblogs.blogspot.com/
Dziękuję bardzo za tak wielkie wyróżnienie! :)
Usuń