1 marca 2015

Rozdział VIII

"Kto nie ma odwagi do marzeń, nie będzie miał siły do walki."
André Malraux

                              Zatrzymały się przy małym, drewnianym domku. Laura domyśliła się, że tutaj musi mieszkać Cassandra. W myślach przyznała, że jeszcze nigdy nie spotkała tak tajemniczego i pięknego miejsca. Wszędzie można było uchwycić magię... 
Mały balkon wychodził na duży, kolorowy ogród. Gdzie tylko spojrzeć znajdowały się śliczne, różnobarwne kwiaty. Ogród przypominał jedyną w swoim rodzaju kolorową tęcze. Ptaki, które wylatywały ze swych gniazd, dodawały temu miejscu uroku. Wokół słychać było muzykę, znaną tylko podniebnym stworzeniom. Laura słuchała tego dźwięku, urzeczona. Wydawało jej się, że czas stanął w miejscu... Wszystko było dla niej nierealne, chociaż to tylko zwyczajna działka...  Widać było w nim "kobiecą rękę". Cass zrobiła kawał roboty. Brakło jej słów, aby wyrazić piękno ogrodu.                                               
                Pośrodku ogrodu znajdowała się wąska dróżka, która prowadziła do schodów. Zainteresowana dziewczyna bardzo chciała zobaczyć to miejsce, ale mogła tylko czekać, aż Cass sama ją tam zaprosi...        
                             Z lekkim trudem oderwała wzrok od przepięknego widoku, po czym zwróciła się do Cassandry, która przypatrywała jej się z uśmiechem.
   — To miejsce jest piękne. Nie wierzę, że zrobiłaś z niego coś tak magicznego...
   — To nie ja zrobiłam, a przyroda, ja tylko trochę jej pomogłam. Dasz się zaprosić na kolację? — Zmieniła temat.
   — Niestety nie mogę zostać, babcia się będzie martwić — powiedziała ze smutkiem. — Może innym razem.
Rozczarowana Cassandra pokiwała głową ze zrozumieniem i pożegnała się z dziewczyną. Laura już poznawała to miejsce, więc poszła do domu, cicho sobie podśpiewując.
                Weszła do budynku. Powiesiła czerwony płaszcz na wieszaku, po czym weszła do kuchni, wstawiając wodę. Dziewczyna wyjęła wszystkie potrzebne przedmioty i składniki, zabierając się do przygotowania obiadu. Na początku Laura musiała oddzielić białka od żółtek, ubijając białka ze szczyptą soli. Następnie dodała żółtka i cukier. Kolejny raz zmiksowała powstałą maź, nie zdążyła nawet dosypać mąki, gdy zagwizdał gwizdek w czajniku. Szybkim ruchem wyłączyła gaz, po czym znów zabrała się do roboty. Wsypała mąkę oraz nalała mleka do miski. Wszystko zaczęła delikatnie mieszać. Na rozgrzaną wcześniej patelnię wlała ciasto. Podsmażyła, a następnie złożyła omleta wpół. Po trzech minutach odwróciła go na druga stronę. Na sam koniec podała wypiek na talerz, dodając syrop klonowy i wiśnie z piwnicy babci. Całe danie świetnie się prezentowało. Następnie zrobiła jeszcze kilka omletów, po czym zalała do kubka cytrynową herbatę. Delikatny zapach jedzenia przyprowadził Delię do kuchni. Uśmiechnęła się do swojej wnuczki, zasiadając do stołu. Laura odwzajemniła gest, zajmując miejsce naprzeciwko babci.
                Jadły w milczeniu, jednak po pewnym czasie Delia odezwała się:
  —  Dlaczego włożyłaś do szafki połamane szpilki? — zapytała z dezaprobatą.
 — Przepraszam babciu, zupełnie o nich zapomniałam — powiedziała szczerze. — Zaraz je wyrzucę, ponieważ pewnie do niczego już się nie nadadzą.
Babcia pokiwała głową, po czym odeszła od stołu, aby pozmywać naczynia. Laura sama chciała to zrobić, lecz Delia powstrzymała ją gestem dłoni, nakazując jej odpocząć, po tak męczącym dniu. Niebieskooka przystanęła na tę propozycję, udając się do swojego pokoju, wcześniej wyrzucając szpilki do kosza. Żal jej było się ich pozbyć, jednak była do tego zmuszona. Dopiero gdy weszła do pokoju, zdała sobie sprawę, jaki jest piękny. Wcześniej tego nie zauważyła z powodu przemęczenia spowodowanego długą podróżą.
Łoże Laury było zasłane pościelą w kolorze ecru, podobnie, jak prześcieradło, które miało bardziej delikatny odcień.  Powyżej dwuosobowego łóżka, na ścianie znajdowały się pomalowane na brązowo japońskie kwiaty. Można by powiedzieć, że dodawały temu pokoju łagodności i spokoju. Natomiast po bokach miejsca do spania stały małe szafki nocne, na których postawiono małe, beżowe lampki. Po prawej stronie łóżka wstawiono okno. Parapet stanowił wygodną sofę... Po jej bokach położono poduszki o barwie ciemnego brązu. Szeroki parapet zasłany był białą narzutą w drobne kwiaty. Spokojnie zmieściłyby się na nim dwie osoby. Naprzeciwko miejsca do spania stała szafa. Po lewej stronie garderoby znajdował się piękny wzór. Znów okazał się nim japoński kwiat. Kilka centymetrów dalej stała toaletka zawalona różnymi perfumami Laury i nie tylko. Spośród nich można było ujrzeć wiele innych kosmetyków między innymi balsamy do ciała, cienie do powiek, tusz do rzęs, jednak dziewczyna najbardziej lubiła perfumy.
Na środku pokoju stał mały stolik z beżowymi pufami. Pod spodem leżał puszysty, biały dywan. Jasne barwy rozświetlały pokój, w którym wszystkie meble były w kolorze ciemnego brązu. Blondynka kochała brąz, beż, dlatego ten efekt zrobił na niej wrażenie.
                Jako dziecko Laura marzyła o takim właśnie pokoju. Choć jej rodzice byli bogaci, nigdy nie mówiła im o swoich marzeniach, potrzebach. Tylko tata Rodriguez potrafił zrozumieć wszystko, co mu opowiadała, o czym marzyła, jakie miała plany na przyszłość. Chciał zapewnić jej wszystko, czego pragnęła, jednak nie udało mu się to. Zginął z niewiadomych przyczyn, a blondynka równie mocno tęskni za nim, jak w pierwszej minucie, w której dowiedziała się o jego śmierci. W dzieciństwie poprzysięgła sobie, że, nawet, jeśliby się paliło i waliło, ucieknie z domu, który przysporzył jej tyle cierpień. Matka nigdy jej nie chciała posłuchać, nigdy jej nie pytała o zdanie. Musiała się zgodzić na wyjście za Lucasa, choć tego nie chciała. Miley mówiła jej, że zaaranżowali to małżeństwo wtedy, kiedy była jeszcze małym dzieckiem. Zawarli umowę z jego rodziną, ponieważ wiedzieli, że będzie on wpływowym i bogatym mężczyznom, jak jego ojciec. Laura nie chciała się na to zgodzić, ale to był jej obowiązek. W końcu nie wytrzymała presji i uciekła. Cieszyła się z tego, lecz domyślała się, że rodzina zacznie ją szukać i to tylko kwestia czasu, zanim ją znajdą.
                Przebrała się w piżamę, po czym położyła się do łóżka. Daisy, która zauważyła swoją właścicielkę, wskoczyła na materac, układając się wygodnie. Po kilku minutach blondynka zasnęła spokojnym snem.

***

   Starszy mężczyzna chodził dookoła pokoju, obmyślając plan. Coraz bardziej zdenerwowanym krokiem przemierzał pomieszczenie. Jeszcze nigdy nie był tak wyprowadzony z równowagi, jak dzisiaj. Wszystko zaczęło się walić. Rodzice Lucasa zadzwonili, dopytując się o Laurę. Niestety dowiedzieli się o jej ucieczce i nie byli tym zachwyceni, jednak Lucas zaangażował się w sprawę i rozpoczął poszukiwania. Ojciec blondynki był pewien, że już nic nie ochroni "córki" przed zamążpójściem.  Udobruchał rodziców Lucasa, tym, że jeśli "jego" córka wróci, to na następny dzień stanie na ślubnym kobiercu i podpisze intercyzę. Nie będzie mogła się wywinąć, a Patrick był tym nieporuszony. Nie przejmował się losem Laury. Była tylko pionkiem w jego grze, którym trzeba było umiejętnie pokierować. 
Rozmyślania przerwał mu telefon.
   — Nic nie znalazłem, jednak nadal będę szukać. Może wezwać detektywa? — zapytał głos po drugiej stronie.
   — Lucasie nie jesteśmy aż tak zdesperowani. Na razie poszukajmy na własną rękę. Poszukiwania trwają niespełna jeden dzień, a ty już się poddajesz? Nie poznaję cię. Weź się w garść, chyba się nie zakochałeś? — zironizował.
   — Nie — odpowiedział szybko. — Znajdę ją, a wtedy pożałuje, że nawet pomyślała o ucieczce, obiecuję ci to.
   — I tak ma być — szepnął w odpowiedzi, rozłączając się.

   — Nie myśl, że cię nie znajdę. Prędzej, czy później, pożałujesz tego, co zrobiłaś. Wyeliminuję cię — krzyknął.

******

Rozdział mi się kompletnie nie podoba, a nie mam czasu, aby go poprawić. 
Przepraszam za wszystkie błędy, ale znów za późno ten rozdział wysłałam becie.

EDIT
Rozdział sprawdzony przez Pamę.

22 komentarze:

  1. I jak zawsze narzekasz bez potrzeby! Przygotowywanie posiłku oraz pokój Laury opisałaś rewelacyjnie! Lucas i ojczym Laury mnie już denerwują. Detektywów leniowi się zachciało. Sam niech ruszy królewską dupę i ją poszuka. Jeden dzień i wielce pan zmęczony.
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucas po prostu się boi, ze jej nie odnajdzie, a chce ją, jak najszybciej znaleźć :). Tu nie chodzi o to, że nie chcę mu się jej szukać.
      Dziękuję za komentarz! ;)

      Usuń
  2. A mi się podoba.
    Podoba mi się opis pokoju Laury i podobnie jak ona mam hopla na punkcie perfum, nie wiem, być może to zboczenie zawodowe (pracuję w Rossmannie) :)
    Nie dziwię się, że uciekła, przecież to jakiś dom wariatów, a jej ojczyma to powinni za jaja powiesić!!!
    pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D. Zbieg okoliczności?
      Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Ojczym Laury jest okropny i ja na jej miejscu nie wytrzymałabym w tym domu, tyle lat... Już dwno wynosiłabym się z niego ;p.
      Również pozdrawiam i dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  3. Mi też się podoba, opisy są świetne w Twoim wykonaniu, ogólnie fajny rozdział, życzę weny i zapraszam do siebie na epilog ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia kiedy zajrzę. Od tygodnia prawie w ogóle nie wchodziłam na komputer, a co dopiero czytanie, komentowanie rozdziałów. Szkoła daje popalić i musisz zrozumieć :). Wpadnę, gdy tylko to wszystko się uspokoi.
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  4. Ślicznie opisałaś ogród ♥ Taki bajkowy i epicki ☻ Pokój tak samo idealnie opisany.
    Jedyne co mi się nie podobało to opis przygotowywania posiłku. Przepraszam, że to piszę, ale osobiście nie lubię czytać o tym jak ktoś "gotuje sobie zupę" (taki tam głupi przykład C: ). Nie lubię też pisać o tym jak ktoś coś gotuje lub je... Po prostu dziwny ze mnie człowiek.
    Ale się tym nie przejmuj. Bardzo przyjemnie mi się czytało rozdział i mimo iż jest krótki to i tak treściwy ☻

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za subiektywną ocenę :). Nie musisz przepraszać, każda negatywna ocena pomaga mi poprawiać swój styl i przez to wiem, czego mam nie robić ;). Z tym jedzeniem rzeczywiście nie był dobry pomysł ;p
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  5. Pięknie opisany ogród! Sama chciałabym taki mieć, ale niestety, nie mam za gorsz talentu do takich rzeczy. Dałabym sobie radę z pielęgnacją roślin, ale żeby cały ogród rozplanować i stworzyć z niego bajeczne miejsce trzeba się na tym znać. ;)
    Cieszę się, że Cassandra i Laura tak dobrze się ze sobą czują. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości spotkają się ponownie i tym razem zjedzą ze sobą kolację, czy chociaż wypiją kawę. To musi być świetne uczucie. Pić kawę w otoczeniu pięknie kwitnących kwiatów.
    Znów nie ma nic o Arthurze. Zaczynam się powoli o niego martwić! ;) Albo raczej tęsknić. Lubię jego sposób bycia. Taki nonszalancki.
    Wolę nawet nie myśleć, co by było, gdyby Lucas znalazł Laurę. Jego groźby w żadnym wypadku nie wydają się przesadzone. Jestem pewna, że posunąłby się do naprawdę paskudnych rzeczy, byleby tylko zatrzymać Laurę przy sobie i zmusić ją do ślubu.
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze marzyłam o pięknym ogrodzie, ale zawsze można kogoś wynająć do takiej roboty, tylko że taka zachcianka kosztuje...
      Arthur powinien pojawić się w następnym rozdziale, ale nie obiecuje.

      Lucas jest zdolny do wszystkiego, w końcu ją kocha...
      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  6. Powiem Ci, że zamieszałaś mi odpowiedzią na mój poprzedni komentarz;D Teraz już nie wie czy cieszyć się dobrymi kontaktami dziewczyn, czy węszyć jakąś gwałtowną zmianę tej relacji:D
    W każdym razie mam nadzieję, że to co się między nimi tworzy jest jednak szczere i że dziewczyny w przyszłości dostaną szansę na przyjaźń;) No, ale na razie jeszcze za wcześnie by w ogóle o tym mówić. Choć widać, że Cassandra potrzebuje przyjaciółki i bardzo liczy na to, że Laura nią zostanie. Przynajmniej takie mam wrażenie;)

    A teraz trochę z innej beczki. Przyznam szczerze, że nie wiem czy już to pisałam, bo możliwe, że tak, ale wyleciało mi z głowy. W każdym razie chodzi o to, że zauważam jak bardzo podciągnęłaś się w pisaniu! ;) Co prawda zainteresować treścią potrafiłaś zawsze, ale z opisami bywało różnie. Raz były, raz za mało. A teraz widzę, że jest coraz lepiej! Rozwijasz się kochana bardzo szybko i ogromnie mnie to cieszy! ;) Dlatego też cieszy mnie fakt, że zdecydowałaś się na opis ogrodu, pokoju itp. To ważne, by wiedzieć jak najwięcej o otoczeniu bohatera, a przy okazji nie zanudzić się na śmierć, A Ty opisywałaś to bardzo ciekawie. Tylko tak jak już Oreuis wspomniała, nie musiałaś opisywać dokładnie czynności podczas robienia posiłku. Takie rzeczy już można sobie darować, bo nie prowadzisz bloga kulinarnego, a opowiadanie. Jeśli ktoś będzie chciał przepis na omlet to wejdzie w google i wyskoczy. Zamiast tego mogłaś dać coś w stylu "wyciągnęła wszystkie potrzebne składniki i przystąpiła do przygotowania omletu" (czy tam czegoś innego). Rozumiesz co mam na myśli?:)

    I zastanawiająca jest końcówka. Naprawdę, tamta rodzina mnie przeraża! Jestem ciekawa co mają zamiar zrobić i jak chcą odnaleźć Laurę. Przeczuwam, że dziewczyna jest w dużym niebezpieczeństwie... bo ci ludzie wyglądają na bezwzględnych;/

    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! ;*

    A u mnie na blogu pojawiła się dość istotna informacja i chciałabym prosić, abyś się z nią zapoznała. To dla mnie ważne;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się okaże! :D
      Tak, Cass potrzebuje się komuś wygadać, a Laura się idealnie do tego nadaje... Jeszcze sama nie wiem, co z tego wyniknie, możliwe że trochę namieszam :D.

      Nawet nie wiesz, jak mi się ciepło na sercu zrobiło za tak miłe słowa! :) Cały zas próbuje coś z opisami, ale zawsze mi nie wychodziły, a teraz wreszcie zaczyna się coś dziać! :D
      Przecholowałam z tym przepisem, macie rację ;). Co za dużo, to nie zdrowo.

      Lucas może nie jest aż tak niebezpieczny, jak ojciec Laury... Będzie się działo!

      Postaram się ją przeczytać w piątek i skomentować, lecz nic nie obiecuję, ale bardzo się postaram, jeśli to takie dla Ciebie ważne :).
      Bardzo dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  7. Cześć!
    Jejku, Laura musiała dużo wycierpieć po śmierci ukochanego ojca... Musiało być jej ciężko jeszcze z taką matką. Bo jaka normalna matka zmusza do wyjścia za mąż za kogoś kogo się nie kocha? No właśnie. I mam jedno małe zastrzeżenie. Niepotrzebnie piszesz tak długie opisy robienia jedzenia ;) Oczywiście nie chcę cię urazić czy coś.. Ale oprócz tego mi rozdział się podobał :D Więc nie wiem co ty od niego chcesz ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Laura bardzo przeżywała śmierć ojca. Tak naprawdę, tylko on się nią interesował i to z nim, nie z Miley miała lepszy kontakt. Matka nie powinna zmuszać do małżeństwa swojej córki w dodatku z kimś kogo nie kocha. To jest wprost niedopuszczalne, ale rodzina arystokratyczna rządzi się własnymi prawami...
      Tak, z jedzeniem przesadziłam :D.
      Dziękuję za komentarz! :*

      Usuń
  8. Kolejny cudowny rozdział :)
    Laura chyba będzie musiała się trochę kryć , bo jeśli tych dwóch dupkow , a mianowucie Lucas i jej ojczym ją znajdą będzie nie ciekawie.
    No ale z drugiej strony , ona jest dorosła , ma prawo decydować o swoim losie.
    Oczywiście czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaglądam bo tak jakoś cicho, nic nie pisałaś więc aby się upewnić, że rzeczywiście nic się nie zmięło patrze a tu... no proszę, przeżywam mały szok.
    Dwa rozdziały do nadrobienia miałam , nie ładnie :(
    Jeszcze raz napiszesz, że twoje praca Ci się nie podoba a zasadzę Ci mentalno-wirtualnego kopa.
    Rozdziały ( dwa ostatnie) jak najbardziej mi się podobają. Musze przyznać,że albo mi się wydaje albo jesteś jeszcze lepsza niż byłaś wcześniej.
    Czekam na kolejne cudeńka.

    Pozdrawiam.
    http://anja-sora.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale nie mam nawet czasu poinformować, ale postaram się to robić.
      Bardzo dziękuję za komentarz i miłe słowa! :)

      Usuń
  10. Dobiegłam!

    Jak to ci się nie podoba? Kiedyś dojdę do tego, gdzie mieszkasz i cię.... no wiesz :D :P
    Rozdział bardzooooooo mi się podobał i nie marudz.
    Żal mi Laury, teraz będzie miała przechlapane, ukrywanie się...eh
    Jej matka jakaś pokręcona.... zmuszanie do ślubu i związku z innym facetem, którego NIE KOCHASZ? Porąbane!
    Boję się, co oni mogą z nią zrobić, jak ją znajdą, więc modle się, aby do tego nie doszło !!!!

    WENY KOCHANA AMY <3

    ps. plonace-serca.blogspot.com powróciły - rozdział był ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miłe słowa i komentarz! :*

      Usuń
  11. Witaj :) Przyznaję, że rozdział czytało mi się bardzo dobrze. Tworzysz ciekawe opisy i ogólnie wszystkie słowa są takie lekkie :) Więc zupełnie nie rozumiem co ci się może nie podobać.

    Laura na pewno nie miała lekko... Ta cała sytuacja musiała być dla niej straszna. Wręcz okropna!! W dodatku straciła ojca.
    Nie rozumiem zupełnie jej matki, ale cóż, różni ludzie chodzą po świecie. Jak można kogoś zmuszać do czegokolwiek?? ;c

    W dodatku ta ostatnia część. Brzmi jak żądza zemsty... Mam nadzieję, że mu się nie uda i nigdy nie odnajdzie dziewczyny i nigdy jej nie skrzywdzi...

    Czekam na kolejne części i pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ostatnia część rozdziału jest naprawdę groźna i tyko ojczym Laury wie co się kryje za tymi słowami :)
      Serdecznie dziękuję za komentarz! :)

      Usuń

Dziękuje za wszystkie komentarze, to dużo dla mnie znaczy :)