17 maja 2015

Rozdział XII

"Jest taki moment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz oddychać. To jest taki sprytny mechanizm. Myślę, że przećwiczony wielokrotnie przez naturę. Dusisz się, instynktownie ratujesz się i zapominasz na chwilę o bólu. Boisz się nawrotu bezdechu i dzięki temu możesz przeżyć."


Janusz Leon Wiśniewski


Smutna Laura weszła do domu. Daisy, przeczuwając powrót swojej pani, wstała z wycieraczki, szczekając na powitanie. Suczka rzuciła obrożę w stronę dziewczyny, domagając się długiego spaceru.
— Wybacz mi, ale dzisiaj nie dam rady iść z tobą na spacer — rzekła zmęczonym głosem.
Daisy z powrotem położyła się na wycieraczce, wlepiając błagalne spojrzenie w stronę dziewczyny. Jednak Laura nie nabrała się na to, choć serce krajało jej się z żalu. Dość długo nie spędzała czasu z suczką, zajęta zwiedzaniem nowych terenów. Gdy tylko sobie o tym pomyślała, poczuła się podle. Od zawsze Daisy była na pierwszym miejscu, a teraz zupełnie zatraciła się rozmyślaniem nad dziwnym zachowaniem Arthura, ośrodkiem weterynaryjnym, który był jej największym marzeniem. Od lat najważniejszym priorytetem była rodzina, a dla niej tylko w to grono zaliczała się babcia i suczka. Wstydziła się swojego zachowania, ponieważ zamiast spędzać, jak najwięcej czasu w domu przy babci, która była już dużo starsza i nie radziła sobie z trudniejszymi zadaniami, jak np. wieszanie firanek; to wychodziła na samotne spacery. Niestety Delii od niedawna dokuczał ból pleców. Nie mogła się schylać ani dźwigać ciężkich przedmiotów. Babcia Laury doskonale się z tym ukrywała, ale dziewczyna domyślała się wszystkiego. Miała ogromne wyrzuty sumienia w związku z tym, że spędza tak mało czasu z ważnymi dla niej osobami. Postanowiła jak najszybciej to zmienić.
                W ciągu całego życia bała się tego iż nie zdąży nigdy uciec z Londynu, że ktoś ją przyłapie na gorącym uczynku. Od czternastu lat strach brał górę nad rozsądkiem, ale z wiekiem zaczęło się to zmieniać. Aż tak bardzo nie przerażała ją myśl o ucieczce. Po paru latach nastąpiło długo oczekiwane odejście z domu. Babcia przyjęła ją z otwartymi ramionami, a ona paskudnie postąpiła, nie spędzając z nią tyle czasu, ile by chciała. Z tego powodu pragnęła ją przeprosić.
                Marzyła o własnym ośrodku weterynaryjnym, jednak ostatnio nic nie robiła, tylko myślała nad tym... Czuła się już wszystkim przemęczona. Musiała w końcu znaleźć odpowiednią działkę, aby zbudować na niej dość duży budynek. Westchnęła cicho, patrząc na zegarek. Z przerażeniem stwierdziła, że właśnie wybija godzina dziewiętnasta. Nawet nie zdała sobie sprawy z tego, jak szybko minął jej ten czas. Weszła na górę, by wziąć gorącą i odprężającą kąpiel w wannie. Od dawna nie mogła sobie pozwolić na choćby chwile relaksu z powodów oczywistych ze strachu, że Lucas ją znajdzie. Nalała wody aż po same brzegi wanny, wlała odrobinę olejku różanego. Rozprowadziła ciecz po całej powierzchni, po czym weszła do niej, wcześniej zdejmując ubranie. Laura z lubością zanurzyła się w ciepłej wodzie. Z rozkoszą  delektowała się spokojem i ciszą. Od wielu lat nie czuła sie tak spokojnie i bezpiecznie...
                Z przykrością stwierdziła, że woda wystygła, czym zmuszona była wyjść ze swojego raju. Ubrała się powoli w piżamę, po czym wskoczyła do łóżka, gasząc światło. Zmęczona całym dniem od razu zasnęła.
***
Arthur jeszcze długo myślał o pięknej blondynce. Rozbawiała go. W niektórych sytuacjach była bardzo nieporadna, zabawnie to wyglądało w oczach mężczyzny. Jej zachowanie, niedostępność sprawiła, że brunet zaczynał coraz bardziej się nią interesować. Intrygowała go pod każdym względem. Inna dziewczyna rzuciłaby mu się już dawno w ramiona, ale nie ona... Upajał się myślą, iż już niedługo posiądzie ją i jego życie znów powróci na dawne tory. W jednym stopniu nie był tym zadowolony, ponieważ nie chciał być po raz kolejny pod presją ojca, ale w drugim nareszcie ją zaliczy. Niedługo miał wyjechać, a ta dziewczyna utrudniała mu powrót. Nigdy nie zostawiał swojej "zwierzyny", której jeszcze nie upolował samej sobie. Najbardziej nie chciał zostawiać jej swojemu kuzynowi. Oczywiście, jeśli już ją zaliczy, Andrew będzie mógł ją sobie wziąć, jednak nie mógł na to pozwolić w tej chwili. Jego krewny miewał głupie pomysły, odciągał go od kobiet, nie chcąc, aby więcej dziewczyn miało złamane serce przez niego. Arthur znany był jako najtrwalszy łamacz kobiecych serc. Dla niego był to komplement. Właśnie to chciał osiągnąć, lecz dla Andrew były to słowa mieszające z błotem. Brunet doszedł do wniosku, że przez tą jedną jedyną wybrankę serca jego kuzyn zwariował. Całkiem poprzewracało mu się w głowie jak sądził jego przyjaciel. Andrew stał się bardziej sentymentalny. Zaczynał bardziej szanować kobiety... Niestety do tej pory Arthur nie wyciągnął od kumpla żadnych istotnych informacji na temat zerwania zaręczyn z tajemniczą dziewczyną, której mu nawet nie przedstawił... Pamiętał tylko jego słowa...
   — Po co mam ci ją przedstawiać skoro ty bardzo dobrze ją znasz?
Do tej pory nie wiedział o kim była mowa...
***
Andrew nie mógł się skupić na swojej pracy. Od kilkunastu minut analizował właściwości chemiczne, fizyczne i biologiczne tej samej tkanki. Jego myśli błądziły wokół byłej narzeczonej. Od paru lat zastanawiał się nad powodem ucieczki ukochanej. Zostawiła mu tylko list, o następującej treści:
Drogi  Andrew!
Przepraszam, ale nie mogę za Ciebie wyjść. Długo nad tym myślałam i stwierdziłam, że my kompletnie do siebie nie pasujemy... Tak będzie lepiej dla wszystkich... Kiedyś zrozumiesz.
Już nie Twoja...
Do teraz nie może uporać się z rozgoryczeniem, frustracją, rozczarowaniem, bólem, jaki go dopadł po przeczytaniu listu. Chciał ją odnaleźć, lecz wszystkie ślady idealnie zatarła... Miał spędzić z tą kobiet resztę życia, był pewny swoich wyborów. Nareszcie mógł powiedzieć, że jest szczęśliwy, do czasu, gdy go zostawiła, nawet nie wyjaśniając przyczyny. Dla niego mogła chociaż zachować resztki dumy i powiedzieć mu, że z nimi koniec prosto w oczy, ale tego nie zrobiła, a Andrew do końca życia jej tego nie wybaczy. Nadszarpnęła jego godność... Nawet nie zdążyli powiadomić krewnych o zaręczynach... Nigdy się o nich nie dowiedzieli oprócz Arthura. To byłby zbyt duży wstrząs dla niego. Jeszcze nie mógł się otrząsnąć z tego, że już jej nie ma w jego życiu. Nie mógł poradzić na to, że zakochał się w niej do szaleństwa. To właśnie miłość spowodowała, że zakończył zabawiać się kobietami. Arthur nigdy by tego nie zrozumiał. Niestety nie mógł mu o niczym powiedzieć, ponieważ bardzo dobrze znał tą dziewczynę i była bardzo bliska jego sercu dlatego nie chciał o niej wspominać.  Bał się, że straci najlepszego przyjaciela. Wolał, aby to wszystko pozostało tajemnicą. Nikt nie miał się o tym dowiedzieć. Jego najpilniej strzeżony sekret miał nigdy nie wyjść na jaw...
                Po kilkunastu godzinach od razu wszedł do domu i skierował się ku barkowi. Wziął alkohol w ręce, pociągnął duży łyk prosto z gwinta. Pragnął upić się do nieprzytomności, aby nieco uśmierzyć ból... Mężczyzna nigdy nie pomagał sobie w taki sposób, lecz kiedyś musiał nastąpić ten dzień... Dzień, w którym będzie musiał użyć lepszych środków, aby zapomnieć, choć na chwilę o bólu rozchodzącym się po całym jego ciele. Właśnie rozpoczynał nowy dzień z butelką szkockiej...

******

Nie zdziwię się, jak pod tym rozdziałem nie będzie żadnych komentarzy :). Mam ostatni taki nierozgarnięty tydzień. Biorę się za siebie i dzisiaj zrobię porządek na tym blogu i w końcu nadrobię wszystkie zaległości, bo trochę mi się ich nazbierało :).
Trzymajcie za mnie kciuki, a jeśli rozdział za dwa tygodnie nie pojawi się o odpowiedniej porze, to możecie mnie udusić :D.

Zapraszam na Bajkowe Szablony, gdzie przeszłam staż :).


11 komentarzy:

  1. Skoro Andre jest wolny on musi być z Lurą! To idealny mężczyzna dla niej! Arthur, że tak powiem to hmm... nie będę się wyrażać xD Nie zasługuje na nią tylko na "niespodziankę" od swojej narzeczonej :) Mam nadzieję, że mu w pięty pójdzie ^^
    Czekam na następny!
    Ps. Gratuluję Kochana przejścia stażu!
    Pozdrawiam Lex May

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arthur wiele razy udowodnił swoimi czynami na to, że nie zasługuje na Laurę :).
      Dziękuję za komentarz! :)

      Usuń
  2. Ucieszyłam się bardzo jak weszłam na twego bloga, patrzę a tu nowy rozdział ;)
    Zaciekawiłaś mnie bardzo z wątkiem byłej narzeczonej Andrew.. mam nadzieję, że w przyszłości dowiemy się nie co więcej o tej sprawie.
    Po mimo, że Arthur jest dupkiem to i tak kibicuję mu i Laurze!
    Mam nadzieję, że coś będzie między nimi. Żywię ogromną nadzieję co do tego.
    Naprawdę uwielbiam twojego bloga i związku z tym jesteś w mojej zakładce ulubione, mam nadzieję, że rozdział będzie dodany już szybciej niż ten :P
    Zapraszam Ciebie serdecznie do mnie ;)
    http://live-in-danger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno ta sprawa się wyjaśni, ale na to będziesz musiała trochę poczekać ;)
      Haha ;p. Niegrzeczni są najlepsi! :D
      Wpadnę, ale nie mam bladego pojęcia kiedy... Musze mieć bardzo dobrą średnią, dlatego że kończę gimnazjum i wybieram się do innej szkoły i po prostu musze walczyć o oceny i nie mam na razie czasu na nowe blogi, ponieważ mam mase zaległości na innych, ale obiecuje, że jak to szaleństwo się skończy i nadrobię wszystkie zaległości, to Twój blog będzie u mnie pierwszy na liście :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Aaaaa rozdział, ale czemu krótki? Zabiję !!! <3
    Szczerze? To nawet bym chciała, żeby Anrew był z Laurą... hmm ciekawe jak to się potoczy.Artut nie przypadł mi do gustu, ba! zminusował mnie ;//

    weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arthur w dzisiejszym rozdziale nie pokazał się z najlepszej strony... ;) Zobaczymy ;p.
      Dziękuję za komentarz! ;*

      Usuń
  4. Witaj!
    Super blog. Po prostu cudo. Przeczytałam na jednym wydechu.
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam Zizi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się widząc nową czytelniczkę :)
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  5. Hej, nazywam się Gal Anonim.

    Na tejże stronie mam dla ciebie niespodziankę.
    http://gal-anonim-komentuje.blogspot.com/2015/05/czy-to-fanfiction-czy-to-dramat-nie-to.html

    Z poważaniem
    Gal Anonim

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za wszystkie komentarze, to dużo dla mnie znaczy :)