"Jest taki moment, kiedy ból jest tak duży, że nie możesz oddychać. To jest taki sprytny mechanizm. Myślę, że przećwiczony wielokrotnie przez naturę. Dusisz się, instynktownie ratujesz się i zapominasz na chwilę o bólu. Boisz się nawrotu bezdechu i dzięki temu możesz przeżyć."
Janusz Leon Wiśniewski
Smutna
Laura weszła do domu. Daisy, przeczuwając powrót swojej pani, wstała z
wycieraczki, szczekając na powitanie. Suczka rzuciła obrożę w stronę
dziewczyny, domagając się długiego spaceru.
— Wybacz
mi, ale dzisiaj nie dam rady iść z tobą na spacer — rzekła zmęczonym głosem.
Daisy
z powrotem położyła się na wycieraczce, wlepiając błagalne spojrzenie w stronę
dziewczyny. Jednak Laura nie nabrała się na to, choć serce krajało jej się z
żalu. Dość długo nie spędzała czasu z suczką, zajęta zwiedzaniem nowych
terenów. Gdy tylko sobie o tym pomyślała, poczuła się podle. Od zawsze Daisy
była na pierwszym miejscu, a teraz zupełnie zatraciła się rozmyślaniem nad
dziwnym zachowaniem Arthura, ośrodkiem weterynaryjnym, który był jej
największym marzeniem. Od lat najważniejszym priorytetem była rodzina, a dla
niej tylko w to grono zaliczała się babcia i suczka. Wstydziła się swojego
zachowania, ponieważ zamiast spędzać, jak najwięcej czasu w domu przy babci,
która była już dużo starsza i nie radziła sobie z trudniejszymi zadaniami, jak
np. wieszanie firanek; to wychodziła na samotne spacery. Niestety Delii
od niedawna dokuczał ból pleców. Nie mogła się schylać ani dźwigać ciężkich
przedmiotów. Babcia Laury doskonale się z tym ukrywała, ale dziewczyna
domyślała się wszystkiego. Miała ogromne wyrzuty sumienia w związku z tym, że
spędza tak mało czasu z ważnymi dla niej osobami. Postanowiła jak najszybciej
to zmienić.
W ciągu całego życia bała się
tego iż nie zdąży nigdy uciec z Londynu, że ktoś ją przyłapie na gorącym
uczynku. Od czternastu lat strach brał górę nad rozsądkiem, ale z wiekiem
zaczęło się to zmieniać. Aż tak bardzo nie przerażała ją myśl o ucieczce. Po
paru latach nastąpiło długo oczekiwane odejście z domu. Babcia przyjęła ją z
otwartymi ramionami, a ona paskudnie postąpiła, nie spędzając z nią tyle czasu, ile by chciała. Z tego powodu pragnęła
ją przeprosić.
Marzyła o własnym ośrodku
weterynaryjnym, jednak ostatnio nic nie robiła, tylko myślała nad tym... Czuła
się już wszystkim przemęczona. Musiała w końcu znaleźć odpowiednią działkę, aby
zbudować na niej dość duży budynek. Westchnęła cicho, patrząc na zegarek. Z
przerażeniem stwierdziła, że właśnie wybija godzina dziewiętnasta. Nawet nie
zdała sobie sprawy z tego, jak szybko minął jej ten czas. Weszła na górę, by
wziąć gorącą i odprężającą kąpiel w wannie. Od dawna nie mogła sobie pozwolić
na choćby chwile relaksu z powodów oczywistych – ze strachu, że Lucas ją
znajdzie. Nalała wody aż po same brzegi wanny, wlała odrobinę olejku
różanego. Rozprowadziła ciecz po całej powierzchni, po czym weszła do niej, wcześniej
zdejmując ubranie. Laura z lubością zanurzyła się w ciepłej wodzie. Z
rozkoszą delektowała się spokojem i
ciszą. Od wielu lat nie czuła sie tak spokojnie i bezpiecznie...
Z przykrością stwierdziła, że
woda wystygła, czym zmuszona była wyjść ze swojego raju. Ubrała się powoli w
piżamę, po czym wskoczyła do łóżka, gasząc światło. Zmęczona całym dniem od
razu zasnęła.
***
Arthur
jeszcze długo myślał o pięknej blondynce. Rozbawiała go. W niektórych
sytuacjach była bardzo nieporadna, zabawnie to wyglądało w oczach mężczyzny.
Jej zachowanie, niedostępność sprawiła, że brunet zaczynał coraz bardziej się
nią interesować. Intrygowała go pod każdym względem. Inna dziewczyna rzuciłaby
mu się już dawno w ramiona, ale nie ona... Upajał się myślą, iż już niedługo
posiądzie ją i jego życie znów powróci na dawne tory. W jednym stopniu nie był
tym zadowolony, ponieważ nie chciał być po raz kolejny pod presją ojca, ale w
drugim nareszcie ją zaliczy. Niedługo miał wyjechać, a ta dziewczyna utrudniała
mu powrót. Nigdy nie zostawiał swojej "zwierzyny", której jeszcze nie
upolował samej sobie. Najbardziej nie chciał zostawiać jej swojemu kuzynowi.
Oczywiście, jeśli już ją zaliczy, Andrew będzie mógł ją sobie wziąć, jednak nie
mógł na to pozwolić w tej chwili. Jego krewny miewał głupie pomysły, odciągał
go od kobiet, nie chcąc, aby więcej dziewczyn miało złamane serce przez niego.
Arthur znany był jako najtrwalszy łamacz kobiecych serc. Dla niego był to
komplement. Właśnie to chciał osiągnąć, lecz dla Andrew były to słowa mieszające
z błotem. Brunet doszedł do wniosku, że przez tą jedną jedyną wybrankę serca
jego kuzyn zwariował. Całkiem poprzewracało mu się w głowie – jak
sądził jego przyjaciel. Andrew stał się bardziej sentymentalny. Zaczynał
bardziej szanować kobiety... Niestety do tej pory Arthur nie wyciągnął od
kumpla żadnych istotnych informacji na temat zerwania zaręczyn z tajemniczą
dziewczyną, której mu nawet nie przedstawił... Pamiętał tylko jego słowa...
— Po co mam ci ją przedstawiać skoro ty
bardzo dobrze ją znasz?
Do
tej pory nie wiedział o kim była mowa...
***
Andrew
nie mógł się skupić na swojej pracy. Od kilkunastu minut analizował właściwości
chemiczne, fizyczne i biologiczne tej samej tkanki. Jego myśli błądziły wokół
byłej narzeczonej. Od paru lat zastanawiał się nad powodem ucieczki ukochanej.
Zostawiła mu tylko list, o następującej treści:
Drogi Andrew!
Przepraszam, ale nie mogę za Ciebie wyjść.
Długo nad tym myślałam i stwierdziłam, że my kompletnie do siebie nie
pasujemy... Tak będzie lepiej dla wszystkich... Kiedyś zrozumiesz.
Już nie Twoja...
Do
teraz nie może uporać się z rozgoryczeniem, frustracją, rozczarowaniem, bólem,
jaki go dopadł po przeczytaniu listu. Chciał ją odnaleźć, lecz wszystkie ślady
idealnie zatarła... Miał spędzić z tą kobiet resztę życia, był pewny swoich
wyborów. Nareszcie mógł powiedzieć, że jest szczęśliwy, do czasu, gdy go
zostawiła, nawet nie wyjaśniając przyczyny. Dla niego mogła chociaż zachować
resztki dumy i powiedzieć mu, że z nimi koniec prosto w oczy, ale tego nie
zrobiła, a Andrew do końca życia jej tego nie wybaczy. Nadszarpnęła jego
godność... Nawet nie zdążyli powiadomić krewnych o zaręczynach... Nigdy się o
nich nie dowiedzieli – oprócz Arthura. To byłby zbyt duży wstrząs dla
niego. Jeszcze nie mógł się otrząsnąć z tego, że już jej nie ma w jego życiu.
Nie mógł poradzić na to, że zakochał się w niej do szaleństwa. To właśnie
miłość spowodowała, że zakończył zabawiać się kobietami. Arthur nigdy by tego
nie zrozumiał. Niestety nie mógł mu o niczym powiedzieć, ponieważ bardzo dobrze
znał tą dziewczynę i była bardzo bliska jego sercu – dlatego nie chciał o niej
wspominać. Bał się, że straci
najlepszego przyjaciela. Wolał, aby to wszystko pozostało tajemnicą. Nikt nie
miał się o tym dowiedzieć. Jego najpilniej strzeżony sekret miał nigdy nie
wyjść na jaw...
Po kilkunastu godzinach od razu
wszedł do
domu i skierował się ku barkowi. Wziął alkohol w ręce, pociągnął duży łyk
prosto z gwinta. Pragnął upić się do nieprzytomności, aby nieco uśmierzyć
ból... Mężczyzna nigdy nie pomagał sobie w taki sposób, lecz kiedyś musiał
nastąpić ten dzień... Dzień, w którym będzie musiał użyć lepszych środków, aby
zapomnieć, choć na chwilę o bólu rozchodzącym się po całym jego ciele. Właśnie
rozpoczynał nowy dzień z butelką szkockiej...
******
Nie zdziwię się, jak pod tym rozdziałem nie będzie żadnych komentarzy :). Mam ostatni taki nierozgarnięty tydzień. Biorę się za siebie i dzisiaj zrobię porządek na tym blogu i w końcu nadrobię wszystkie zaległości, bo trochę mi się ich nazbierało :).
Trzymajcie za mnie kciuki, a jeśli rozdział za dwa tygodnie nie pojawi się o odpowiedniej porze, to możecie mnie udusić :D.
Zapraszam na Bajkowe Szablony, gdzie przeszłam staż :).
Zapraszam na Bajkowe Szablony, gdzie przeszłam staż :).
Skoro Andre jest wolny on musi być z Lurą! To idealny mężczyzna dla niej! Arthur, że tak powiem to hmm... nie będę się wyrażać xD Nie zasługuje na nią tylko na "niespodziankę" od swojej narzeczonej :) Mam nadzieję, że mu w pięty pójdzie ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Ps. Gratuluję Kochana przejścia stażu!
Pozdrawiam Lex May
Andrew*
UsuńArthur wiele razy udowodnił swoimi czynami na to, że nie zasługuje na Laurę :).
UsuńDziękuję za komentarz! :)
Ucieszyłam się bardzo jak weszłam na twego bloga, patrzę a tu nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie bardzo z wątkiem byłej narzeczonej Andrew.. mam nadzieję, że w przyszłości dowiemy się nie co więcej o tej sprawie.
Po mimo, że Arthur jest dupkiem to i tak kibicuję mu i Laurze!
Mam nadzieję, że coś będzie między nimi. Żywię ogromną nadzieję co do tego.
Naprawdę uwielbiam twojego bloga i związku z tym jesteś w mojej zakładce ulubione, mam nadzieję, że rozdział będzie dodany już szybciej niż ten :P
Zapraszam Ciebie serdecznie do mnie ;)
http://live-in-danger.blogspot.com/
Na pewno ta sprawa się wyjaśni, ale na to będziesz musiała trochę poczekać ;)
UsuńHaha ;p. Niegrzeczni są najlepsi! :D
Wpadnę, ale nie mam bladego pojęcia kiedy... Musze mieć bardzo dobrą średnią, dlatego że kończę gimnazjum i wybieram się do innej szkoły i po prostu musze walczyć o oceny i nie mam na razie czasu na nowe blogi, ponieważ mam mase zaległości na innych, ale obiecuje, że jak to szaleństwo się skończy i nadrobię wszystkie zaległości, to Twój blog będzie u mnie pierwszy na liście :)
Pozdrawiam!
Aaaaa rozdział, ale czemu krótki? Zabiję !!! <3
OdpowiedzUsuńSzczerze? To nawet bym chciała, żeby Anrew był z Laurą... hmm ciekawe jak to się potoczy.Artut nie przypadł mi do gustu, ba! zminusował mnie ;//
weny ;*
Arthur w dzisiejszym rozdziale nie pokazał się z najlepszej strony... ;) Zobaczymy ;p.
UsuńDziękuję za komentarz! ;*
Witaj!
OdpowiedzUsuńSuper blog. Po prostu cudo. Przeczytałam na jednym wydechu.
Czekam na nn.
Pozdrawiam Zizi.
Cieszę się widząc nową czytelniczkę :)
UsuńDziękuję za komentarz!
Hej, nazywam się Gal Anonim.
OdpowiedzUsuńNa tejże stronie mam dla ciebie niespodziankę.
http://gal-anonim-komentuje.blogspot.com/2015/05/czy-to-fanfiction-czy-to-dramat-nie-to.html
Z poważaniem
Gal Anonim
Aż jestem ciekawa :)
Usuń